Jak mogłeś!

67 4 2
                                    

(UWAGA ROZDZIAŁ ZAWIERA MAKABRYCZNE SCENY!CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!)
-Oczami Kai'a-

Patrzyłem z daleka na LLoyda.Powoli docierało do mnie co on zrobił.Nie mógł.To jest mój brat.On nie mógł...
Widziałem jak chłopak odwraca idealnie wzrok.Unikał go.Nie chciał widzieć zawiedzenia w moich oczach .Ale ja nie byłem na nim zawiedziony.Może i dołączył na złą stronę,ale i tak jest moim bratem.Prawda?
-No to co?-Spytał Logan.-Jutro zaczynamy.
-Ale co?-Spytałem.
-Wkrótce sam się przekonasz.-Powiedział po czym się uśmiechnął.
Lloyd stał i unikał mojego wzroku.Wiedzial ,że jak na mnie popatrzy to się załamie.Nie mógł przecież pokazać Loganowi swojej słabości.
-Wyprowadzić ich.-Powiedział Logan poczym zniknął razem z LLoydem.
Kilkoro mężczyzn wyprowadziło nas z pomieszczenia i powłoki do naszej celi.Coke,Jay oraz Zane byli nieprzytomni.Ja opadłem z sił ale wytrzymałem.Jaya i Cole'a bili do upadłego.Zatem Zane'a powoli rozbierali.Odlaczali jakiś przewód i znów go podłączali.Albo majstrowali mu w głowie.Leżałem na zimnej podłodze i wpatrywałem się w sufit.Jak ktoś mógł być tak okrutny jak Logan?Na Razie nie wiem ale wiem jedno.To co tu przybędzie będzie od niego gorsze.Gorsze od samego mrocznego władcy.Gorsze od Garmadona.Tegi co tu przybędzie nie będzie można pokonać.

-Oczami LLoyda-

Poszedłem za Loganem.Musiałem udawać ,że jestem po jego stronie.Miałem swój plan.Muszę udawać jego pomocnika a później gdy będzie chciał wskrzesić swojego pana zadziałam.Może to nie był wspaniały pomysł ale innych nie miałem.
Logan gdzieś mnie prowadził nie wiedziałem gdzie.
-Gdzie idziemy?-Spytałem.
-Udowodnić twoją wierność.Nie wiedziałem o co mu chodziło ale musiałem za nim pójść.
Powędrowaliśmy wąskim korytarzem.Po kilku minutach dostrzegłem wielkie drzwi .Wygladały jak jakieś wrota.
Wszedliśmy do środka.W środku dostrzegłem osobę skuloną przy ścianie.
To była moja matka.
-Mamo!-Krzyknąłem.Podbiegłem do niej czym prędzej.
-Synku...-Wydukała.-Uciekaj...
-Mamo bo ja..-Nie zdążyłem dokończyć bo Logan mi przerwał.
-To jest twój test.Test lojalności.-Powiedział.
-Co?-Spytałem zdezorientowany.
-Musisz ja zabić.Dzięki temu udowodnisz ,że jesteś wobec nas lojalny.-Powiedział po czym się uśmiechnął.
-Pogieło cię!-Krzyknąłem.-Nigdy nie zabiję własnej matki!
Logan podszedł do mnie.Podał miecz.
-Zabij.-Powiedział.-Inaczej zabiję wszystkich których kochasz.-Dokończył.
-Synku...-Powiedziała mama.
-Mamo...Ja-J-ja...-Wydukałem.W moich oczach pojawiły się łzy.
-Zrób to!-Krzyknął nagle Logan na co się wzdrygnąłem.Na całym ciele miałem ciarki.
Wstałem.Nie mogłem tego zrobić.Po prostu nie mogłem.Może i moja matka porzuciła mnie w dzieciństwie .Może i była najgorszą matką na świecie ale ja kochałem.
-Nie zrobię tego.Nie mogę.-Powiedziałem.
-Dobrze.W takim razie możecie odejść.-Powiedział.Jego ton głosu był poważny.
Odejść?Przed chwilą kazał mi ją zabić.No dobra.Powiedział ,że możemy odejść to odejdźmy.Bo w sumie tylko moja mama.Ja muszę tu zostać.
-Chodź mamo.-Powiedziałem.Poszedłem przed siebie.Moja mama szła za mną.
-Synku...-Powiedziała mama.Obróciłem się gwałtownie.
Moja mama stała bez ruchu.Widziałem jak jej koszula powoli zmienia kolor na czerwony.Kobieta upadła na podłogę.
Za nią stał Logan.W ręku trzymał miecz.Zakrwawiony miecz .
-Mamo!-Krzyknąłem po czym podbiegłem do niej.
-Synku...-Kobieta powoli zamykała oczy.
-Nie mamo...Błagam nie rób mi tego!Błagam!-Rospaczałem.Ja już nie płakałem.Ja już cholernie łkałem.Wyłem.
-Muszę tylko odpocząć .-Powiedziała.
-Dobrze...-Odpowiedziałem.Po czym zamknęła oczy.Już na zawsze.
-Mamo?!-Krzyknąłem.Potrząsałem martwym ciałem mojej matki.
Nagle jakby mój instynkt się obudził.Wstałem nagle.
-TY!JAK MOGŁEŚ!-Krzyknąłem.
Logan zaśmiał się.Drań się zaśmiał.Zabił człowieka.Zabil cholernego człowieka!
-Wiedziałem ,że nie podołasz temu zadaniu.-Powiedział.
-ZABIJĘ CIĘ!-Krzyknąłem po czym podbiegłem do niego.Zaczełem go dusić.A on się tylko śmiał.
-Nawet jak mnie zabijesz.Nigdy nie wskrzesisz  swojej zmarłej matki.-Wychrypiał.-Później będziesz obarczał się o moją śmierć.Proszę zabij mnie .Będziesz wtedy taki jak ja.-Dokończył.Powoli odpuściłem.Nie będę taki jak on.Nie ma takiej opcji.
-Wiedziałem.Boisz się swojej ciemnej strony.Boisz się być taki jak twój ojciec.-Powiedział.
-Zamknij się!-Krzyknałem.
-Ale ty tego nie pokonasz.Zawładnie nad tobą.A ty będziesz zabijał.Będziesz patrzeć i śmiać się jak twoje ofiary będa umierać.-Powiedział Logan.
-Zamknij się!-Krzyknałem po czym uderzyłem go w twarz.Syknał z bólu.
Nim się obejrzałem do pomieszczenia wbiegli strażnicy.Wyprowadzili mnie z pokoju i znowu trafiłem do tej cholernie ciemnej celi.

Lloyd calą noc się trząsł.W głowie cały czas widział obraz umierającej matki.Czy naprawdę będzie takim potworem jak mówił Logan?Czy tak naprawdę jest?Lloyd czuł jakby umarł razem ze swoją matką.Wyłączył już swoją nadzieję na zawsze.

Hej kochani!Dzisiaj rozdział taki krótki bo nie mam pomysłu na ciąg dalszy.Mam nadzieję ,że wam się podobał!Chociaż wiem ,że być może będziecie chcieli mnie za to zabić.Juz czekam na dramat w komentarzach.

Powrócili...Where stories live. Discover now