40. Co Cię nie zabije, to cię wzmocni

13.6K 1K 117
                                    

Donovan rzucił się na nią, a ona w ostatniej chwili odwróciła się, unikając ciosu. Odruchowo zamachnęła się przy uniku, ale ostrze owiała tylko czarna mgła,która ponownie zlepiła się w chłopaka tuż za nią.

Tym razem zainterweniował Neil, dobywając drugiej katany. Jednak kiedy chciał zaatakować, chłopak znowu się rozpłynął.

- Jak widmo. -Skwitowała Jessica. Natarczywie wpatrywała się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał Donovan, ale chłopak się nie pojawiał. Przynajmniej chwilowo.

- Już nie jest sobą.

Podłapała niezbyt przyjazny wzrok bruneta. I wtedy uświadomiła sobie coś bardzo przykrego.

- Jeśli kiedykolwiek był...

Nie zdążył odpowiedzieć, bo do jego uszu przebił się krzyk Thomasa.

- Neil! Przydałoby się wsparcie! 

Razem z Jessicą pobiegli  w stronę jego głosu. Blondyn odparł atak miecha, w efekcie czego poleciał do tyłu. Dziewczyna w ostatniej chwili złapała go, utrzymując w równowadze. Spojrzał na nią z dezorientacją, dopiero po chwili łącząc fakty.

- Jessica? - Zapytał, a jego usta otworzyły się lekko z niedowierzaniem.

Uśmiechnęła się nieśmiało.

- No hejka.

W wielu miejscach strój był podarty lub ponaciny, plamy krwi tym razem należały również do niego, a sam chłopak ledwo stał. Neil natychmiast znalazł się przy nim, ale tamten ledwo odnalazł go wzrokiem.

- Tom! - Brunet poklepał go po policzku.

- Już nie mogę. - Wybełkotał blondyn, a jego spojrzenie powędrowało na brzuch, gdzie widniała ostra rana kłuta, przy której cały materiał był mokry. - Przepraszam...

Neil rozejrzał się dookoła. Jego oczy zabłysnęły na czerwono i każdy z cieni, dotychczas skrytych w mroku, stał się dla niego widoczny. Sprawiały wrażenie jakby tylko obserwowały, czekając na najlepszy moment do ataku.
Pomógł Thomasowi wesprzeć się na swoim ramieniu, po czym zwrócił się do Jessicy:

- Jest mocno zraniony i nie potrafi się wyleczyć... Coś blokuje magię. Boję się, że będę musiał go odstawić. Przeniosę się tam i z powrotem, ale wolałbym cię nie zostawiać.

- Wiesz, że sobie poradzę. - Odparła przekonywująco. - Co cię nie zabije, to cię wzmocni. - Momentalnie posmutniała. - Ale z Tomem może nie być tak kolorowo.

Chłopak stał chwilę bez ruchu, a później pokiwał głową.

- Wrócę tak szybko jak mogę. A jeśli Donovan znowu się pojawi i zrobi ci choćby najmniejszą krzywdę to niech wie, że go zabiję.

Jessica zaniemówiła nie tyle na samą treść tego co powiedział do niej Neil, ale nie potrafiła wykrztusić słowa przez jego śmiertelnie poważny ton. Zupełnie zapomniała nawet o jego katanie, którą wciąż trzymała.
Nie czekając na jej odpowiedź, oboje zniknęli, pozostawiając tylko szarą pustkę. Wtedy usłyszała za sobą syk i odwróciła się, natychmiast rzucając tessen w dwa, zbliżające się do niej demony. Czarny dym rozwiał się w powietrzu, a wachlarz zakręcił i wrócił do jej dłoni w oczekiwaniu na kolejny atak.

Kątem oka dostrzegła ruch. Obróciła się w jego stronę, ale nikogo nie widziała. Dopiero po chwili zobaczyła, że coś osiadło na jej ramionach i ledwo powstrzymała się od krzyku, rozpoznając wyłaniające się z ciemnego dymu dłonie. Chciała się wyrwać, ale ręce były zbyt silne i pociągnęły ją z powrotem.

Niech nikt nie wie ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz