Jak to jest w innej krainie?

65 2 2
                                    


-Oczami Kaia-

Leżałem sobie w łóżku na perle.I zastanawiałem się co się dzieje z LLoydem.Wiem ,że jest silny.Da sobie radę ale co jeśli mu coś robią?Co jeśli jest tam gdzieś i cierpi?A ja nic nie mogę zrobić.Nagle moje myśli przeskoczyły na Avery.Ona jest jakaś podejrzana.Cały czas gdzieś wychodzi.I jeszcze ci ludzie.Dlaczego nas zaatakowali?Chcieli coś ukraść?Nie na pewno nie.Byli zbyt mocni niż tacy normalni złodzieje.
Postanowiłem znów zobaczyć rysunki LLoyda.Przeciez nic się nie stanie jak jeszcze raz je zobaczę.
Jeden z rysunków przedstawiał dziewczynę która była podobna do..Avery.Avery.LLoyd mówił ,że ma jakieś dziwne wizję.Nie wiedziałem ,że mógł je rysować.Patrzylem się jeszcze chwilę w rysunek ,gdy do mojego pokoju weszła Nya.
-Hej.Co  robisz?-Spytała.
-A nic.-Schowałem rysunek do kieszeni spodni.-A ty?
-Przyszłam sprawdzić co porabiasz.-Powiedziała.-Chłopaki grają w gry.Może chcesz do nich dołączyć?-Spytała.
-Nie.Wolę sobie tu posiedzieć.-Powiedziałem.Oraz uśmiechnąłem się.
-Okej.To ja cię tu zostawiam.-Powiedziała Nya.Potem odeszła.

-Oczami Cole'a-

-To co gramy?-Spytałem.
-Jasne.-Odpowiedział Jay.Już chciałem włączać konsole ,gdy mój telefon zawibrował.Sięgnełem po urządzenie.

-Halo?-Odebrałem.
-Witaj Cole.-Odpowiedział tajemniczy głos.
-Kim ty jesteś?-Spytałem.Nikt nie odpowiedział.
-Czego chcesz?!-krzyknałem.
Cisza.Nie wiedziałem o co chodzi.
-Wyjdź na dwór.-Powiedział tajemniczy głos.
Nie byłem pewny co do tego pomysłu ale wyszedłem.
Rozejrzałem się dookoła.Nikogo nie było.Nagle usłyszałem szelest.Obejrzałem się za siebie .Stał za mną mężczyzna.Był wysoki a w ręku trzymał...Paralizator.Co do cholery?Koleś zaczął mnie atakować.Moje moce nie były jeszcze tak dobre by go pokonać,więc mogłem się tylko bronić.Niestety to się na nić zdało i skończyłem na ziemi.Kolo podchodził do mnie.Co on chce?Później straciłem przytomność.
Nastała ciemność.

Obudziłem się w jakiejś celi.Co ja tu robiłem?Nic nie pamiętam.Chodziłem po celi bez celu.Mialemnpełno pytań a zero odpowiedzi.Po kilku godzinach usłyszałem jakieś głosy.
-Gdzie go dać?-Spytał tajemniczy mężczyzna.
-Do siódemki.-Odpowiedział drugi.
Po chwili usłyszałem huk zamykających się drzwi.Osoba która była tam uwięziona musiała być obok mnie.To znaczy ,że ja jestem albo w szóstce albo w ósemce.Postanowiłem zrobić mini dziurę w ścianie by porozmawiać z tajemniczą osobą.
-Ekhem.-odkrząknałem by osoba za scianą mnie usłyszała.
-Mhm?-Wymamrotala osoba.
-Jak długo tu jesteś?-Spytałem.
-Nie wiem.-Odpowiedziala osoba.-Wiem tylko ,że jestem tu pewnie długo.Robilem kreski by nie zgubić rachuby czasu ale już nie mam siły.
-Co oni Tobie robili?-Spytałem.
-Ahh.Nawet nie wiesz.Mam nadzieję ,że ty nie skończysz tak jak ja.-Powiedział głos.
-Przecież możemy jeszcze z tąd uciec!-Krzyknąłem.
-Uwierz przyjacielu dla nas nie ma już ratunku.-Powiedział.
-Ale dlaczego?-Spytałem.
-Uwierz próbowałem z tąd uciec.To nie skomczyło się dla mnie dobrze.-Powiedział zachrypniętym głosem.
-Mam nadzieję ,że moi przyjaciele tam gdzieś są.-Powiedziałem.
-Heh.Ja już dawno temu straciłem nadzieję ,że kiedykolwiek z tąd się wydostanę.-Powiedział że smutkiem w głosie.
-Jak moi przyjaciele po mnie przyjdą.Uwolnię też ciebie.-Powiedziałem.
-Dobrze wiedzieć.-Prychnął.Nie wiem dlaczego ale myślę ,że kojarzyłem ten głos.Tak .Na pewno skądś go znam ale nie wiem skąd.

-Oczami Jay'a-

Siedzieliśmy wszyscy w sterowni.Pixal oraz Zane właśnie szukali gdzie ostatnio był nadajnik Cole'a.Dwa dni temu chłopak zaginął i nie zostało po nim nawet najmniejszego śladu.
Właśnie Zane znalazł jakiś ślad.
-Nadajnik Cole'a- jest w innej krainie.
-Jak to jest w innej krainie?!-Kai krzyknął.Ten chłopak zdecydowanie ma problemy z agresją.
-Nie wiem jak tam się dostał,ale tam jest.-Powiedziała Pixal.
-Uznajmy ,że Cole'a porwano.Może zabrali go ci ludzie tak jak LLoyda?-Spytałem.
-To może być prawda.-Potwierdziała Nya.
-Ale tego nie wiemy.-Dokończył Kai.
-Kai,teraz nawet każdy mały pomysł się przyda.Może więc spróbujemy go stamtąd wydostać?-Spytała Nya.
-Dobra.-Odparł na to Kai.
Do pokoju wszedł Mistrz Wu oraz Misako.
-Macie coś drodzy uczniowie?-Spytał Mistrz Wu.
-Tak.Być może natrafiliśmy na nadajnik Cole'a.-Odparł Zane.
-No to nie ma na co czekać!Ruszamy!-Krzykneła Misako.
-Jest jeszcze mały szczegół o którym zapomnieliśmy.-Wtrąciłem.-Ten nadajnik jest w Wyldness.
Widać było ,że mistrza Wu oraz Misako zamurowało.
-W Wyldness?-Spytał Wu.
-Tak mistrzu.-Odparłem.
-Ehh.To chyba wiem kto może za tym stać.-Powiedział.
-Kto?-Spytał Kai.
-Narazie nie mogę wam powiedzieć bo nie jestem do końca pewny ,ale jeżeli to on...To wpadliśmy w wielkie bagno.-Powiedział mistrz.
Po godzinie lecieliśmy już do Wyldness.Moze to była równoległa kraina ,ale ponoć trzeba dolecieć do końca naszej krainy by uzyć herbaty podróżnika.Oczywiscie wszyscy wiemy ,że to jest jedno wielkie kłamstwo ale tak powiedział mistrz Wu.A jego zdania nie wolno podważać.
Grałem sobie w jakąś grę .Nya siedziała w swoim pokoju razem z Avery.Zane siedział razem z Pixal ,jak zawsze.A Kai?Kai siedział zamknięty w swoim pokoju i coś robił.
Minęło kilka godzin i był środek nocy,gdy usłyszałem dziwny płacz.Kto o tej porze płacze?Ludzie chcą tu spać.Poszedlem sprawdzić skąd dobiegają odgłosy.Zaprowadziły mnie do pokoju Kaia.Ale ,że tak Kai płacze?Rozumiem jeszcze jakąś dziewczynę a łe Kai?Leciutko uchyliłem drzwi by sprawdzić czy to na pewno on.Tak.Chlopak leżał na łóżku i płakał.Postanowiłem ,że nie będę mu przeszkadzał.Neich chłopak sobie popłaczę może dobrze mu toż zrobi.Bo przecież tyle rzeczy w tym czasie się wydarzyło.Porwanie LLoyda i Cole'a.Jacyś nowi złoczyńcy.Nowa dziewczyna w klasztorze.Te wszystkie rzeczy może go przytłaczają?W sumie nie tylko jego.Wszyascy jesteśmy jacyś inni odkąd LLoyd...Ehh nie ważne.Poszedlem do swojego pokoju przebrałem się w luźną koszulkę i spodnie i położyłem się spać.

-Oczmi LLoyda-

Obudziłem się w tej samej celi.Znowu.Pewnie znowu bili mnie do nieprzytomności.Alw czułem się jakoś dziwnie.Nie jak zawsze ,gdy mnie torturowali.Moje ramię.Czulem się jakby  moja skóra płoneła.Popatrzylem na rękę.Cholera.Ci debile wtopili mi GPS w ramię!Pewnie dlatego ,że chciałem im uciec.Próbowałem go jakoś wyjąć z ręki.Ale to nic nie dawało.Tylko pogorszyło sprawę.Wszystko mnie bolało.Stare rany nawet się nie zagoiły a już pojawiały się na nich świeże.Trząsłem się z zimna.Moja bluza była cała podarta.Koszulkę to nawet nie wiem czy mogę nazwać"koszulką".Miałem tego serdecznie dość.Chcialem stąd uciec ,ale już dawno straciłem nadzieję.Jeszcze ten nowy więzień.Może mu nic nie zrobili?Mam nadzieję ,że ucieknie ze swoimi przyjaciółmi jak najdalej stąd.Mna niech się nie przejmuje.Ja i tak tu zostanę.Muszę.Chociaż może?Znów przyszedł mi do głowy ten fatalny pomysł.LLoyd nie rób tego.Masz przyjaciół.Jesteś potrzebny.Właśnie jestem potrzebny do zniszczenia świata.A jak mnie nie będzie...
Zacząłem chodzić po pokoju.Zobaczylem coś w rogu pokoju.Kawałek szkła.Może jakby tak...
Wziąłem go do ręki i powoli przejechałem po skórze.Możw i nie chciałem tego robića ale jeżeli mam pomóc zniszczyć świat,i pozwolić by niewinni ludzie zgineli.To wolę się poświęcić.Przejechalem sobie po żyłach .
Cięcia nie były regularne.
Były brzydkie i koślawe.
Wiedziałem ,że powoli tracę przytomność.Widziałem mroczki przed oczami.Upadlem na podłogę.Powoli zamykałem oczy.Mam nadzieję ,że nie  znajdą mnie na czas.
Zamknąłem oczy.Nastała ciemność.

Przepraszam was ,że tak kończę ,ale dalej nie mam narazie pomysłu i czasu.Miłego dnia/nocy
Od Autorki



Powrócili...Onde as histórias ganham vida. Descobre agora