Rozdział 13. Jej rodzące się marzenie.

1.9K 123 606
                                    



Ciemność nocy zdawała się pochłaniać wszystko to, co dobre. Hermiona obudziła się z potężnym bólem głowy, który sprawiał, że miała ochotę zwymiotować. Przetarła oczy i ociężale przekręciła się na drugi bok, chcąc zasnąć chociaż jeszcze na chwilę. Była chora, zmęczona i czuła na swoim ciele powrót gorączki.

Była świadoma jego obecności, ale musiała go zobaczyć, przekonać się, że jest przy niej, chociaż nie miała prawa tego od niego oczekiwać. Słyszała jego cichy oddech i to dodawało jej otuchy.

Otworzyła oczy i pełna niepokoju, który ją pochłaniał, spojrzała na osobę, która dzieliła z nią tej nocy łóżko.

Draco Malfoy, z nieznanych jej jeszcze przyczyn, pojawił się wczoraj w jej domu i z troską, jakiej się po nim nie spodziewała, zajął się nią, poświęcając jej swój czas i siebie.

Spał spokojnie, zwrócony twarzą w jej stronę, wydawał się być w innym, dającym wytchnienie świecie. Pomiędzy nimi leżała Historia Hogwartu, którą musiał czytać tuż przed zaśnięciem. Jego prawa ręka leżała tuż obok jej głowy i dziewczyna miała ochotę zrobić coś, co mogło zachwiać stabilizacją jej świata.

Przez jej głowę przelatywały urywki obrazów z poprzedniego dnia, gdy Draco się nią opiekował. Nie pamiętała wiele, ale była świadoma jego obecności.

Cicho westchnęła, nie mogąc w takim stanie, poskładać wszystkich faktów i dokonać ich prawidłowej analizy. 

Zasmuciła ją myśl, że jej serce zalało ciepło, którego od dawna nie była w stanie poczuć. Teraz obok niej był ktoś, kto sprawiał, że było jej dobrze.

Zebrała się na odwagę i dotknęła opuszkami palców jego ciepłej dłoni, ale nie zrobiła niczego więcej. Zabrała rękę i schowała ją pod głowę, otulając się szczelnie kołdrą.

- Śpij - usłyszała jego słowa, ale nawet nie uchylił powiek.

Czuwał nad nią, będąc wyczulony na każdy jej ruch. Fala wstydu zalała jej ciało, potęgując uczucie rozpalenia, jątrzącego jej ciało. Dotykała go, myśląc, że śpi. Wygłupiła się i zapewne za chwilę usłyszy, co on o tym myśli. Przestraszyła się swojej głupoty i jego drwin.

Myliła się jednak, bo milczał z tym samym, nieprzeniknionym wyrazem twarzy.

Dlaczego?

- Potrzebuję pomocy - mruknęła, nie mogąc zapanować na szczękaniem zębów.

Spojrzał na nią spokojnie i czekał na to, co powie dalej. Jego cierpliwość i oddanie było zastanawiające i dziwne. Nie mogła tego zrozumieć, ale podświadomie cieszyła się z tego, że nie jest sama.

- Nie dajesz mi żyć, Granger. Nie dajesz mi spać. Powiedz mi, co ja tutaj robię i za jakie grzechy...- zaczął, podnosząc się i odrzucając na nią koc, którym był przykryty. - Czy ja jestem twoim skrzatem domowym?

Już miała ostro odpowiedzieć, krzyknąć, oburzyć się i rozpocząć kłótnię, gdy odwrócił się do niej, a na jego twarzy widniał nikły uśmiech.

Żartował. Ich relacja przeszła na taki poziom, że zaczął przy niej żartować.

Uśmiechnęła się, chcąc dalej grać w tę grę. Mogli w niej oboje wygrać, bądź oboje pogrążyć się w bolesnej porażce.

Nie pozwolił jej na to, kładąc chłodną dłoń na rozpalonym czole.

Chwilowa ulga zniknęła, gdy wstał, a potem słyszała jego szybkie kroki na schodach. Wrócił po chwili z tabletkami i szklanką wody. Przyjęła z wdzięcznością jego gest i szybko wypiła lek. Zaczekał, aż opróżniła szklankę i odstawił ją na szafkę.

Romans | Dramione | 🍓💚🖤Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon