MORDERCA

53.9K 4.3K 2.7K
                                    

Wtorek...

Podjechał pod jego dom i jeszcze przez chwilę siedział w aucie, wpatrując się w okno na piętrze. Po dwóch minutach przekręcił kluczyk w stacyjce i zajechał od tyłu tak, aby go nikt nie zobaczył. Wysiadł z samochodu, po czym zamknął go. Jego oczom ukazało się okno w kuchni. W środku stały ciemnobrązowe blaty, lodówka, piekarnik (typowe dla każdej kuchni) i jeden długi na połowę pomieszczenia stół z sześcioma krzesłami, stojącymi przy nim.

Obserwował go ostatnio. Jego rodzice wyjeżdżają do pracy codziennie o ósmej, nie licząc weekendów, a akurat dzisiaj jego ofiara zachorowała i nie mogła pójść do szkoły. "Och, jak mi przykro", pomyślał morderca, gdy przeczytał jego status na Facebooku.

Podszedł bliżej okna i podciągnął je. Zamknięte. Miał dwa wyjścia: albo je wybije i od razu rzuci się na wyhaczoną ofiarę, albo przejdzie przez ogródek i dom sąsiadów do drzwi wejściowych, ale będzie narażony na zauważenie. "Niecodzienny to widok, żeby ktoś w masce wkradał się do czyjegoś domu", pomyślał morderca. "Na pewno wezwaliby gliny". Po krótkim namyśle zdecydował się jednak na drugą opcję. Ruszył w stronę ogródka; rozejrzał się dookoła. Nikogo nie było ani na chodniku, ani w okiennicy. Szedł dalej, starając się o to, aby nikt go nie dostrzegł. Czasem myślał, że jak stara się za bardzo to mu nic nie wychodzi.

Ktoś szedł. Rzucił się na ziemię tak szybko, jak tylko mógł i umiał. Ukrył się w trawie. "Jestem idiotą... Przecież mnie nie zna...", pomyślał. Równie dobrze mógł zdjąć maskę i udawać, że mieszka w tym domu i akurat pracował w ogrodzie. Nieważne, mężczyzna i tak przeszedł obok, nawet go niezauważając. O to chodziło. Jednak nie jest taki głupi, jak myślał. Morderca wstał, otrzepał swoje ubranie i żwawym krokiem podszedł do drzwi. Przekręcił klamkę i wszedł do środka. Jego ofiara z kimś rozmawiała, a to wprawiło zabójcę w zakłopotanie. Nie wiedział co ma robić.

- Z Jessicą układa nam się bardzo dobrze. - Tak, to był głos jego ofiary.

- Stary, nie ogarniam cię. Zastanowiłbyś się czasem, bo zajmujesz nam najlepsze partie! - odezwał się drugi chłopak. Chyba był to Ethan.

Po krótkim przysłuchiwaniu się rozmowie, morderca stwierdził, że jego ofiara rozmawia z kimś przez telefon albo komputer. Czyli nie było aż tak źle... Wystarczyło odgonić ją od sprzętu i zabić. Proste. Skoro miał jeszcze chwilę wolnego, postanowił przejść się po parterze i poszukać czegoś, co mogłoby mu pomóc w morderstwie. W toalecie niczego nie znalazł. Tak samo w salonie, sypialni rodziców ofiary i spiżarni. Została mu tylko kuchnia oraz garaż. Zabójca wybrał to drugie. Jego jedynym przydatnym znaleziskiem były obcęgi. "Czas na kuchnię...", pomyślał, idąc w stronę ostatniego pomieszczenia znajdującego się na parterze. Już w wejściu zobaczył wiele interesujących przyrządów, które mogłyby się nadać idealnie. Spośród noży, miksera i zapałek wybrał... Maszynę do mielenia mięsa! "Oryginalność przede wszystkim!"...

Nagle zbrodniarz usłyszał, że ktoś zbiega po schodach. Zaczął panikować; nie wiedział, co miał robić. Jedyną kryjówką na tę chwilę był stół, na którym rozłożono za dużą, jednorazową ceratę, zwisającą nad brudną podłogą jakieś pół metra. "Chyba nie mam wyjścia", pomyślał zabójca i wczołgał się pod ławę. Do kuchni ktoś wszedł. Dla mordercy jedyną widoczną rzeczą były nagie stopy ofiary i umięśnione łydki, na których pełno było włosów. "A może go nie zabijać?", w głowie zabójcy rozpętał się chaos. "Kur*a. ... się wścieknie!". Myśli było dużo, jednak stanowczo przeważały te, które były "za" zabójstwem.

Po chwili zastanowienia, morderca wyciągnął z kieszeni obcęgi, poprawił maskę i rzucił się w stronę ofiary.

- Przykro mi, Jack! - krzyknął, po czym zaatakował.

————

Chciałbym podziękować Viviennesme za korektę :3 :D

APLIKACJA {ZAKOŃCZONE}///APLIKACJA: R3B00TWhere stories live. Discover now