Rozdział 1

3.5K 159 31
                                    

POV Legolas

Gdy tylko przekroczyliśmy progi pałacu, usłyszeliśmy szybkie kroki zmierzające w naszą stronę.

-Legolas!- krzyknął Eldarion, po czym wbiegł w moje wyciągnięte ramiona. W tym czasie Arwena witała się z Daenerys, a Aragorn z Miriel. Moja ukochana wirowała nad ziemią w mocnym uścisku króla Gondoru. Zaczęła się głośno śmiać. W innym przypadku byłbym zazdrosny, jednak całkowicie ufałem przyjacielowi i wiedziałem, jak szczęśliwy jest z żoną. Następnie przywitałem królową Białego Miasta i uścisnąłem się z Aragornem. Nie obejrzeliśmy się nawet, a nasze dzieci zniknęły w ogrodzie.

-Nawet nie wiecie, jak rad jestem, że nic wam nie jest- powiedział z ulgą potomek Isildura.

-Przyjacielu, co się dzieje?- zapytałem, patrząc na niego uważnie. Odetchnął głęboko.

-Nie wiem- odparł smutno- myśleliśmy, że to już koniec, że skoro Sauron został pokonany, to Śródziemiu już nic nie zagraża. Obawiam się, że byliśmy w błędzie.

-A co dokładnie się dzieje?- rzekła Miriel.

-Chodźcie do jadalni- powiedziała Arwena- opowiemy wam wszystko przy posiłku, na pewno jesteście głodni- poszliśmy do odpowiedniej komnaty. Każdy mijany po drodze strażnik nam się kłaniał, jak ja tego nie lubiłem. Czekał na nas bogato zastawiony stół. Usiedliśmy. Moja ukochana była niespokojna.

-Daenerys też pewnie jest głodna- zaczęła.

-Spokojnie- odparła z uśmiechem królowa Gondoru- poprosiłam, aby przygotowano im posiłek w ogrodzie. Wiedziałam, że od razu zaczną swoje zabawy i za żadne skarby nie zaciągniemy ich tutaj- roześmialiśmy się wszyscy, lecz po chwili spoważnieliśmy.

-To o co chodzi?- zapytałem ponownie.

-Kilka tygodni temu przyjechał posłaniec z wiadomością, iż widział w lesie orków- odpowiedział Aragorn- nie uwierzyłem mu, jednak rozum kazał mi być rozważnym. Rozkazałem podwojenie staży. Gdybym wtedy tego nie zrobił, nie wiem, co teraz by było. Zostaliśmy zaatakowani przez armie uruk hai. Nie dużą, ale jednak armie- spojrzał na mnie i Miriel- choć sam z nimi walczyłem, dalej nie mogę pojąć, że to się działo na prawdę. Przecież widzieliśmy, jak pochłania ich ziemia!- moja ukochana posmutniała. Wiedziałem, że nienawidziła nawet najmniejszych wspomnień z tamtej chwili. Położyłem rękę na jej tali.

-W porządku?- szepnąłem. Skinęła głową.

-Przepraszam, Miriel- powiedział cicho król Gondoru, rozpoznając, co się dzieje- nie chciałem przywracać ci złych wspomnień.

-Nic się nie stało, mellon (przyjacielu)- odparła moja żona, ze smutnym uśmiechem- mów dalej!

-Na szczęście straty w ludziach były niewielkie, jednak to wydarzenie zasiało panikę- odrzekł człowiek- okoliczni mieszkańcy boją się, że Sauron mógł powrócić.

-Trzeba wysłać kogoś do Mordoru- odparłem.

-Myślisz, że to może być prawda?- zapytała moja ukochana- sądzisz, że on mógł wrócić?

-Mam nadzieję, że nie, lecz nie można tego wykluczyć- odpowiedziałem cicho. Dalej już nikt niczego nie mówił, wzięliśmy się za jedzenie. W ciszy i powadze rozmyślając nad ostatnimi zdarzeniami i tym, co się dzieje wokół. 

POV Miriel

Moje szczęście znowu zostało zaburzone. Siedzieliśmy w ciszy przy stole. Przez to, czego się dowiedziałam, nie byłam już głodna. Zachowywałam się jak w transie, nie patrząc na to, co jem, a raczej próbuje jeść. Nagle usłyszeliśmy otwierające się drzwi, każdy z nas spojrzał w tamtym kierunku. Uśmiechnęliśmy się, bowiem wbiegła przez nie dwójka dzieci.

Ulotne szczęście- Legolas i Miriel (3)Where stories live. Discover now