23. Nie chcę cię znać

14K 1.1K 188
                                    

Motor z terkotem zatrzymał się przed chodnikiem prowadzącym do drzwi hotelu. Neil na chwilę wyłączył silnik i oboje stanęli obok Kawasaki. Jessica ściągnęła czarny, matowy kask, ukazując przy tym swój uśmiech.

- Dzięki, że mnie podwiozłeś - powiedziała i od razu miała ochotę dać sobie w twarz. Dzięki, że mnie podwiozłeś? Serio? On ci uratował życie dziewczyno! Nie była pewna czy po prostu jej gorzej jeszcze przez tą migrenę, czy to przez zmęczenie, ale w tej chwili nie była w stanie wymyślić nic lepszego. Chłopakowi jednak chyba to nie przeszkadzało.

- Nie ma sprawy - odparł ciepło. 

Dziewczyna wyciągnęła w jego kierunku kask, chcąc go oddać, ale ten przysunął go z powrotem do niej.

- Zostaw go na piątek - przypomniał. - Może się przydać.

Słysząc to, uśmiechnęła się jeszcze szerzej.

- Więc dobrze się nim zaopiekuję - oznajmiła nieco żartobliwie.

- Siedemnasta będzie w porządku?

- Tak, pewnie.

- To dobrze. - W uśmiechu pokazał rząd równych, białych zębów. - Ja jeszcze do nich wrócę, wiesz, lepiej żeby się nie pozabijali. Cześć - pożegnał się ciepłym głosem i już chciał siadać na motor, ale Jessica poczuła, że musi coś jeszcze zrobić.

- Czekaj!

Neil zwrócił się twarzą do niej z nutką ciekawości, a ta nieoczekiwanie przytuliła się do niego, zarzucając mu ręce na szyję. Musiała przy tym stanąć na palcach, ale zupełnie jej to nie przeszkadzało.

Chłopak na początku się trochę zdezorientował, ale po chwili objął ją w pasie, przyciągając bliżej. Zawładnął nim zapach truskawek i mięty. Była drobna, ale idealnie pasowała do jego ramion. Mógłby ją obejmować cały czas. Przytuliła go, chociaż wcale nie był w przepraniu Shadows. Wcześniej zgodziła się z nim umówić. W jego sercu zakiełkowało ziarenko nadziei, że może faktycznie jeszcze nic nie jest stracone.

- Dziękuję - wyszeptała. - Za wszystko. - Odsunęła się od niego i chłopak zauważył, że jej oczy radośnie połyskują w świetle latarni. - Naprawdę nie wiem, co bym bez was zrobiła.

- To drobiazg. Ty byś na naszym miejscu zrobiła to samo. - Nie była pewna skąd może to wiedzieć, bo nie znał jej aż tak dobrze, ale miał rację - zrobiłaby to bez zastanowienia. - Kurtkę oddasz mi przy okazji - dodał, widząc, ze dziewczyna próbuje ją ściągnąć.

- Tak - zgodziła się. - W piątek. - Puściła do niego oczko i pomachała delikatnie. - Jeszcze raz dzięki - rzuciła i poszła w swoją stronę. Idąc w kierunku budynku, słyszała jeszcze warkot motoru.

Pchnęła szklane drzwi i została niemal oślepiona przez jasne kolory i mocne światło, płynące z żyrandolu. Gdy tylko weszła w głąb ciepłego holu, została zaskoczona przez Dorothy, która znikąd pojawiła się za ladą recepcji. Dziewczyna złapała się za serce.

- Ale mnie przestraszyłaś! - pisnęła, po chwili zaśmiejąc się sama z siebie. - Nie powinnaś skończyć zmiany jakoś o czternastej?

- Oh, tak, ale zamieniłam się dzisiaj zmianami z Ruth.  I dobrze się stało, bo przyszedł do ciebie list.

Jessica zmarszczyła brwi.

- List? - Nie rozumiała co z tym wspólnego miała Ruth. Przecież to nie zadaniem recepcjonistek jest odbieranie poczty.

Kobieta wyciągnęła zza lady zwyczajną białą kopertę. No właśnie, białą kopertę, bez znaczka czy nadawcy. Jedynym napisem na niej było nazwisko dziewczyny.

Niech nikt nie wie ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz