49. To już koniec? 2/2

13.9K 814 440
                                    


Nie przerażać się długością tekstu - jest dużo dialogów xd Przypomniało mi się kilka wątków ( dość istotnych), które musiałam podopisywać...

No, ale mamy finał ;>

*******

Tak jak w tańcu, powiedziała sobie w myślach, pozwalając aby delikatny powiew ją otulił. Poczuła w sobie magię jak kojącą przyjaciółkę.

Wyciągnęła przed siebie rękę i przeciągnęła nią po skosie. Demon uniósł zdeformowaną twarz do góry. W jego ciele widniało pięć przerw, rozcięć. Zdążył cicho zawyć, nim się rozpłynął. Złapała wachlarz i natychmiast rzuciła nim w monstrum dwa razy większe od Brietty, skradające się za jej plecami. Dziewczyna odwróciła się zaskoczona, widząc jedynie ostatnie, zanikające, czarne pasma.

- Nie musisz dziękować. - Jessica posłała jej oczko, a tamta się zaśmiała na wspomnienie własnych słów. 

Miała zakrwawioną koszulkę i kilka rozcięć na policzku, ale nie wyglądała źle.

- Wszystko w porządku? - zapytała blondynkę, niby od niechcenia.

- Musi być, dopóki nie wygramy.

- Dopóki nie skopiemy Dean'owi tyłka - dodała, nabierając takiej pewności jak towarzyszka.

Jessica zaśmiała się szczerze, fundując wyłażącemu z dołu demonowi kopniaka, dzięki któremu odesłała go z powrotem w przepaść.

- Co się właściwie stało z cywilami? - spytała czarodziejka wiatru. - Jakoś nie chce mi się wierzyć, że nikogo tu nie było.

- Strażnicy się nimi zajęli... - oznajmiła Lillanta, praktycznie krzycząc aby mogły ją usłyszeć ze znaczniej odległości. Rozcięła zbliżającą się do niej czarną masę wodnym pejczem. Wyglądała już na mocno wykończoną. - Przynajmniej z tego, co od nich usłyszałam.

Już i tak głośną atmosferę przebił wysoki, dziewczęcy pisk. Jessica nie mogła uwierzyć własnym oczom. Oto kilkanaście metrów przed nią stały Faith i Darcy. Obie darły się jak kretynki, tylko zwracając na siebie uwagę.

Widząc nadciągające w ich kierunku potwory, którymi nie miał się kto zająć, nie zastanawiała się i wybiegła. Faith nawet na nią nie spojrzała, skamieniała ze strachu, a śmierć dosłownie rzuciła się na nią z kilku stron. Blondynka była zbyt wolna, nawet używając magii pewnie niewiele by zdziałała.

- Faith! Uciekaj! - wrzasnęła najgłośniej jak umiała, kiedy była pewna, że już nie zdąży. Dziewczyna nie zareagowała, tak samo jak demony.

Kiedy jeden z nich był już o centymetry od dziewczyn, znad nich skoczyło na napastnika potężne zwierze. Miało ciemnobrązowe, gęste futro i masywne, umięśnione ciało, które pod owym swetrem i tak nieźle się wyróżniało. Wilk, przynajmniej trzy razy większy od tych normalnych, przytrzymał zjawę łapami i rozszarpał. Zawył, unosząc ozdobiony kłami pysk do góry.

Odpowiedziało mu wycie przynajmniej dziesiątki innych, mniejszych wilków, które niedługo potem przybyły mu z pomocą. Jessica uśmiechnęła się szeroko, patrząc w oczy przywódcy stada. W oczy należące do Brada. On również przez chwilę na nią patrzył. Zrozumiała o co chodzi.

Szybko znalazła się przy dwójce rozdygotanych i spanikowanych nastolatek. Pociągnęła je za sobą możliwie jak najdalej. Nie wiedziały co się dzieje i ze strachu pewnie nawet nie miały siły aby zaprotestować. Przy mijaniu jednego z zakrętów, wpadły na jakiegoś chłopaka. Blondynka od razu puściła nastolatki i zarzuciła Neil'owi ręce na szyję, przytulając mocno.

Niech nikt nie wie ✔Where stories live. Discover now