Rozdział 38. Ich Kongres.

1.7K 89 1K
                                    



Nadszedł dzień, w którym miał się rozpocząć pierwszy Międzynarodowy Kongres Czarodziejów. Wszystko odbywało się zgodnie z planem, a wydarzenie miała rozpocząć się od oficjalnego przywitania delegacji czarodziejów z całego świata.

Następnie wyznaczeni pracownicy, spośród organizatorów mieli wskazać zakwaterowanie delegatów, a także pomóc przy odnalezieniu miejsc noclegowych dla pozostałych czarodziejów, którzy przybywali z najodleglejszych zakątków świata.

Po krótkiej przerwie gospodarze mieli zaprezentować, w jaki sposób można przemieścić się z Dover do Kenilworth, gdzie odbywała się główna impreza.

Jak na razie wszystko odbywało się zgodnie z planem i harmonogramem.

Słońce świeciło na horyzoncie, a na nieboskłonie widać było jedynie pojedyncze, jasne, puchate obłoki. Nic nie zapowiadało deszczu ani załamania pogody. W stałej gotowości przebywali czarodzieje przeszkoleni w zaklęciach, które miały ochronić gości przed niespodziewanym deszczem lub chłodem, które mogłyby zaburzyć przebieg dzisiejszych uroczystości.

Draco Malfoy stał na platformie razem z innymi pracownikami wyznaczonymi do przywitania oficjalnych delegacji, składających się z przedstawicieli państw. Uznano, że dobrze będzie, aby wśród gospodarzy znalazł się również Harry Potter, co byłoby dobrze odebrane przez gości. Bez skrupułów odciągnięto go od obowiązków, aby mógł przez kilka dni wykonywać zadania, których celem była poprawa wizerunku Brytyjskiego Ministerstwa Magii.

Ciepły, lecz silny wiatr szarpał szatą wyjściową Ślizgona oraz misternie wcześniej ułożonymi włosami. Nerwowo zerkał na zegarek, ponieważ zdawał sobie sprawę, że już za chwilę wszystko się rozpocznie. Zapatrzył się na wzburzone morze, rozciągające się na horyzoncie i mimowolnie się spiął, odczuwając strach przed żywiołem. Spojrzał odruchowo na platformę, na której stał, ale widząc jak trwała i stabilna jest, uspokoił się i odetchnął przeciągle.

– Szukałem cię wczoraj – zaczepił go stojący obok ciemnowłosy auror, poprawiając swoje okrągłe okulary na nosie. – Ale zapadłeś się pod ziemię.

– Byłem zajęty, a Hithrope pozwoliła mi opuścić obóz – stwierdził, nie zaszczycając rozmówcy spojrzeniem. – A co chciałeś? – dodał po chwili, gdy ciekawość wygrała z jego niechętnym podejściem do kontynuowania tej rozmowy.

– Chciałem porozmawiać o Hermionie – powiedział Harry swobodnym tonem.

– A to ciekawe – wycedził Draco. – A co mógłbyś mi na jej temat powiedzieć, czego nie wiem do tej pory?

– Kiedyś będziemy musieli przeprowadzić tę rozmowę. Hermiona była teraz daleko, ale gdy wróci, to pewnie będzie z tobą się prowadzać, tak to nazwijmy.

– To lekkie niedopowiedzenie, raczej nazwałbym to spotykaniem się, Potter. A w przyszłości, zamierzam się z nią ożenić – odpowiedział Ślizgon, patrząc wymownie w dół na niższego od siebie czarodzieja.

Harry podniósł wzrok i zmierzył się wzrokiem ze swoim dawnym szkolnym wrogiem. Nie spodziewał się, że usłyszy takie rewelacje i nie wiedział, w jaki sposób powinien zareagować, oprócz krótkiego skwitowania, że prędzej Hermiona z własnej woli wstąpi do najlepszej drużyny quidditcha, niż wyjdzie za Malfoya. Wiedział, jednak że wszystko się zmieniło, a tak otwarte deklaracje Dracona, mogły mieć odzwierciedlenie w pragnieniach jego najlepszej przyjaciółki, dlatego przełknął ślinę, zagryzł zęby i nie odpowiedział nic, kontynuując początkowy wątek rozmowy.

– To gdzie byłeś w takim razie? Zniknąłeś.

– Z Hermioną w Paryżu – odpowiedział Draco z satysfakcją. – Nad ranem miałem świstoklik, ogarnąłem się i biegałem po obozie, dopinając wszystko na ostatni guzik.

Romans | Dramione | 🍓💚🖤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz