34. Czas

11.7K 1.1K 118
                                    

Jessica przez cały tydzień unikała kogokolwiek. Nie było to zbyt trudne, bo bracia Silver doskonale rozumieli powagę sytuacji i chcieli dać dziewczynie czas, cokolwiek by to nie zmieniło.
Tylko Sara i Mark próbowali z nią porozmawiać, ale zbyci lub zignorowani, szybko przestali się tak narzucać. A przynajmniej Mark
Blondynka nawet na lekcjach przesiadła się do osobnych ławek, co nie oszczędziło Faith i jej przyjaciółkom nowych tematów. Ale to na dziewczynie nie rozbiło specjalnego wrażenie czy przykrości. O nie, jedyne co ją irytowało to nagłe podchody Faith do Neil'a, który  nawet im nie protestował.

Co prawda, wyglądało na to, że chłopaka średnio obchodzi co się dzieje wokół niego, zdawał się wręcz przygaszony, chociaż próbował to ukrywać. Jednak Jessice nie dawało to spokoju, bo doskonale wiedziała, że Kylen robi to specjalnie, a przecież (najprawdopodobniej) wciąż była z Bradem.

Tłumaczyła sobie, że jest na niego wściekła, bo była, ale mimo to czuła się dziwnie za każdym razem gdy słyszała jego głos albo czuła na sobie jego palący wzrok, który towarzyszył jej niemal na każdej lekcji.
Przerwy spędzała w bibliotece, a w porze lunchu wymykała się na dach budynku, z którego miała widok na ulicę, biegnącą obok szkoły. Czuła się tam bardziej beztrosko niż wewnątrz, ale i tak nie najlepiej. Targały nią sprzeczne emocje, z którymi sobie chwilami nie radziła, ale starała się być silna.

Kiedy w piątek siedziała na skraju dachu, kompletnie pogrążona w myślach, usłyszała za sobą męski głos i gwałtownie się odwróciła, o mało nie tracąc równowagi.

- O, Brad... - Odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się. Nie spodziewała się go tutaj, ale jego obecność akurat jej nie przeszkadzała. - Cześć.

Brunet stał przy wejściu, którym była zwykła klapa i drabinka, z rękoma w kieszeniach bluzy.

- Widziałem, że ostatnio często tu przychodzisz... Więc przyszedłem ci potowarzyszyć. - Oznajmił trochę nieśmiało. - Jeśli nie masz nic przeciwko.

Kiwnęła głową na murek obok siebie.

- Nie, pod warunkiem, że nie przysłała cię twoja dziewczyna.

Chłopak o posturze typowego sportowca, zajął miejsce kawałek od niej. 

- Faith? Nie jest moją dziewczyną, już. My... zerwaliśmy. - Powiedział ze wzruszeniem ramion.

Jessica nie spodziewała się, że Faith naprawdę będzie chciała się z nim rozstać. Był zbyt popularny, nie zrezygnowałaby. Równocześnie zrobiło jej się szkoda Brada, doskonale widziała jaka nieznośna jest jej znajoma.

- Przykro mi... Faith... Często przesadza.

- Nie, w porządku. - Uśmiechnął się krzywo, ale w jego głosie nie było przekonania. - To ja z nią zerwałem.

Dziewczyna wlepiła w niego zdumiony wzrok.

- O... - Wymknęło jej się, na co brunet się uśmiechnął, tym razem szczerze.

- Wiesz, ona nie jest zła tylko... rozpieszczona. - Spojrzenie miał skierowane gdzieś na horyzont. - No i często przesadza. - Przytoczył słowa rozmówczyni. - I wiem, że lubi... kusić chłopaków. Nigdy mi to jakoś nie przeszkadzało, ale kiedy zaczęła podrywać Neil'a tylko dlatego, że się z tobą zadaje... To był ten jeden raz za dużo.

Spuścił głowę.

- Ale zależy ci na niej. - Stwierdziła dziewczyna miękkim głosem, który delikatnie komponował się z otaczającymi ich podmuchami wiatru.

- Może i tak, ale co ja mogę? Pewnie mi przejdzie... A chyba lepsze zerwanie niż bezsensowny związek. Nikt nie lubi być raniony.

Parsknęła cicho.

Niech nikt nie wie ✔Where stories live. Discover now