krigare: act II ;

27 8 8
                                    

Końcówka sprawy taty miała miejsce w wakacje tuż przed startem nauki w szkole średniej, więc nietrudno się domyślić, iż początek roku nie należał do najłatwiejszych. Oliwia liczyła na to, że uda jej się ukryć sytuację domową przed rówieśnikami, lecz wystarczyło, by wścibska koleżanka podsłuchała jej rozmowę z wychowawcą i po tygodniu cała klasa znała jej tajemnicę. Jej nowy odważny wizerunek również psuł reputację w oczach kolegów, gdyż w połączeniu z tatą w więzieniu, sugerował paskudny charakter. Była to, oczywiście, nieprawda. Oliwia nie uważała się za złą osobę, była kontaktowa i lubiła trzymać się z ludźmi. Dlatego w momencie, kiedy cała klasa się od niej odwróciła, bez próby pojednania, czuła się koszmarnie. Nikt nie chciał z nią rozmawiać. Absolutnie nikt. Nie była gnębiona, bo ludzie się jej najzwyczajniej bali, ale takie  siedzenie w ostatniej ławce, a także słuchanie, jak inni plotkują za jej plecami było prawie tak samo męczące.
Z miesiąca na miesiąc było coraz gorzej. Pod koniec listopada wariowała, słysząc swoje imię z ust koleżanek, stojących po drugiej stronie korytarza. Jej temperament w końcu zwyciężył i pewnego dnia podeszła do jednej z nich, prosząc by powiedziała jej wprost, co ma do zarzucenia. Gdy tamta z kpiną mruknęła, że to nie jej interes, wywiązała się dość głośna awantura. Podobno ludzie w szkołach średnich są dojrzalsi. Najwidoczniej nie na samym początku, bo wymiana zdań Oliwii z koleżanką zakończyła się szamotaniną, po której obydwie wylądowały u dyrektora. Głupia siksa. To ona pierwsza ją zaatakowała, Oliwia dokładnie to pamiętała. Nóż jej się w kieszeni otwierał, kiedy zołza mazała się na dywaniku w sekretariacie, wymyślając, jak bardzo nie została skrzywdzona. Miała farta, że były na terenie szkoły, bo Oliwia prędko zastosowałaby na niej piaskownicowe ruchy ćwiczone z Julianem.

Przesłuchanie zakończyło się uwagą i poinformowaniem rodzica. Całe szczęście, że wyłącznie tym. Prawnie. Bo społecznie rozrosło się to do większych rozmiarów. Bójkę widziała część osób ze szkoły, więc nic dziwnego, iż potem każdy o niej mówił. Typowy licealny numer. Tutaj nikt nie potrafił siedzieć cicho. Szczególnie że szkoła nie należała do zbyt dużych. Na Oliwii skupiło się jeszcze więcej oczu, nie mogła przejść korytarzem bez nasłuchiwania cichych podśmiechujków. Z góry założyła, iż po tej akcji nie ma już żadnych szans na zdobycie znajomych. Myliła się.
Po lekcjach przesiadywała na schodach prowadzących na szkolny strych. Nikt tam nie przychodził, dlatego miała chwilę na spokojne odrobienie zadań domowych. Po odbębnieniu ich w placówce edukacyjnej wracała na chatę wiedząc, iż nie ma żadnych obowiązków. Kończyła zadanie z matematyki, gdy usłyszała czyjeś kroki. Wychyliła się nad barierkę i zobaczyła grupkę uczniów zmierzających w jej stronę. Podejrzane. Tyle czasu było tu pusto i nagle z dupy zostaje odwiedzona. Nie prosiła o gości.

— O, jesteś — odezwał się jeden z wizytatorów.

Oliwia uniosła brew. Zagadał do niej, jakby się znali, a ona mogłaby przysiąc, że pierwszy raz widzi tego człowieka na oczy. Na szybko zapoznała się z twarzami pozostałych członków pięcioosobowej grupy. Nope. Nie znała nikogo. W takim razie o chuj chodzi? Nic nie przeskrobała w ostatnim czasie, więc to na pewno nie wysłannicy dyrektora. Zresztą nie wyglądali na zbyt przykładnych uczniów. Oliwia wiedziała, że nie można oceniać po okładce, ale w tym wypadku grupka wyglądała jak chodzące kłopoty. Ich ubrania były pogięte, spodnie ledwo trzymały się na biodrach, a plecaki zwisały prawie do podłogi. Buty mieli zdarte i uwalone w błocie, ale to pewnie wynikało z grudniowej pogody. Wyglądali jak kreskówkowi chuligani.

— Znamy się?

Musiała ekspresowo domyślić się, czego oczekują. Mogli ją z kimś pomylić. Lub ktoś ich na nią nasłał. Może ta krowa z jej klasy? Ale czy ona miałaby takich znajomych? Nie wydawało jej się.

— Wilczyńska? Tak masz na nazwisko? — upewnił się rozmówca.

— To nie jest odpowiedź na moje pytanie — zauważyła, ignorując przywołanie jej nazwiska.

gwiazdolity ;Where stories live. Discover now