Rozdział 12

2.1K 136 13
                                    

POV Daenerys


Czułam się źle. Byłam w lesie, choć mama mi zabroniła. Myślałam, że gdy postrzelam tutaj, będzie ciekawiej, ale zżerało mnie poczucie winy. Poza tym zdawało mi się, że w głowie słyszę głos rodziców. Karcący głos rodziców. Postanowiłam wrócić do Rivendell. Przeszłam około dziesięciu metrów, gdy zdałam sobie sprawę, że ktoś biegnie w moją stronę. Szybko schowałam się, za pobliskie drzewo.

-Daenerys!- usłyszałam wołanie mamy. Wyszłam z kryjówki z jednocześnie ulgą, jak i strachem.

-Tu jestem- powiedziałam cicho

-O boże, kochanie- rzekła czule, mocno wtulając się we mnie- tak bardzo się o ciebie bałam!

-Przepraszam- szepnęłam- ja... naprawdę nie wiem, co mnie podkusi...

-Cśś- przerwała mi- ważne, że nic ci nie jest!- spojrzała na mnie poważnie- obiecaj, że będziesz mnie słuchać!

-Obiecuję!

-A teraz szybko!- powiedziała i rozejrzała się wokół- orkowie atakują Rivendell!

-Co?- zapytałam przestraszona, jednak uciszyła mnie.

-Wejdź na drzewo!

-Dlaczego?

-Już!- zaczęłam się szybko wspinać i po chwili, siedziałam na wysokich gałęziach. Mama do mnie dołączyła- idą tu- miała rację. Słyszałam głośne kroki, zmierzające do nas. Kilka sekund później pojawili się orkowie. Byli tak samo ohydni, jak wtedy, gdy ich ostatni raz widziałam. Widziałam, że nanach (mama) na wszelki wypadek przyszykowała broń. Opanowałam emocje i wyciągnęłam strzałę. Nasi przeciwnicy na szczęście omijali nasze drzewo i biegli dalej. Dostrzegłam już koło tysiąca orków, jednak pochód się kończył. Już miałam odetchnąć z ulgą, gdy kilkunastu orków zatrzymało się idealnie pod nami.

-Czuję elfie mięso- warknął jeden. Zaczęli się rozglądać. Mama dotknęła moje ramie.

-Zostań tu- szepnęła ledwie dostrzegalnie- nie ważne, co będzie się działo- nie czekając na moją odpowiedź, zeskoczyła z drzewa. Uruk- hai w pierwszej chwili spojrzeli na nią zdziwieni, jednak opanowali się i podnieśli bronie ku górze.

-Córeczka Galadrieli- nie wiedziałam, który z orków wypowiedział te słowa, jednak przyprawiły mnie one o dreszcze. Mama spojrzała na nich z pogardą i ruszyła do walki. Chciałam jej pomóc, jednak wiedziałam, że potem byłaby na mnie zła. Wcześniej nigdy nie złamałam danego jej słowa, a dzisiaj zrobiłabym to już dwa razy. Nie mogłam powstrzymać lekkiego uśmiechu, widząc ją w akcji. Wyglądała jak bogini wojny. Piękna, straszna i diabelnie skuteczna. Każde jej cięcie, pchnięcie oraz uderzenie sięgało celu i powalało kolejnego przeciwnika. Marzyłam o tym, aby jak dorosnę być taka, jak ona. W każdym miejscu, gdzie przebywaliśmy ludzie, elfy i krasnoludy patrzyły na nią z podziwem wymalowanym na twarzy. Byłam dumna, że to właśnie ona jest moją mamą. Najlepszą mamą na świecie. Właśnie pokonała ostatniego z przeciwników i w tej samej chwili pomogła mi zejść z drzewa.

-Szybko!- pobiegłyśmy w stronę Rivendell. Wokół toczyła się walka. Było strasznie głośno, nigdy nie słyszałam czegoś takiego. Mama pociągnęła mnie za róg i powiedziała- wchodź!

-Gdzie?- zapytałam zdziwiona i przestraszona w jednym.

-Tutaj!- wskazała na ukryte przejście. Dopiero gdy się przyjrzałam, to je zauważyłam.

-Dokąd prowadzi?

-Pod ziemie. Arwena z Eldarionem, już tam są- odparła- szybko!

-A ty?

Ulotne szczęście- Legolas i Miriel (3)Where stories live. Discover now