Rozdział 25. Ich zły dzień.

1.7K 106 1K
                                    

Po burzy powinno pojawić się słońce, lecz tego dnia to naturalne zjawisko nie wystąpiło, a na niebie, w tempie przypominającym pęd skrzydlatych koni, zwanych testralami, przesuwały się złowieszcze, granatowo – czarne obłoki. Powietrze z parnego i wilgotnego, zmieniło się w rześkie i chłodne, pozwalało na złapanie oddechu. Dover nie opuściła dziwna aura, wskazująca na to, że właśnie rozegrała się w tym miejscu ludzka tragedia. Zebrani tłumaczyli to tym, że wciąż magomedycy zażarcie walczyli o przywrócenie akcji serca drugiego z zaginionych mężczyzn, ale część z nich wyczuwała tę grozę i strach, który ich nie opuszczał.

Lżej ranni czarodzieje, wcześniej wyciągnięci z wody, opatrywani byli w tej chwili w specjalnie do tego przeznaczonym namiocie. Głośne trzaski związane z przybywaniem na miejsce kolejnych magomedyków, zaopatrzonych w dodatkowe porcje potrzebnych eliksirów, przerywały tę martwą ciszę, która opanowała tę zwykle przepełnioną podekscytowanymi rozmowami przestrzeń. Resztki platformy, składające się na odłamane i sterczące w nieładzie deski oraz inne elementy ówczesnej konstrukcji, obijały się o białe skały, popychane jednostajnym ruchem uspokajających się po sztormie fal.

Zjawiska meteorologiczne od tysięcy lat sprawiały, że ludzkość musiała się zatrzymać. Ludzie dotknięci katastrofą mogli się jedynie przyglądać sile żywiołów i modlić o przetrwanie tego ciężkiego czasu. Po przejściu czegoś niespodziewanego, na co nie byli w stanie się wcześniej przygotować, później mogli tylko podjąć trud odbudowy tego, co zostało zniszczone.

Ale w tym przypadku nie było możliwości na szybkie ustalenie, kto lub co, odpowiadało za ten ogrom nieszczęścia, którego doświadczyła społeczność czarodziejów.

Szaleństwo natury albo ludzki błąd, którego nie należało na tym etapie jeszcze wykluczyć, mogło się przyczynić do zaistnienia tak tragicznych okoliczności, których skutkiem było narażanie zdrowia i życia ludzi.

Kiedy Hermiona patrzyła na bezwładne, zmordowane ostatnimi wydarzeniami ciało Dracona, nie mogła pozbyć się wyrzutów sumienia, które ogarniały jej serce. Draco uratował jej życie, a ona nie potrafiła odwdzięczyć mu się tym samym. Myśl o tym, że prawie go straciła, sprawiał, że miała ochotę wybuchnąć płaczem, od nadmiaru nagromadzonych w niej emocji. Chwila, gdy zniknął, pochłonięty siłą wzburzonego morza, zostanie z nią na zawsze i będzie powracać w najgorszych momentach wraz z sennymi marami, o czym była święcie przekonana.

Nigdy w życiu nie spodziewała się, że tak dobry czas, który dany im było spędzić razem w Kenilworth, zakończy się w tak tragiczny sposób. 

Wspomnienia związane z dniami przepełnionymi ciężką pracą oraz nocami, przesiąkniętymi miłością, której nie potrafiła ukrywać, rozpalały w niej rozchodzące się po jej ciele ciepło. W jej głowie rósł plan związany z zakończeniem dotychczasowego życia, a rozpoczęciem nowego, wypełnionego obecnością Dracona. Plan ten sprawiał, że miała ochotę przyoblec swoje oblicze choćby delikatnym uśmiechem. W obliczu tego, co działo się tuż przed jej oczami, zganiła się za takie myślenie, zupełnie nieodpowiadające scenom, w których uczestniczyła.

Spoglądała ukradkiem na stojącą nieopodal Hithrope i zastanawiała się, czy już w tym momencie rozpoczęła w swojej głowie szczegółowe analizy o przyczynach zniszczenia i zatopienia platformy. Odetchnęła z ulgą, gdy siwowłosa, starsza czarownica, po otrząśnięciu się z szoku, rozpoczęła wydawanie poleceń i komenderowanie najbliższymi współpracownikami, aby jak najszybciej zorganizować pomoc dla potrzebujących oraz zabezpieczyć teren przed wścibskimi spojrzeniami niczego nieświadomych mugoli.

Hermiona miała w tym momencie, głęboko w swoim wnętrzu wiele pragnień, ale żadnego z nich nie była w stanie zrealizować, ponieważ świadoma była ludzkich oczu, które by tego w tym momencie w żaden sposób nie zrozumiały i nie zaakceptowały.

Romans | Dramione | 🍓💚🖤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz