Rozdział 15

15.5K 653 46
                                    

Straciłam rachubę czasu. Wyczekiwałam na moment, kiedy będę mogła  w końcu dowiedzieć się, jak to jest. Nagle poczułam ciepło  drugich 36 stopni Celsjusza przy mojej twarzy, a za chwilę równie delikatnych jak moje, ust Alexa.

 - I jak było ? -  dopiero co otwierałam oczy, kiedy  brunet już mnie wypytywał o wrażenia.

- Hm... To nie było zbyt uczuciowe. Chyba nie powinno się ostrzegać, zanim się pocałuje. To psuje cały klimat. Zero romantyzmu, wiesz. -   zaczęłam analizować to co miało miejsce kilka chwil temu.

- To nie miało być  ani trochę romantyczne, a  tym bardziej uczuciowe. Poza tym chyba nie muszę ci przypominać, że ja ci tylko pomagam, tak ?  Gdybym był bardziej  afektywny, skończyłoby się na tym, że  byśsię we mnie zakochała, a tego chcę uniknąć.

-  Nie o to mi chodziło.

-  Źle wszystko ujmujesz. Dobrze wiesz, po co tu jesteśmy, więc nie doszukuj się żadnym podtekstów.

- Ale ja niczego się nie doszukuje !  Powiedziałam tylko jak było.  Sam się pytałeś, więc o co ci chodzi ?

- To tylko zwykła lekcja, a ty nagle wymagasz jakiś uczuć i romantyzmu !

- Nie wymagam ! Oceniłam sytuację.

-  Ja pierdole … Nie ważne. Zostawmy to, bo rozpętamy jeszcze większą kłótnie.  

- Którą ty zacząłeś.

- Charlotte. Przestań. -  Nic nie odpowiedziałam,  a nawet oszczędziłam sobie powiedzenia przepraszam.  Nie chciałam znów dać mu tej satysfakcji.  Według niego wina zawsze leżała po mojej stronie i to ja musiałam się usprawiedliwiać. -  To co, kontynuujemy ?  Skoro tu już jesteśmy, powinniśmy coś zrobić, szczególnie, że jutro jest impreza u Jasona.

- Ah, no tak. Sobota jest jutro. Ty też tam będziesz ?

- Tak.

-  Właściwie, to nie wiem, czy powinnam tam iść. Chyba jeszcze za wcześnie…

- Nie sądzę. Co ci szkodzi. Jak co przecież będzie tam Emma, a jeśli coś wymknie się z pod kontroli to poprosisz mnie o pomoc.

- Ta… bo ty przybiegniesz mi z pomocą.- zakpiłam.

-  Od tego są mężczyźni, czyż  nie ? – zaczął się śmiać. Boże… jego nieprzewidywalność mnie rozbrajała. W jednej chwili wydzierał się jak idiota, a za chwile cieszył się i żartował.

- Tak. Oczywiście, że tak. Przecież ty to ideał faceta.

- Mam nadzieję, że to nie ironia.

- Skądże. Ja nigdy nie używam ironii. -  odpowiedziałam, ale ty razem rozbawiona.  Po raz kolejny dzisiaj atmosfera  pomiędzy nami uległa zmianie.

-  Myślę, że całowania dzisiaj kontynuować nie będziemy.

- Też tak sadzę. Ten pocałunek…

- To nie był pocałunek. – Alex przerwał mi nagle.-  Raczej zwykły buziak. Musnąłem cię po prostu ustami, tyle.

- Buziak, pocałunek, wszystko jedno…

- Sory, ale to wielka różnica. Pocałunek jest głębszy, bardziej jak ty to powiedziałaś „ uczuciowy”, a buziak, to zwykły buziak, nic nie znaczy.

- Skoro tak, to po co robisz ze mną nie istotne rzeczy ?

- Bo od czegoś trzeba zacząć, tak ? Poza tym, nie sądzę, że dałabyś radę tak na samym początku.

Doprowadzasz mnie do szałuOù les histoires vivent. Découvrez maintenant