*błądzimy*

231 18 4
                                    


Witajcie z powrotem❤️. Dzisiejszy rozdział bardzo Scorose (przygotujcie się ☺️). Bardzo was proszę o podzielenie się jak wam się spodoba 😘 Do pierwszego fragmentu baaardzo polecam włączenie piosenki Ne me quitte pas Jacques Brela.
Enjoy!

,,Et tournent, et tournent dans ma tête

Les images du long métrage

Où tu es belle et moi la bête

Et la belle n'est jamais sage"*

Zajmuje mi więcej czasu niż się tego spodziewam. Samotny spacer. Jest tak, jakbym został zamknięty w puszce, która grzechoczę zbyt cicho, by ktoś do niej zajrzał. Czuje się mały i nie znam swojej roli. Nie wiem, kogo gram. Czy jestem aktorem czy marionetką? Nie chcę wrócić do zamku, bo mam wciąż zbyt wiele rzeczy do zrobienia i nawet nie wiem, gdzie zacząć. Nie mam pojęcia, czy w ogóle pragnę stawić temu czoła. Nie interesują mnie teraz stosy pergaminów pachnące starocią, chcę poczuć słodki zapach młodości i niewinności; chcę być blisko Rose. Moje usta pulsują przez zimno, ale nic nie szkodzi. Gdy pojedynczy płatek śniegu na nich osiada, mam wrażenie, jakbym wciąż czuł jej usta na swoich. Jestem tchórzem. Nie mogę przestać tak myślec, mimo ze zawsze walczyłem. Moim głównym wrogiem byłem ja sam. Wciąż nim jestem. Rozumiem Rose. Najtrudniej jest przezwyciężyć samego siebie. Chciałbym stanąć przed lustrem i splunąć w twarz skurwielowi, który śmieje się ze mnie po drugiej stronie; śmieje się ze mnie, bo jest nieodłączną częścią mnie.

Merlinie, prześladuję sam siebie. Nie potrzebuję innych oprawców.

Tysiące obrazów Rose wciska się miedzy strony moich myśli, karze zatrzymać mi się na kilku wersach miedzy wersami. Jej miliony tysięcy piegów na nosie, absurdalna odwaga i irracjonalny strach. Gęsia skórka na ramionach. Dłonie na kocu. Jej ciało w kropelkach wody.

Kap

Kap

Jej smak jej smak wciąż w moich ustach.

Zawracam do zamku i wciskam ręce w głąb kieszeni płaszcza. Żałuję, że się z nią spotkałem. Wiem, że to nie wyjdzie. Nie chce wyglądać jak romantyczny kochanek, który żyje miłością tragiczną. Jestem po prostu realistą.

(Nie słyszałem większego kłamstwa.)

Róża wie, że przyciągnęła swym zapachem marzyciela.

Nogi same prowadzą mnie do Pokoju Życzeń. Nie mogę do niego na początku trafić i gdy wchodzę rozumiem dlaczego.

Rose siedzi przy ścianie z podwiniętymi nogami. Uśmiecha się do mnie, gdy wchodzę.

Pojawia się i znika; jej uśmiech nie jest tu, by pozostać.

Wpadł w gości, rzucił witajcie i nie ma po nim śladu.

(Tylko te długometrażowe filmy w mojej głowie)

Nie odzywamy się ani słówkiem.

Nie pyta skąd wiedziałem. To dobrze. Nie wiedziałem. Nie wierzyłem, źe tu będzie.

Przede mną stoi fortepian, a na nim w dzbanku szkarłatna róża.

Przyciskam biały klawisz jednym palcem, Słucham jak przerywa nić ciszy i przywołuje nas do rzeczywistości.

Zaczynam grać znajomą melodię, przeciągam każdą nutę.

Widzę, że przygląda się moim workom pod oczami. Wcześniej nawet ich nie zauważyła. Miłość potrafi zaślepić.

(Miłość?)

Moje ręce się trzęsą; nie wie, że ręka wciąż boli. Czasem budzę się w środku nocy, ale nie tylko dlatego. Tęsknie za nami razem.

The Next Generation/Scorose- Chasing MiragesWhere stories live. Discover now