11. Stołówka

896 30 13
                                    

Chciałam dokładniej porozmawiać z Hailie. Niestety w poniedziałek rano było to bardzo trudne. W nocy ciężko mi było zasnąć, zastanawiając się co spowodowało płacz mojej siostry.

Dopiero w szkole dowiedziałam się, że chłopak mojej siostry, Jason spadł ze schodów. A co najgorsze osobą, która spowodowała ten wypadek był Dylan.

Nie mogłam w to uwierzyć. Dlaczego on to zrobił własnej siostrze? Czy bracia Monet naprawdę nie liczą się z naszym szczęściem?

Po usłyszeniu tej wiadomości od razu chciałam pędzić w stronę siostry. Jednak tego nie zrobiłam. Po pierwsze, dowiedziałam się tego od Tracy na lekcji, więc to było oczywiste, że z niej teraz nie wybiegnę. Po drugie, uznałam, że w szkole nie muszę się aż tak troszczyć o Hailie. Poczułam, że będzie lepiej jeśli teraz ją pocieszą jej przyjaciółki, a nie siostra.

Na stołówce Hailie usiadła przy stoliku Monetów i byłam na sto procent pewna, że zmusili ją do tego nasi bracia.

Dzięki Tracy, przez większość lunchu nie odwracałam się w stronę mojego rodzeństwa. Jednak w momencie kiedy Hailie nagle wstała od ich stolika i wyszła ze stołówki nie mogłam już dłużej się powstrzymywać.

Razem z moją przyjaciółką chciałyśmy iść za siostrą, jednak w momencie kiedy już miałyśmy wychodzić ze stołówki coś mnie tchnęło i ruszyłam w kierunku moich braci. Tracy oczywiście też poszła, trzymając się kilka kroków za mną.

- Co jej zrobiliście- syknęłam do nich próbując nie zwrócić uwagi całej stołówi w moją stronę.

Oczywiście wszystko poszło na marne bo i tak większość zebranych spoglądała na ten jeden stolik przy którym siedzieli moi durni bracia.

- Nic- mruknął Shane wzruszając ramionami- jak zwykle obraziła się o jakieś pierdoły.

Tony dla potwierdzenia tych słów pokiwał głową.

Niedowierzałam w to co słyszę. Tacy niby w domu kochani bracia co ich tak moja siostra bardzo wychwala, a jednak kiedy jej nie ma od razu ją ośmieszają przy swoich kolegach.

- Ty- powiedziałam mrużąc oczy i wskazując palcem na Dylana- to pewnie twoja wina że wyszła.

Dylan na to głośno westchnął i spojrzał na mnie wzrokiem pełnym obojętności.

- Może tak, może nie, co ciebie aż tak to obchodzi?- odpowiedział po czym spojrzał na Tracy- no no nie wiedziałem, że znalazłaś już sobie koleżaneczkę.

Zirytowana wzięłam zdezorientowaną przyjaciółkę za rękę, by pomóc jej wyjść ze stołówki.

- Czy ty to słyszałaś? - powiedziała ledwo słyszalnie Tracy, już na korytarzu.

-Tak- odparłam próbując się uspokoić- chodzę do tej szkoły już kilka miesięcy, a oni dopiero teraz dowiedzieli się o twoim istnieniu.

Przyjaciółka jakoś za bardzo tym się nie przejęła bo zaraz po tym pisknęła:

- Dylan się na mnie spojrzał!

Przechyliłam głowę w bok.

- Ja bym się bardziej z tego powodu bała, że podczas tego spojrzenia mógł ci przekazać swoją głupotę- odpowiedziałam przewracając oczami.

***

Szukałam Hailie przez całą przerwę ale nie mogłam jej znaleźć. Normalnie rozpłynęła się w powietrzu. Nie mając innego wyjścia poszłam na kolejną lekcję.

Po półtorej godziny spędzonej w szkole od czasu lunchu, ktoś zapukał do drzwi klasy w której miałam aktualnie matematykę.

- Przepraszam, czy Veronica Monet może wyjść na chwilę ze mną?- spytał starszy ode mnie chłopak nauczycielkę- To ważne.

Nauczycielka oczywiście pozwoliła mi wyjść, widząc, że i tak nie słuchałam na jej zajęciach. Ja sama niepewnie wyszłam z klasy nie wiedząc co się stało.

Na korytarzu zobaczyłam Tony'ego, Shane'a i Dylana.

Rodzina Monet ( Moja wersja )Onde histórias criam vida. Descubra agora