21. Odsiecz

12.9K 1.1K 64
                                    

Jessica zamknęła się w jednym z pomieszczeń i z całych sił napierała od środka na drzwi, tak jakby mogła tym powstrzymać cienie, dobijające się do niej od zewnątrz. W dłoni ciągle ściskała sztylet, w każdej chwili gotowa do walki. Miała ogromną nadzieję, że mimo wszystko obejdzie się bez niej.

- Błagam, Saro, pospieszcie się.

Jeden z cieni tak mocno uderzył o drzwi, że Jessica aż się od nich odbiła. Powoli uspokajała oddech. Przyjrzała się całemu pomieszczeniu. Była w stosunkowo niewielkim pokoju, które oświetlało jedno z niezbyt dużych okien, więc wokół panował półmrok. Zauważyła pod okienkiem stare biurko, które tak właściwie ledwo jeszcze stało. Było tam również kilka starych krzeseł. Wzięła jedno z nich i zablokowała drzwi, po czym podbiegła do biurka i chwiejnie na nim stanęła. Sztyletem podważyła okno, które bez problemu się otwarło.

Co chwilę zerkała w kierunku drzwi, bojąc się, że blokada nie wytrzyma zbyt długo. Okazało się jednak, że za oknem znajduje się drugie pomieszczenie.

- To by wyjaśniało brak światła - bąknęła, ale z żalem stwierdziła, że nie zmieści się w otworze, aby przejść na drugą stronę. Pod drzwiami zaczął się przeciskać czarny dym. Jessica zeskoczyła na ziemię i stanęła już przed jednym z cieni. Jego czerwone oczy błyszczały ostrzegawczo, ale nawet nie zdążył zrobić ruchu, bo blondynka chwyciła złamaną, ostro zakończoną rurę, będącą najprawdopodobniej niegdyś nogą od krzesła i przebiła nią przeciwnika, cofając się następnie kilka kroków do tyłu.

Cień tylko się zachwiał i niemal z oburzeniem, rzucił rurę w kąt pokoju. Dziura w jego brzuchu powstała w wyniku uderzenia, zniknęła. To nie wróżyło niczego dobrego. Czyżby demony uodporniły się na ciosy? Napastnik ponownie zaatakował dziewczynę. Schylając się przed uderzeniem, wbiła mu sztylet w miejsce gdzie ludzie mieliby żebra i przekręciła w bok. Wtedy wokół pojawiła się czarna mgła, będąca chwilę wcześniej demonem, rozpływająca się w powietrzu.

Jessica przez chwilę stała w milczeniu. Próbowała zrozumieć co się właśnie stało.

- Srebro - szepnęła w końcu z niepohamowanym uśmiechem. Jej sztylet był przecież ze srebra! W przeciwieństwie do metalowej rury. Czyli... - No nieźle - podsumowała i ustawiła się w pozycji bojowej. Jeśli jeden cień mógł się przedostać, inne też mogły.

*******

Faktycznie mieli dwa motocykle. Funduro Zack'a i Kawasaki Ninja Neil'a. Sara uznała, że to zabawne, iż wybrali właśnie ten model. Nie musiała nawet pytać skąd wzięli na to pieniądze - karta zasług, którą otrzymali jakiś czas temu od samej królowej, bardzo wiele umożliwiała. Na przykład tymczasowe zakwaterowanie w Wolf.

Myśląc o późniejszym powrocie, wpakowała się na motor Zack'a, który popatrzył na nią jak na idiotkę.

- Przyzwyczajaj się - odparowała na widok jego miny. - Gdy będziesz w końcu miał dziewczynę, to nie myśl sobie, że pozwolę wam jeździć metrem.

- Tak, jasne - bąknął z rozbawieniem czerwonowłosy, podając jej kask. - Tylko się nie popłacz. Nie lubię wolno jeździć.

Dziewczyna prychnęła, ale przez całą drogę mocno ściskała Zack'a w pasie, modląc się aby już znaleźć się na miejscu. Kiedy zatrzymali się kawałek od fabryki, szybko zsiadła z motoru i zrzuciła z siebie kask.

- I jak się jechało? - zapytał z przekąsem kierowca funduro.

- Myślałam, że umrę! - odparła, a jej oczy wciąż były szeroko otwarte z przerażenia.

- Ej, miałaś nie płakać - zaśmiał się w odpowiedzi. - Zawsze mogłaś jechać z Neil'em.

- Ekhem, tylko, że widzisz... Neil, tak się składa, jechał zaraz obok nas! - krzyknęła mu prosto w twarz, co tylko bardziej go rozbawiło. - Boże, ja rozumiem "jechać szybko". Ale pod prąd na jednej z głównych ulic?! - Przeszedł ją dreszcz na samo wspomnienie pędzących samochodów.

Niech nikt nie wie ✔Where stories live. Discover now