- 20 -

2.4K 219 119
                                    

Po raz pierwszy od dwóch dni dobrowolnie ściągnęłam swój głupi tyłek z łóżka Jaxona. Mój długi weekend, wolny od pracy, był idealnym czasem na zatraceniu się w swoich myślach. Potrzebowałam tego odpoczynku, cholera potrzebowałam tak bardzo tego wylegiwania się do późna i po prostu marnowania czasu na głupoty.

Nie miałam pojęcia, co robią chłopcy, czy w ogóle są w domu i szczerze mówiąc, zupełnie mnie to nie obchodziło. W zeszłym tygodniu oddałam swoją całą zniżkę na jedzenie Jaxonowi, by mógł zaimponować swojej dziewczynie. Nie sądzę, by to zadziałało, bo w momencie, kiedy pojawiłam się przy ich stoliku, posłała mi to spojrzenie, które mówiło wszystko.

Wiedziała.

Czy jej to przeszkadzało? Nie wydaje mi się. Nie znałam zbyt dobrze Stelli, ale byłam przekonana, że to dziecko o złotym sercu i imponowało jej wszystko, co robił Jaxon. Bez względu czy było to wiązanie sznurówek jej butów, czy drogi naszyjnik, na który oszczędzał przez miesiąc. Byli zakochani i to było w jakiś sposób urocze nawet dla mnie. Tamtego wieczoru jej chichot słyszeli wszyscy w restauracji i każdy, łącznie z moimi współpracownikami zerkał w stronę ich stolika tęsknym wzrokiem.

Zsuwam z siebie ciemne jeansy i zostawiam je na podłodze, obok stosu brudnych bluz Jaxona. Przeciągam też ogromny, luźny sweter przez głowę dorzucając go do sterty. Zatrzymuję się przed szafą, zastanawiając się, co powinnam na siebie założyć. Mój plan na dzisiaj nie jest zbyt skomplikowany, ale chcę gdzieś wyjść. Przejść się i spędzić miło czas. Pooddychać świeżym powietrzem.

Stoję na czubkach palców, próbując dosięgnąć złożonych w kostkę koszulek. Zaledwie muskam t-shirt z logiem mojego ulubionego zespołu, kiedy nagle drzwi do sypialni otwierają się. Od razu obracam się na pięcie z wielkimi oczami.

- Nellie! Moja matka zaraz...

Moje serce się zatrzymuje.

O mój Boże... nie mogę nawet trzeźwo myśleć. Stoję w samych majtkach i staniku gapiąc się na niego z otwartą buzią. Zamieramy. Czas dosłownie staje dla nas w miejscu i skutecznie uniemożliwi mi zrobienie czegokolwiek. Jedyne co widzę to wielkie oczy Justina wpatrzone we mnie.

Nie mogę sobie przypomnieć momentu, w którym widział mnie półnagą. Nawet kiedy spędzałam czas w jego domu, nad basenem, jako mała dziewczynka, zawsze pływałam w koszulkach, które skutecznie zasłaniały górną partię mojego ciała.

Ciepło wciąż i wciąż napływa na moje policzki, pali moje gardło i uniemożliwia chociażby piśnięcie.

Justin nadal stoi w miejscu. Zupełnie osłupiały, z otwartą buzią i ręką zawieszoną w powietrzu. Wygląda jak pomnik.

Zachowuje się tak, jakby nigdy wcześniej nie widział dziewczyny w bieliźnie, a doskonale wiem, jaki jest i był. Miałam przed sobą Justina Biebera, którego zawsze otaczały piękne, zgrabne kobiety gotowe klęknąć przed nim na zawołanie. Co dziwniejsze, patrzy na mnie w sposób, który musiałam sobie wyobrazić przez chwilowe zaćmienie umysłu. W jego oczach było pragnienie. Nie chęć zabicia mnie, a pragnienie, tak intensywne, jakby przez jego głowę przeleciały najbardziej sprośne myśli.

- Jezu - wykrztusza nagle, sięgając ręką do karku. Rozmasowuje go nerwowo, gryząc dolną wargę. Jego głos przywraca moje trzeźwe myślenie. Rzucam się do sterty ubrań i ponownie chwytam swój sweter, przyciskając go do piersi.

- Wynoś się!

Płonę z zażenowania, a Justin nadal mi się przypatruje. Mierzy uważnym wzrokiem moje nogi i wydaje mi się, że zaraz wypali dziurę w mojej skórze. Nie chcę nawet znać jego myśli.

LEFT BEHINDWhere stories live. Discover now