19

8.7K 554 46
                                    

Dziękujemy wszystkim za tak liczne i cudowne komentarze! Tak trudno było nam wybrać to jedyne imię!

Dedyk trafia do.... Mrs_Marshmallou za jej imię "Luke" ("bo ma w sobie uke" <- jej cytat xD) Gratulujemy :3

Jeśli chcecie możemy urządzić jeszcze inne konkursy :D

-------------------------------------------------------------------------------------------

Nagle powietrze przeszył huk. Odgłos był stłumiony i dobiegał jakby z zewnątrz. Dobierające się do mnie łapska rozproszyły natychmiast w zwierzęcym amoku. Ze wszystkich kątów pomieszczenia rozległy się krzyki. Z paniką nasłuchiwałem, co się, do cholery, dzieje.

Z góry, z różnych części sufitu, zaczął spadać grad pocisków z broni. Liczny tłum rozpierzchł się po pokoju. Zewsząd dało się słyszeć kakofonię krzyków paniki i jęków z bólu. Wszystko działo się tak szybko. Tupot kroków mieszał się z przekleństwami. Serce stanęło mi w gardle, a oddech stał się płytki.

Niech ktoś zdejmie mi chociaż tę opaskę! Czułem się jak królik w ciemnej norze.

Po chwili padły dwa ostatnie głuche strzały.

Zapadła grobowa cisza.

Nie wiedziałem jak zareagować. Czy wszyscy byli martwi? Co tu się przed chwilą odpierdoliło?!

Miałem wrażenie, że słyszę bicie swojego serca. Moje zmysły wyostrzyły się, przez co każdy szmer, każdy oddech wydawał się zwielokrotniony.

W jednej chwili o betonową posadzkę uderzyły z łoskotem metalowe drzwi. Ktoś wtargnął do środka z bojowym okrzykiem. Aż wzdrygnąłem się na krześle. Oczy zacisnąłem ze strachu, mimo iż i tak były zakryte przepaską.

Po chwili usłyszałem poznany mi już wcześniej, metaliczny dźwięk. Z odbezpieczonej broni wystrzeliło naraz milion pocisków. Brutalnie przeszywały powietrze ze świstem. Macki strachu zaczęły mnie dusić, zacieśniając się na moim gardle. Znowu zacząłem się trząść.

Nie mogłem się schylić, ani nigdzie schować. Z każdym strzałem narastało we mnie wrażenie, że zaraz zginę. Nie miałem zielonego pojęcia, co się dzieje. Nie wiedziałem już czy moja twarz jest mokra od łez, czy od jeszcze ciepłej krwi, rozbryzgującej się tuż przede mną.

Z każdego gardła wydzierały się coraz gorsze przekleństwa.

Korzystając z zamieszania, próbowałem uciec. Wierzgałem na krześle, próbując zejść z pola rażenia. Poruszałem nadgarstkami, starając się za wszelką cenę uwolnić z więzów. Jednak na próżno.

Nagle ktoś z impetem zwalił się na mnie całym ciężarem swojego cielska, ciągnąc mnie ze sobą na podłogę. Ostry ból przeszył natychmiast moją klatkę piersiową, roznosząc się po całym ciele. Prawy policzek boleśnie zderzył się z betonem. Poczułem w ustach metaliczny posmak krwi. Przed oczami zobaczyłem dwie czerwone plamy, a głowę rozsadzał mi niewyobrażalny ból. Świat zatrzymał się na moment, paraliżując mój umysł. W uszach niemiłosiernie rozbrzmiewał nieprzerwany, wysoki dźwięk. Całe moje ciało wyło, ale usta nie mogły się nawet poruszyć.

Nawet nie zauważyłem, kiedy ciemny materiał opaski zsunął się delikatnie z mojej twarzy, ukazując szkarłatny dywan krwi. Panujący zgiełk, dopełniał ten okropny krajobraz. Patrzyłem się tępo na panujący chaos. Jeszcze nigdy nie widziałem takiej masakry. Mnóstwo ciał walało się pod nogami jeszcze żywych ludzi, próbujących wykończyć się nawzajem. Czas pomiędzy strzałami coraz bardziej się wydłużał.

Delikwent, który doprowadził do mojego upadku, leżał tuż za mną. Czułem jak jego obślizgła łapa ciąży na moim biodrze. Jego świszczący oddech wirował tuż przy moim karku, wprawiając mnie w panikę.

Błagam... BŁAGAM... Niech ktoś zdejmie ze mnie tą paskudną rękę... Eryk zabierz mnie stąd...

Leżałem na ziemi, skomląc. Chciałem płakać, ale moje oczy były już suche od nadmiaru emocji. Trząsłem się jak w gorączce. Oddech za mną słabł, jego częstotliwość malała.

Nagle ktoś zdecydowanie rozciął wiążącą mnie taśmę na nadgarstkach i kostkach. Nie docierało to jeszcze do mnie, bo cały czas wpatrywałem się tępo w miejsce niedawnej rzezi. Z letargu wyrwał mnie czuły dotyk lodowatej dłoni na policzku. Po moim ciele rozeszło się jakby wyładowanie elektryczne. Po chwili poczułem, jak ktoś zdejmuje mi delikatnie taśmę z ust. Nieznajomy powolutku podniósł mnie i wziął na ręce. Dopiero gdy spojrzałem na jego twarz, znów poczułem, że żyję. Wpatrywałem się jak szczeniak w tę piękne, teraz zaszklone od łez, szare oczy. W moim sercu rozeszło się przyjemne ciepło.

Wtuliłem się w szyję Eryka, wiedząc, że przy nim już nic złego mi się nie stanie. W moim umyśle zapanował spokój, mimo iż cała ta masakra odbyła się zaledwie kilka minut temu. Przylgnąłem do niego całym ciałem, łaknąc jego bliskości po długiej rozłące. Trzymałem się kurczowo jego koszuli tak mocno, jakby pode mną była jakaś przepaść, do której za żadne skarby nie chciałbym wpaść.

- Nie pozwól mi więcej odejść, proszę... - Wyszeptałem półprzytomnie.

- Już wszystko będzie dobrze, kochanie... - Zaczął gładzić mnie po włosach. - Ciii...

Czułem jak drżały mu ręce. Jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie.

Niosąc mnie przez korytarz, ciągle mnie uspokajał czułymi słowami, nieustanie głaszcząc po głowie, jakby próbował przekonać nie tylko mnie, ale i siebie, że wszystko się ułoży. Wsłuchując się w kojący ton jego głosu i rytmiczne bicie serca, nawet nie zauważyłem, kiedy zasnąłem.


----------------------='=$)//////($='=----------------------

WRÓCIŁYŚMY.

>:DDD

tygrynio & TheDarkSheep



UprowadzonyWhere stories live. Discover now