Rozdział dwudziesty pierwszy

8.7K 484 1.2K
                                    

Zanim rozdział kilka ogłoszeń parafialnych:

1. Proszę mi wybaczyć ten najgorszy rozdział w historii najgorszych rozdziałów świata lol.

2. Kocham wasze komentarze z poprzedniego rozdziału. Płakałam ze śmiechu, bo naprawdę nie spodziewałam się takich reakcji HAHA.

3. Kocham mocniutko.

* * *

Jej usta pozostały lekko rozchylone nawet po tym jak przepłukała usta zimną wodą. Zaróżowione policzki, splątane włosy i podpuchnięte oczy jasno świadczyły o tym, że ma za sobą nieprzespaną noc. Oparła dłonie o brzeg zlewu i przechyliła się do przodu przykładając rozgrzane czoło do chłodnej powierzchni lustra. Nie była pewna, która jest już godzina ale jednocześnie miała świadomość tego, że powoli zbliża się już południe. Mimo to nadal znajdowała się w malutkim, przytulnym mieszkaniu Colina odcięta od reszty ludzkości. Nie chciała jeszcze wracać do domu.

- Weź się w garść - mruknęła pod nosem.

Wciągnęła powietrze nosem, a następnie wypuściła je ze świstem potrząsając przy tym ramionami. Była tak śmiesznie naiwna. Czuła się jak idiotka przez to, że nie dostrzegła tego, że nie jest jedyną dziewczyną, którą Justin jest zainteresowany. Na litość Boską! Jak mogła uwierzyć w to, że ktokolwiek zwróci na nią uwagę w ten sposób? Karmiła się każdym słodkim kłamstewkiem Justina, spijała je z jego ust i liczyła na to, że tym razem będzie inaczej. Odkręcając kurek z zimną wodą wróciła myślami do wszystkich sytuacji, kiedy widziała chłopaka z telefonem w ręku, kiedy stukał palcami w ekran ignorując wszystkich na około. Czy to właśnie Nora była osobą, z którą pisał Justin?

Przemyła buzię i ponownie zerknęła na swoje swoje smutne, wręcz żałosne odbicie i przez moment po prostu przyglądała się sobie. Krople wody spływały po jej skórze skapując z brody wprost do zlewu. Nie była brzydka, nigdy nie postrzegała siebie w ten sposób, ale teraz czuła się potwornie i nie potrafiła powstrzymać swoich porównań do Nory. Wyobraziła jej czarną jak smoła grzywkę, która wprost idealnie opadała na jej czoło dodając jej dziewczęcego uroku. Jej śliczną buzię, idealne zęby i duże, pełne usta. A także cudowny, ciepły uśmiech wart miliony dolarów i pomimo tego, że Arleen nigdy nie zamieniła z nią nawet słowa wyobrażała ją sobie jako radosną i pozytywną dziewczynę. Nic dziwnego, że Justin wolał kogoś takiego od wiecznie depresyjnej Arleen. Ale czy Nora wiedziała? Czy szatyn kiedykolwiek wspominał jej o tym, że w jego domu zamieszkał ktoś nowy? Może nie oszukiwał jedynie Arleen. Może robił dokładnie to samo z Norą i każdym innym, kto znajdował się w jego otoczeniu. Kłamca. Oszust. Zdrajca.

Jęknęła głośno przesuwając opuszkiem palca wskazującego po spierzchniętych ustach. Bolało. Miała wrażenie, że wszystkie kolorowe motyle, które łaskotały ją od wewnątrz zaczęły gnić i wydzielać toksyny, które powoli zaczynały ją zabijać. Wytarła twarz w puchaty ręcznik, a następnie wyszła z łazienki i wróciła do pokoju, w którym spędziła noc. Usiadła na skraju wąskiej sofy z przymkniętymi oczami. To naprawdę było dla niej ciężkie. Nie wiedziała, że ból psychiczny może być porównywalny z tym fizycznym. Zerknęła na przemoczony opatrunek na palcu i zastanawiała się jak to możliwe, że jej serce było wstanie przetrwać tamto cierpienie z taką łatwością, a teraz kiedy nie ma już niemal żadnych siniaków, otarć czy świeżych ran - czuje się tak jakby miała rozpaść się na miliony małych kawałeczków. Ufała mu. Prawdopodobnie bardziej niż komukolwiek wcześniej, bardziej niż Blade'owi. Zwinęła dłoń w piąstkę i stuknęła nią w czoło chcąc, by naprawdę nastąpił już koniec tego wszystkiego. Czuła się jak wrak człowieka. Nie była tylko zauroczona Justinem. Jej wszystkie emocje względem niego były znaczenie bardziej rozwinięte niż się tego spodziewała i również przez to była na siebie wściekła.

DIABELSKA DUSZAWhere stories live. Discover now