Test

57 4 0
                                    


-Oczami Zane'a-

Wszedłem do laboratorium.Mistrz Wu kazał mi tu przyjść i mu pomóc.Nie byłem pewny tego pomysłu.Ale co miałem zrobić?LLoyd leżał przypięty do fotelu.A do jego ciała były przypięte przeróżne kabelki.
-Zaczynamy?-spytałem.
-Tak.-odpowiedział mistrz Wu.-Tylko mamy drobny problem ponieważ Misako dobija się do drzwi.
-I jeszcze się tu nie dostała?-spytałem.
-Cole jej pilnuje.Ale to nie wystarczy na długo.-odpowiedział Mistrz Wu.
-Dobrze.To więc zacznijmy.-powiedziałem.Chociaż w mojej głowie kotłowało się mnóstwo myśli.Jal mogłem to zrobić LLoydowi?
Przecież mi ufał.Byl moim przyjacielem a ja...Nawet nie chciałem o tym myśleć.
I zaczęliśmy test.

-Oczami LLoyda-

Obudziłem się na jakiejś polanie?Nie wiedziałem o co tu chodzi.Ale wewnątrz siebie czułem spokój.W oddali zobaczyłem nasz klasztor.Więc postanowiłem pójść w tamtą stronę.
Wszedłem do środka i ujrzałem mistrza Wu.
-Mistrzu?-spytałem.
-Tak bratanku.-odpowiedział.
-Gdzie ja jestem?I po co?-zadałem kolejne pytanie.
-Musisz opanować swoje emocje.-zaczął.-Odnaleźć wewnętrzny spokój.
-Ale ja nie potrafię.-powiedziałem.
-Owszem potrafisz.-powiedział.Po czym dziwnie zamigotał.
-Mistrzu?-spytałem.Co z nim się działo?
-Musisz zniszczyć cały świat.-powiedział i znowu zamigotał.
Co?Zniszczyć świat?Przed chwila mówił o wewnętrznym spokoju.Coś tu nie grało.
-Dołącz do mnie.Zapanuj nad światem.-powiedział i znów zamigotał.To nie był już mistrz Wu .To był wielki potwór.Który był tak straszny ,że przeszły mnie ciarki.LLloyd spokojnie.Opanuj się.Wszystko będzie dobrze.Dobra co ja gadam?Nic nie będzie dobrze.
-Nigdy!-Te słowa wyrwały się z moich ust.
-To w takim razie zginiesz.-powiedział potwór.
Stwór podniósł mnie i zaczął dusić.Co mam robić?Nie mogłem oddychać.Cale życie przeleciało mi przed oczami.Zamknąłem oczy.Byłem gotowy na śmierć.Juz miałem umierać.Nagle poczułem ulgę.Już nic mnie nie bolało.Ale przecież ja nie żyłem.Mnie już nie było.Prawda?
W mojej głowie usłyszałem głos .
Wewnętrzny spokój.Odnajdź wewnętrzny spokój.
Nie wiem co ten głos miał na myśli ale się uspokoiłem.Poczulem jak przybywają mi siły.Odepchnąłem od siebie potwora i runełem na ziemię.Od razu się podniosłem i pobiegłem jak najdalej od niego.
Niedługo potem zobaczyłem światłość.

-Oczami Kai'a-

Od razu gdy Cole powiedział mi co się dzieje wbiegłem z hukiem do laboratorium.
-Żartujesz sobie?!-krzyknąłem.
-Kai uspokój się.-powiedział mistrz Wu.Ale ja nie chciałem go słuchać.
-Oddajcie mi LLoyda!-krzyknąłem.
W tym samym czasie urządzenie do którego podłączony był LLoyd zaczęło pikać.
-Tracimy go!-krzyknął Zane
-Co?!-krzyknąłem.-Jak go tracicie?!
Nikt nie odpowiedział.
Zane wziął jakieś urządzenie i zaczął robić coś przy LLoydzie.
A Wu?Wu tam stał.On stał!Chciałem mu przywalić.No ale jak tu mam uderzyć własnego mistrza?Więc po prostu tam stałem i patrzyłem jak mój przyjaciel umiera...Mój brat umiera...

-Oczami Misako-

-Cole wpuść mnie do środka!-krzyknełam
-Przykro mi Misako ale nie mogę.-odpowiedział ze spokojem Cole.
-Tak jest mój syn!
-Wiem proszę pani.Ale ja się nie wtrącam w ich sprawy.-powiedział
-A ja tak!-krzyknełam i wbiegłam w drzwi.Dzjęki temu dostałam się do środka.W oddali zobaczyłam mojego nieprzytomnego syna ,Zane'a,Kai'a- oraz...Wu.Ten gnojek!To mój syn!Mój!
-Wu!-krzyknełam podbiegając do niego.-Jak śmiesz!
-Misako...-zaczął ale ja mu przerwałam uderzając go w policzek.
-Jak śmiesz...-zaczęłam płakać.-Powierzyłam ci opiekę nad nim...A ty...T-Ty..mu to zrobiłeś!-wskazałam na nieprzytomnego LLoyda.
-M-Mama?
Obejrzałam się.Był tam mój syn.Półprzytomny.
-Och!-krzyknełam.-Kochanie...Tak bardzo się bałam.
-Gdzie ja jestem?-spytał.
-Nie martw się tym teraz.-powiedziałam.-chodź napijesz się herbaty.-obrócilam się do Wu.-A z tobą to jeszcze sobie pogadam.

Powrócili...Where stories live. Discover now