Rozdział dwudziesty czwarty

6.9K 431 270
                                    


Nie potrafiła spojrzeć mu w twarz. Spuściła głowę i zamknęła oczy czując nieprzyjemny, pulsujący ból w okolicach skroni. Przesunęła po nich zimnymi palcami niecierpliwie czekając na to co powie teraz Justin. Wiedziała, że chłopak wpatruje się w nią z lekko rozchylonymi wargami i zastanawiała się tylko nad tym jak bardzo jest na nią zły. Ale czy miał do tego jakiekolwiek prawo? Czy mógł się na nią złościć, kiedy ta informacja, ten mały sekrecik nie zmieniał absolutnie niczego?

- To absurdalne, prawda? - odezwała się w końcu przerywając ciszę. Niepewnie uniosła spojrzenie i zmarszczyła lekko brwi. Justin wyglądał jak posąg. Nieruchomy, zatopiony we własnym świecie. I gdyby nie to, że Arleen zauważyła jak mocno drżą palce jego dłoni byłaby przekonana, że wszystko jest jednak w porządku. Że wcale nie jest zdenerwowany i nie ma jej tego za złe. Bardzo chciała wiedzieć co siedziało teraz w jego głowie, co kryło się za tą pokerową miną.

- Kim on jest? - zapytał tak cicho, że Arleen początkowo nie zareagowała na jego głos.

- Co?

- Jason, kto to?

Przygryzła język i wzruszyła ramionami. Nie znała nikogo o tym imieniu. Nie miała pojęcia kim jest Jason, tak samo jak i Nicholas, o którym Blade pisał w swoim dzienniku.

- Nie wiem.

Justin wziął haust powietrza i przechylił na bok głowę. Znowu milczał pocierając dłonią podbródek, aż w końcu otworzył usta i odezwał się po raz kolejny:

- Arleen, co jeśli twój brat żyje?

Dziewczyna natychmiast potrząsnęła głową i jeszcze bardziej zmarszczyła brwi. Bzdura! Może gdyby tamtego dnia ktoś inny znalazłby Blade'a, gdyby nie leżał w kałuży krwi i nie miał dziury w głowie potrafiłaby dopuścić do siebie tę myśl. Ale jakim cudem miałby to przeżyć? Owszem, był niesamowitym bratem. Takim, który potrafił zrobić mnóstwo, różnych, dziwnych rzeczy, ale wciąż pozostawał zwykłym człowiekiem i nie byłby w stanie oszukać wszystkich w ten sposób.

Nie chodziło o to, że Arleen nie wyczuła jego pulsu, kiedy głośno płacząc próbowała go ocucić, ale o szereg specjalistów, którzy przebadali jego ciało. Nie mogła uwierzyć w to, że Blade mógłby być żywy również z innego powodu - kochał ją i nigdy, ale to przenigdy nie naraziłby jej na takie niebezpieczeństwo. Nie pozwoliłby, by zaznała takiego cierpienia. Wpadał w szał gdy ludzie byli dla niej nieprzyjemni, był nadopiekuńczy i nadwrażliwy, a jego siostra była dla niego całym światem. Najważniejszą osobą w życiu. Więc co musiałoby się stać, by to wszystko się zmieniło? Co mogłoby się wydarzyć, by wykazał się taką ignorancją?

- Jak ty to sobie wyobrażasz? - zapytała wyrzucając ręce w powietrze. - Że jakimś cudem oszukał wszystkich, a następnie odczekał kilka dni, aż w końcu pewnego pięknego dnia odkopał ziemię i wyszedł ze swojej trumny?!

Czuła się urażona pytaniem Justina. Dobrze wiedział, że Blade nie żył i, że nie istniała na świecie taka siła, która byłaby w stanie przywrócić mu życie. Zacisnęła na moment powieki mając wrażenie, że lada moment jej głowa eksploduje, a kawałki jej mózgu rozbryzgną się po całym pomieszczeniu.

- Blade miał sekrety Arleen. Rzeczy, o których nigdy ci nie mówił. Weź pod uwagę to, że nie masz pojęcia kim był Nicholas, a teraz jeszcze pojawił się ten cały Jason.

Mimo, że dłonie Justina spoczywały w tym samym miejscu co wcześniej, Arleen miała wrażenie, że właśnie ją uderzył. Mocno. Jego słowa, które wypowiedział z taką obojętnością były sztyletami, które boleśnie wbiły się w jej serce. Wszystko przez to, że miał rację. Blade miał sekrety. Miał znajomych, o których nigdy jej nie mówił. Znikał czasami na całe dnie i też nie był chętny do opowiadania o tym co robił.

DIABELSKA DUSZAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz