ELLEN

451 25 1
                                    

Wtorek - 01:27

Ellen mieszkała na obrzeżach Honesdale w jednym z najspokojniejszych sąsiedztw. Jej sypialnia zmieniła się w jeden wielki gabinet detektywa śledczego. Jako że była niezawodną reporterką, z łatwością zdobyła adresy ofiar, które wypisała na swojej tablicy magnetycznej przyniesionej z garażu. Próbując dowiedzieć się co i kto mógł jeszcze łączyć obie dziewczyny - oczywiście poza przyjaźnią - Ellen od kilku godzin siedziała nad laptopem robiąc swój research. Na ekranie widniało paręnaście okienek Google - w każdym z nich był otwarty profil w social mediach Hannah i Amber. Na pierwszy ogień Ellen postanowiła sprawdzić Facebooka, co wydawało się najtrudniejszym zadaniem. Doskonale jednak wiedziała, że jedynym co ludzie tam teraz robili było lajkowanie memów na prywatnych grupach i stronach, które wyskakiwały jako reklamy. 

Tego dnia Ellen najbardziej żałowała tego, że nie spełniła swojego marzenia i nie została dziennikarką śledczą. Widząc, co robiła i jakie śledztwo planowała przeprowadzić, z czystym sumieniem pomyślała sobie, że nawet w policji w Honesdale aż tak nie przyłożą się do sprawy morderstwa Hannah i zaginięcia Amber. Wszystkie przeczytane przez nią książki edukacyjne z zakresu psychologii pozwalały jej po samych zdjęciach i wpisach dziewczyn, wrzuconych na serwisy społecznościowe, zwizualizować sobie ich realne charaktery, o których na bieżąco również skrobała markerem po tablicy. Połowę ekranu laptopa zajmował profil Hannah, przy którym pierwszą rzeczą, jaka rzuciła się Ellen w oczy, była ilość znajomych, których dziewczyna posiadała. Ponad tysiąc dwieście, podczas gdy na drugiej połowie monitora, zajmowanej przez Facebooka Amber, widniała marna w porównaniu z Hannah liczba zaledwie trzystu. Ellen już na sam ten widok potrafiła stwierdzić, która z nich była liderką w relacji. Żeby odkryć coś więcej, kliknęła na obu profilach w album ze zdjęciami, na których dziewczyny zostały oznaczone. U Hannah były to głównie zdjęcia z imprez, natomiast u Amber większość z nich stanowiła zwykłe selfie, na których dziewczyny nawet nie było, a jednak jakimś trafem była pod nimi oznaczona. Ona i dwadzieścia innych osób. "Dziwny sposób na zdobywanie polubień", pomyślała Ellen, przekopując się przez masę zdjęć. Kiedy powoli traciła już nadzieję na to, że na profilu Amber znajdzie jakikolwiek trop i zastanawiając się czemu przyjaciółki nie dodały ani jednej wspólnej fotki, nagle jej oczom ukazała się seria zdjęć z jakiejś imprezy, która odbyła się na początku roku. Co ciekawe, Hannah również była pod nimi oznaczona, podobnie jak pięć innych osób. Ellen zobaczyła, że autorem opublikowanych zdjęć był niejaki Jeremy Clemens. Chłopak jeszcze o tym nie wiedział, ale niebawem dostąpi go zaszczyt poznania jej w prawdziwym życiu. Większość zdjęć była niewyraźna, jakby operator kamery był już mocno podpity, ale Ellen wystarczyło jedno grupowe, żeby mogła pójść o krok dalej ze swoim śledztwem. Zapewne zawdzięczała to samowyzwalaczowi i opartemu najprawdopodobniej o butelkę piwa telefonowi, bo grupowa fotografia nie była już rozmazana, jako jedyna ze wszystkich z tamtej nocy. Osiem osób szczerzyło się do obiektywu kamery, stojąc najprawdopodobniej w jakimś ogródku pod ogrodzeniem. Pomimo że Ellen zależało wyłącznie na dwóch imprezowiczkach, nie omieszkała przyjrzeć się pozostałym, żeby mniej więcej określić w jakich kręgach otaczały się dziewczyny. W końcu mogła zobaczyć, kto stoi za tymi wszystkimi pozostałymi pożal się Boże zdjęciami.

 Jeremy Clemens, wysoki blondyn z burzą loków na głowie i zielonymi oczami, jako pierwszy rzucał się w oczy. Klęcząc na ziemi i krzyżując ręce których dłonie formowały się w znak shaka, wywodzący się z kultury hawajskiej gest powitania, wystawiał język w stronę obiektywu. Na jego gęstych włosach rękę kładła mu jakaś dziewczyna; śliczna blondynka, która trzymając w drugiej dłoni butelkę piwa, śmiała się, ignorując obiektyw. Ellen pomyślała, że zapewne ktoś z obecnych imprezowiczów rzucił w tamtym momencie jakimś żartem. Zerknęła jeszcze na oznaczenia pod zdjęciem. Tą dziewczyną była Chloe Jackson, według statusu na jej profilu, dziewczyna Jeremy'ego. Ellen zauważyła, że w dniu wykonania fotografii nie byli jeszcze parą, a i tak czuła między nimi swego rodzaju chemię. I to samo mogła powiedzieć o dwóch chłopakach, którzy stali tuż obok. Jeden z nich wskazywał palcem na obiektyw. W drugiej ręce trzymał puszkę z, najprawdopodobniej, energetykiem. Miał dłuższe, ciemne, falowane włosy, kolczyk w nosie i pomalowane na czarno paznokcie. Strojem też wyróżniał się od reszty. Miał na sobie czarny crop top z długim rękawem w siatkę, odsłaniający mu połowę brzucha, na którego bokach widniały tatuaże; na lewym księżyc, który w połowie zmieniał się w słońce, a na prawym była hybryda ćmy i motyla. Ellen pomyślała sobie, że gdyby miała zbierać informacje o nim, miałaby naprawdę ułatwione zadanie. Dostrzegła też, że w talii obejmował go drugi chłopak, kładąc dłoń na jego odkrytym biodrze. Ten też miał parę widocznych tatuaży, ale Ellen nie umiała stwierdzić, co przedstawiały. Był krótko ścięty, miał duże niebieskie oczy, lekki zarost i kolczyk w wardze oraz lewym uchu. Nie był tak rozbawiony jak pozostali - do zdjęcia uniósł jedynie kącik ust. Wyglądał wręcz złowieszczo albo po prostu tak starał się być odebrany. Miał zwykłą czarną koszulkę z jakimś nadrukiem i pierścionki niemal na każdym palcu. Ellen sprawdziła ich obu, chcąc również upewnić się, czy są parą. Henry Zalewski - ten ekstrawagancki, w dodatku polskiego pochodzenia - i Adam Reed - ten Joker - niewiele mieli informacji o sobie na swoich profilach. Adam nawet nie miał zdjęcia profilowego. Ellen nie znalazła też żadnej informacji o ich relacji. Kolejną dziewczyną, wystawiającą środkowy palec w stronę obiektywu, była niejaka Emily Baker. Nastolatka wyglądała na wulgarną i cyniczną, przynajmniej na tej fotografii, czego nie można było powiedzieć o jej koleżance, która chyba jako jedyna zapozowała do zdjęcia jak należy. Uśmiechniętą brunetką, podpierającą twarz dłonią bez żadnych głupich min i dziwnych strojów, była Kaitlyn Carter. Nie trzymała żadnego piwa, ani puszki z energetykiem, dlatego Ellen od razu uznała, że była tą trzeźwą i najbardziej odpowiedzialną w paczce. No i zostały już tylko Hannah i Amber. To jedno zdjęcie wystarczyło, żeby Ellen mogła zauważyć jak bardzo różniły się od siebie. Hannah stała za wszystkimi i z szeroko rozwartymi ramionami próbowała objąć jak najwięcej znajomych, podczas gdy towarzysząca jej Amber z założonymi rękoma stała gdzieś z boku, wyglądając jakby pomyliła imprezy. Ellen nie umiała do końca stwierdzić czy była niezadowolona, smutna, czy może zestresowana. Na pewno jednak nie należała do typu imprezowiczów, w przeciwieństwie do jej najlepszej przyjaciółki. I nie wyglądała też na kogoś zdolnego do tak brutalnego morderstwa, jak uważało sporo osób na Reddicie, na którym Ellen śledziła wszystkie teorie spiskowe na temat tej sprawy. Jej mowa ciała świadczyła raczej o tym, że nie czuła się komfortowo w towarzystwie i zapewne wolałaby tamten wieczór spędzić w swoich czterech kątach. Założone ręce świadczyły też o podświadomym blokowaniu siebie przed interakcjami z innymi. Działały jak tarcza, która mówiła innym: "Nie podchodź, i tak się nie polubimy". Lekko spuszczona głowa mówiła Ellen o jej niepewności i strachu. Amber wyglądała, jakby cały świat był przeciwko niej. Pomimo jej ładnego wyglądu, zdawała się też mieć multum kompleksów, zwłaszcza, że starała się zakryć włosami twarz, unikając tym samym obiektywu kamery. Nie pasowała na osobę, która ot tak mogłaby zamordować swoją jedyną najlepszą przyjaciółkę, o ile Hannah faktycznie nią była. 

Ellen kliknęła w napisane pod zdjęciem niebieską czcionką "Amber Morgan" i drugi raz otworzyła jej profil w nowym oknie. Tym razem jednak zmaksymalizowała przeglądarkę. Starannie przejrzała wszystkie wpisy Amber na jej osi czasu, żeby utwierdzić się w przekonaniu, że nastolatka faktycznie nie była prowodyrem tej całej masakry, a jedynie słabym ogniwem w grupie. Nie umieszczała za dużo postów, ale każdy jeden był napisany bardzo starannie, z nienaganną interpunkcją i ortografią, co mogło świadczyć o tym, że Amber bała się publicznego ośmieszenia. Ellen przejrzała jeszcze zdjęcia Hannah. Praktycznie na każdej imprezie na jakiej była, zajmowała pierwszy plan. Przypominała jej ona ją samą za młodych lat, kiedy to jeszcze w szkole średniej chodziła na imprezy, na których każdy witał ją z zaszczytem. Ellen jako nastolatka była ekstrawertyczną diwą, która nienawidziła nudy. Otaczała się wyłącznie śmietanką towarzyską - zazwyczaj były to najstarsze roczniki w szkole - a szarych myszek unikała jak ognia, w obawie że przez nich stanie się mniej popularna. Zaczęła dumać nad tym, czy gdyby Hannah żyła, w przyszłości podzieliłaby jej los samotniczki wzbudzającej postrach wśród współpracowników, której do szczęścia wystarczyłyby jedynie sława i pieniądze, nie inni ludzie. I hobby, którym w przypadku Ellen było rozwiązywanie zagadek kryminalnych. 

Kiedy Facebook nie miał już więcej nic do zaoferowania, Ellen postanowiła przejść na Instagram obu dziewczyn, wierząc, że tam dowie się czegoś ciekawszego. Niestety, profil Amber okazał się być prywatny, co ograniczało reporterkę, jeśli chodzi o tworzenie jej profilu psychologicznego. Natomiast Hannah miała pełno zdjęć siebie i widoków z miejsc, w których była. Ellen nie zauważyła nic szczególnego ani w fotografiach, ani w opisach i komentarzach. Kiedy już miała iść dalej, jej wzrok przykuła kolorowa otoczka wkoło zdjęcia profilowego Hannah, oznaczająca że w ciągu ostatniej doby dziewczyna dodała coś na Insta Story. Mało brakowało, a by to przeoczyła. Ellen wyświetliła relację, która tak naprawdę była filmikiem promującym inne medium. Dziewczyna, trzymając w ręku telefon, mówiła do obiektywu, zapraszając swoich obserwujących na Twittera, na którego wrzuci "thread" z najnowszej aplikacji, która dopiero co pojawiła się do pobrania w sklepach. Ellen zastanowiła się przez chwilę czym był ten cały "thread". Dziwnie było jej oglądać ten cały filmik wiedząc, jaki los spotkał Hannah, ale przynajmniej miała w tym momencie jakiś punkt zaczepienia. Pod relacją na Instagramie widniał link, który po kliknięciu w niego przenosił użytkownika na inną platformę. Kiedy strona w końcu się załadowała, Ellen już wiedziała, że trafiła na kopalnię złota; tysiące obserwujących, tysiące wpisów z życia dziewczyny, setki komentarzy. Kiedy zerknęła na zegarek, uzmysłowiła sobie, że najprawdopodobniej nie wyrobi się z przejrzeniem tego wszystkiego przed świtem. Chcąc zostawić to na następny dzień, przeleciała jedynie wzrokiem po pierwszych kilku wpisach Hannah. Co dziwne, jeden z nich miał trzykrotnie więcej komentarzy niż pozostałe tweety. "Dzisiaj z @Amber021344 testujemy FRIEND! Oczekujcie na thread! Kocham Was! <3". Sam post nie zdawał się odbiegać jakoś znacznie od reszty, dlatego Ellen otworzyła sekcję komentarzy, żeby sprawdzić czy coś ją nie ominęło albo czegoś nie przyuważyła. "Bot was dopadł?", "Myślicie, że zginęły przez tę aplikację?", "Słyszeliście o tym FRIENDBOT?????", "Boję się to instalować 😰" i tego typu odpowiedzi na wpis stanowiły co najmniej połowę wszystkich. Ellen odsunęła się na krześle i chwyciła za marker. Gdzieś w rogu tablicy napisała mniejszą czcionką "FRIEND", żeby nie zapomnieć nazwy, gdyby chciała ją później sprawdzić. 

Zanim jeszcze wyłączyła laptopa i poszła spać, postanowiła na szybko sprawdzić na telefonie czym w ogóle była ta aplikacja. Po wpisaniu frazy w App Store, na pierwszym miejscu wyskoczył jej komunikator pokroju Messengera - bezpieczny i w pełni szyfrowany, cokolwiek to oznaczało. Ellen kliknęła w niego i zjechała do opinii, żeby sprawdzić czy będą podobne do tych z Twittera, jednak ku jej zaskoczeniu wszystkie były pozytywne. Szkoda, bo mogłaby zrobić z tego niezły materiał. Kiedy już miała wyjść do menu, wychwyciła wzrokiem coś jeszcze. Tylko dwie osoby dały "FRIEND" najwyższą ocenę, bez żadnego dodatkowego komentarza. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby te dwie osoby nie nazywały się "Hannah P." i "Amber M.", a opinie te nie były wystawione chwilę po znalezieniu ciała Hannah Paige, kiedy to jeszcze wieść o tragedii nie zdążyła trafić do mediów. 

APLIKACJA {ZAKOŃCZONE}///APLIKACJA: R3B00TOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz