AMY

380 23 7
                                    

Wtorek - 07:45

O ile zazwyczaj uczniowie przemierzający szkolny korytarz o tak wczesnej porze zdawali się zachowywać jak zombie, o tyle tego dnia wystarczyły dwa policyjne radiowozy pod szkołą, żeby rozbudzić większość nastolatków. Amy stała pod swoją szafką i szukała książki do hiszpańskiego, która leżała gdzieś pod stertą innych podręczników oraz zeszytów. W międzyczasie minęło ją kilka grupek rówieśników, a w każdej z nich wałkowany był ten sam, wiadomy temat. Zajęcia się jeszcze nawet nie zaczęły, a Amy już chciała wyjść ze szkoły i pójść prosto do domu, gdzie przynajmniej miałaby chwilę spokoju. Na dobór złego dowiedziała się, że Olivia postanowiła nie przyjść tego dnia, więc była zdana tylko na siebie. Czasami drażniło ją to, że zarówno Olivia, jak i jej chłopak mogli pozwolić sobie na dzień wolny od szkoły, ponieważ ich rodzice byli na tyle wyluzowani, że nawet załatwiali im na tę okazję zwolnienia lekarskie, podczas gdy ona musiała uczestniczyć w każdych zajęciach bez wyjątku, nawet jeśli miałaby wykasłać swoje płuca. Plus był taki, że przynajmniej zaliczała wszystkie testy śpiewająco wyłącznie dzięki wiedzy zdobywanej podczas lekcji. Amy rzadko kiedy uczyła się w domu. Miała na tyle dobrą pamięć, że zapamiętywała to, co mówili nauczyciele. I całe szczęście, bo jak patrzyła na co niektórych, zastanawiała się jak duży procent z ich życia szedł na zakuwanie tylko po to, żeby zaraz po sprawdzianie o wszystkim zapomnieć. Amy namierzyła podręcznik którego szukała i wyjęła go z szafki. Kiedy ją zamknęła, podskoczyła na widok czyhającego na nią za drzwiczkami chłopaka, który wystraszył się jej równie mocno. Był wyższy o głowę i dobrze zbudowany. Włosy miał ciemnobrązowe, ścięte na krótko. Uśmiechnął się do Amy niepewnie, machając jej przed twarzą ręką na przywitanie.

— Wystraszyłeś mnie, Ethan — Amy oparła się o szafkę plecami, tuląc się do książki od hiszpańskiego.

— Scusami — odpowiedział jej Ethan, zerkając na okładkę podręcznika i uśmiechając głupkowato.

— To po włosku — poprawiła go dziewczyna — Co tam? Olivii dzisiaj nie ma.

Ethan na moment się zmieszał, nie wiedząc co powiedzieć. Faktycznie, zazwyczaj jak zaczepiał Amy w szkole to tylko po to, żeby spytać o Olivię lub Jacka. Jako jego dobry przyjaciel z dzieciństwa, czuł się zobowiązany do tego, aby badać sytuację i utwierdzić się w przekonaniu, że wszystko jest między nimi dobrze. Ethan, choć nie wyglądał, dbał o Jacka bardziej niż o siebie. Traktował go jak brata, któremu oddałby wszystko, co tylko może. Można by powiedzieć, że obaj byli jak Olivia i Amy, tyle że w wersji męskiej.

— Właściwie to chciałem spytać, czy widziałaś Kaitlyn?

Amy chwilę zajęło zanim przypomniała sobie, kim była Kaitlyn. Dziewczyna należała do młodszego rocznika i przyjaźniła się z Emily, kuzynką Olivii. Obie stanowiły część większej paczki, z której Amy osobiście znała tylko dwie osoby.

— Ostatni raz widziałam ją z Emily i Henrym przed szkołą — odpowiedziała po chwili namysłu.

— Henrym? — w głosie Ethana było słychać nutkę zazdrości, którą Amy potrafiła już wyczuć niemal w każdym człowieku.

— Bez obaw — uspokoiła go dziewczyna, klepiąc go w ramię — Henry jest gejem. No, tak na osiemdziesiąt dwa procent.

Ethan otworzył szerzej usta i posłał Amy zdziwione spojrzenie, jakby pierwszy raz w życiu usłyszał o istnieniu homoseksualistów. Nastolatka minęła go i ruszyła w stronę sali, w której zaraz miały odbyć się zajęcia.

— Gejem — powtórzył Ethan — Hm...

Amy wyciągnęła komórkę i otworzyła wiadomości. Rozejrzała się dookoła, chcąc się upewnić, że Ethan albo dalej stoi przy jej szafce, najprawdopodobniej próbując pogodzić się z dzieleniem tlenu z gejami, albo poszedł już przed szkołę, tam gdzie jeszcze niedawno była dziewczyna, o którą tak usilnie się ubiegał. Otworzyła konwersację z kimś podpisanym "J." i napisała krótką wiadomość.

APLIKACJA {ZAKOŃCZONE}///APLIKACJA: R3B00TWhere stories live. Discover now