Rozdział 9

2K 138 39
                                    

Mówię od razu, że pisząc to miałam kompletną głupawkę :-P za teksty niżej, nie odpowiadam (i tak starałam się ograniczać) :-D


POV Miriel


W chwili, gdy w zasięgu mojego wzroku pojawiło się Rivendell, spięłam konia do szybszej jazdy. Byłam niesamowicie szczęśliwa, że w końcu zobaczę się z córką. Po chwili byłam już na miejscu. Szybko zsiadłam z wierzchowca. Jeden ze stojących obok strażników wziął w dłonie moje lejce i udał się w stronę stajni. Na dziedziniec właśnie dojechali moi przyjaciele.

-Jakaś ty szybka!- zaśmiał się Legolas, całując mnie w policzek. Nie zważałam na to jednak, bowiem w naszą stronę biegła mała, blond włosa elfka.

-Mamo! Tato!- krzyknęła, wpadając w nasze wyciągnięte ramiona.

-Daenerys, skarbie- szepnęłam, przytulając ją mocno.

-Mi się wydaję, czy moja mała córeczka urosła?- powiedział mój ukochany, okręcając ją w powietrzu.

-Troszeczkę, tatusiu- jej dźwięczny śmiech wypełnił okolicę. Czułam, że wszyscy wokół patrzą na nas z uśmiechem, jednak nie obchodziło mnie to. Czułam, że w końcu jestem we właściwym miejscu. U boku tych, których kocham najbardziej.

-Miriel- rzekł Elrond, podchodząc i ściskając mnie lekko. Spojrzał na mnie uważnie- co się stało?

-Wszystko w porządku- odparłam z uśmiechem.

-Jestem uzdrowicielem, czuję, że jesteś ranna.

-Byłam- rzekłam krótko i zaczęłam witać się z kolejnymi osobami. Po około piętnastu minutach razem z cała moją małą rodziną udaliśmy się do naszych komnat. Po wykąpaniu i przebraniu się, u boku męża poszłam do sali jadalnej. Daenerys w tym czasie bawiła się z Eldarionem Z każdą chwilą było w niej coraz więcej przyjaciół. Myślałam, że jesteśmy już wszyscy, jednak jak się później okazało, tak nie było.

-Opowiedzcie, co się wydarzyło w Mrocznej Puszczy i Isengardzie- rzekł Faramir. Król Gondoru już miał zacząć mówić, gdy przerwał mu Elrond.

-Jeszcze nie jesteśmy wszyscy- spojrzeliśmy na niego zdziwieni, lecz on nie miał zamiaru nam niczego zdradzić. Zamknęłam oczy, wsłuchując się w otoczenie. Po chwili otworzyłam je z uśmiechem.

-Co się dzieje?- zapytał Legolas, patrząc na mnie łagodnie.

-Zobaczysz!- szepnęłam, całując go lekko.

-Ehmmm- rozległo się obok nas. Spojrzeliśmy groźnie na krasnoluda, na co zaśmiał się głośno- no, co? Uwielbiam wam przerywać!

-Może jesteś zazdrosny?- powiedziałam z wrednym uśmiechem.

-Oczywiście- odparł, nadal się śmiejąc.

-Miałam na myśli, że jesteś zazdrosny o Legolasa- dodałam, po czym wybuchnęłam śmiechem. Nie wiedziałam, że naszej rozmowie przysłuchują się wszyscy zgromadzeni wokół. Po moich słowach również zaśmiali się głośno. Jedyną poważną osobą został krasnolud.

-Zapamiętam to sobie!- warknął.

-Na to liczę- odpowiedziałam, uderzając go lekko w ramie. Mój ukochany stanął za mną i objął mnie ramionami.

-Uważasz, że jestem w jego typie?- szepnął ze śmiechem.

-Uważam, że jesteś w typie każdego- odparłam, wtulając się w niego- jesteś zbyt przystojny!

Ulotne szczęście- Legolas i Miriel (3)Where stories live. Discover now