Rozdział 7

319 25 18
                                    

8 grudnia 1585 roku

Mirabelle

Cały zamek przygotowywał się na urodziny Królowej Marii. Tak się składa, że jest moją mamą. Wiedziałam jak bardzo mnie kocha, jednak od lat miałam o wiele lepsze kontakty z tatą. Spędzałam z nim o wiele więcej czasu niż z rodzicielką. Podziwiałam jednak to przez co przeszła w życiu i jak obronną ręką wyszła z opresji. Infantką była raptem sześć dni. Została urodzona po to, aby rządzić. Została koronowana we wrześniu 1543 roku, mając niespełna dziewięć miesięcy. Prawdziwa królowa od kołyski.
Początkowo była zaręczona z Księciem Edwardem Tudorem, lecz jej matka Maria de Guise, nie zgodziła się na złączne przyszłego Króla Anglii i Królową Szkocji w przyszłości jako małżeństwo. Korzystny sojusz przyszedł z Francji. Młoda królowa została zaręczona z Księciem Franciszkiem, który nie długo później stał się Delfinem Francji, a następnie jej Królem. Po burzliwych latach swojego panowania, siódemce dzieci, naszedł dzień, w którym mama kończy 43 lata.
Czasem mam wątpliwości czy ja dożyję takiego wieku. Rodzice w dzień urodzin poprosili wszystkich należących do rodziny przy byciu na śniadaniu. Oczywiście, wieść rozeszła się po zamku i co niektórzy bardzo mili, twierdzą, że mama chce abdykować. W życiu nie słyszałam większej głupoty! Oddałaby życie za swój kraj. O abdykacji nie było mowy. Szczególnie teraz, gdy w Szkocji było w miarę spokojnie. W zamku poza mną, Florianem, Janem Filipem, Charlotte i Amèlie, nie było nikogo z mojego rodzeństwa. Natomiast resztą rodziny był wujek Sebastian, jego syn Michał oraz moja babka, Katarzyna Medycejska.

- Wiecie, o co chodzi? - spytała Charlotte, gdy wraz z Matthew zmierzaliśmy na śniadanie.

- Oni nie wiedzą! My też nie wiemy! A chcielibyśmy! - Krzyczał Florian z końca korytarza, idąc w naszą stronę ze swoją żoną, Marią Austriaczką.

Wszyscy skierowaliśmy się w stronę jadalni i tam z resztą rodziny, czekaliśmy na rodziców, którzy pojawili się uśmiechnięci od ucha do ucha. Nie zauważyłam jednak nigdzie Amèlie.

- Możemy poznać powód tego zbiorowego zebrania? - Spytała lekko zniecierpliwiona Charlotte.

- Gdzie Amèlie? - Jej nieobecność zauważyła również mama.

- Nie przyjdzie, źle się czuję. Posłałem do  niej medyka - Odpowiedział Florian.

Rodzice wymienili się spojrzeniami, po czym uśmiechnęli się do siebie.

- Mamy ogłosić to wieczorem na balu, ale wam chcieliśmy powiedzieć wcześniej.

Zaczęła mama, na co wymieniłam się spojrzeniami z rodzeństwem.

- Ogłosić? - spytałam chórem z Florianem i Charlotte.

- Spodziewamy się dziecka.

Oznajmił tato, na co wszyscy zaniemówiliśmy.

***

Rewelacje rodziców doprawdy zszokowały nas wszystkich. Poszłam na spacer do ogrodów, nie zważając na to, że większość alejek jest zasypanych białym puchem.

- Wasza wysokość, nie wydaję się szczególnie zadowolona z posiadania większej ilości rodzeństwa.

- Florian również. - westchnęłam.- Musi czuć się źle. Wziął mojego męża na polowanie, a oni doprawdy się nienawidzą.

- A co z Charlotte? - spytał de Poitiers, siadając koło mnie.

- Ma małą córkę, jej poświęca większość czasu. Nie przejmuję jej miejsce w sukcesji.

- Ciebie wręcz przeciwnie.

- Mój brat jest następcą tronu, ponim jest jego córka. Przed dwoma laty, byłam jeszcze druga w kolejce do tronu. Teraz jestem trzecia. Zaraz za dwulatką. Jeśli moje rodzeństwo będzie chłopcem. Będę jeszcze dalej. Dobrym przykładem jest Amèlie. Dwadzieścia lat temu, gdy się urodziła była siódma w kolejce to tronu, teraz jest trzynasta, a w najbliższym czasie będzie szesnasta.

Reine d'Angleterre [Reine of England]Where stories live. Discover now