- 22 -

1.8K 202 21
                                    

- Co masz na myśli, mówiąc, że cię zwolnili? - pyta Aiden. Krople deszczu uderzają w materiał parasolu, a przejeżdżające nieopodal auto wjeżdża w największą kałużę na ulicy. Przewracam oczami i wciskam ręce do kieszeni płaszcza.

- Przyszedł kierownik, kazał mi zabrać wszystkie swoje rzeczy i nie wracać.

Wzruszam ramionami, jakby mnie to nie obchodziło. Staram się zachować pokerową twarz, nie okazywać tego, jak bardzo uderzyła we mnie ta sytuacja. Byłam przerażona. O Boże, naprawdę ściskało mnie w klatce piersiowej przez to, że zostałam na lodzie. Bez pieniędzy, daleko od rodziny, całkowicie sama z wszystkimi problemami.

- Wciąż nie rozumiem, zrobiłaś coś?

Rozdzielamy się na moment, by wyminąć kolejną kałużę. Podbiegam z powrotem do Aidena, by skryć się przed deszczem. Zerkam na niego i potrząsam głową. Nie zrobiłam nic złego. Bez względu na to, jak chamscy byli klienci, w jaki sposób się do mnie odnosili, zawsze się uśmiechałam, nie pozwalałam, by ich zachowanie wpływało na moją pracę. Z Justinem i jego dziewczyną było jednak inaczej. Skarżyli na mnie, czepiali się najmniejszych rzeczy i wyolbrzymiali wszystko.

- Co ja teraz zrobię?

Aiden nie odpowiada. Jeśli ja nie znam odpowiedzi na to pytanie, nie powinnam go zadawać nikomu innemu. Nie potrzebuję sztucznego pocieszenia, żadnych pustych słów o tym, że będzie dobrze. Bo nie będzie. Nie teraz. Nienawidzę swojego życia jeszcze bardziej niż zwykle. Nie znoszę każdej rzeczy. Czuję się tak żałośnie przez swoją samotność i bezradność, jak największa idiotka na świecie. Mam wrażenie, że nawet dzieci radzą sobie lepiej ode mnie z szarą rzeczywistością.

Wracamy do domu w ciągu następnych dziecięciu minut. Zrzucam z siebie przemoczoną kurtkę i odkładam buty na stałe miejsce. Widzę, że brakuje rzeczy Justina i naprawdę cieszę się, że nie ma go w środku, bo inaczej wyrwałabym resztkę włosów z jego głupiej głowy.

- Nellie, wszystko w porządku? Przepraszam, że ci nie odpisałem, ale nie miałem jak, dopiero wróciłem z nagrywania - mówi Jaxon. Obserwuję przez chwilę, jak nalewa do kubków wrzącą wodę, robiąc herbatę dla naszej trójki. Wiem, że to dlatego przyszedł po mnie Aiden. To Jaxon wysłał go po mnie, bo zżerały go wyrzuty sumienia.

- Nic mi nie jest. Po prostu muszę znaleźć nową pracę.

- Justin dostanie w mordę, jak tylko wróci. Przysięgam.

Przewracam oczami, słysząc kolejną głupią obietnicę Jaxona. Nie chcę, by ktokolwiek robił coś Justinowi. Zamierzam udawać, że w żaden sposób mnie to nie zabolało. Nie dam mu tej satysfakcji. Muszę być po prostu silna, zacisnąć po raz kolejny zęby i nie pęknąć.

- Gdzie jest?

- Pojechał do mamy. Wróci za kilka dni.

Mam wrażenie, że połowa moich zmartwień nagle gdzieś zniknęła. Wypuszczam głośno powietrze i zajmuję swoje ulubione miejsce na kuchennym blacie, tuż obok okna. Podciągam kolana pod brodę, spoglądając na chłopaków. Ich oczy są wielkie, obserwują mnie tak, jakbym miała zaraz rozpaść się na miliard kawałeczków. Przyglądają mi się uważnie, co jakiś czas wymieniając spojrzenia.

- Jestem zmęczona, ale nic mi nie jest, nie będę przez to płakać.

Kłamię z małym uśmiechem na ustach, bo wiem, że jak tylko zostanę sama, wybuchnę płaczem, wylewając z siebie cały żal i frustrację. Mam tylko nadzieję, że mi wierzą i, że ta niezręczna atmosfera w końcu zniknie.

- Nellie, jesteś pewna, że wszystko dobrze?

- Tak.

Biorę w dłonie swój kubek i robię mały łyk. Wykrzywiam usta w grymasie, kiedy nie czuję ani odrobiny cukru. Ohyda.

- Więc będzie w porządku, jeśli zostaniesz w domu sama?

Sięgam po cukierniczkę i zaciskam na niej palce. Zerkam niepewnie w kierunku chłopaków.

- Sama?

- Wytwórnia goni nas z terminami - wzdycha Jaxon. - Chcemy się zatrzymać bliżej na jakiś czas, bo dojazdy zajmują nam za dużo czasu.

- Oh. Fajnie.

Nie potrafię wydusić z siebie nic więcej. Co mam im powiedzieć? Że właśnie teraz, kiedy potrzebuję wsparcia, oni chcą mnie zostawić? Dlaczego właśnie teraz? Ale właściwie, co za różnica? Nawet jeśli otaczają mnie ludzie i tak jestem sama.

- Nellie?

- Cieszę się! Nie mogę uwierzyć, że w końcu nagrywacie ten swój wymarzony album. Nie zapomnijcie o podziękowaniach dla mnie, w końcu robię dla was najlepsze posiłki na świecie.

Aiden wybucha śmiechem.

- Tak, numer pierwszy na płycie to piosenka pod tytułem "Kanapki Nellie". Już dawno miałem pytać, czy zagrasz w teledysku. Mam już wszystko wymyślone! Zgódź się Śnieżko.

- Jasne, cokolwiek tylko chcesz - odpowiadam. Mieszam w swoim kubku, a łyżeczka mocno uderza o ściany kubka. - Jak wam idzie? Nawet nie pytałam.

- Nam idzie świetnie, gorzej z Justinem.

- Niby dlaczego?

Jakkolwiek nie wyrażę się o Justinie, zawsze będzie mnie interesowało jego życie. To jak niezdrowe uzależnienie.

- Nie podobają im się jego teksty piosenek, mają pełno luk, brakuje w nich życia, cokolwiek to znaczy. Tylko te stare wersje, które wysłaliśmy jako demo, nadają się do czegokolwiek, więc pracujemy na nich.

Upijam kilka łyków, słuchając Jaxona.

- Sam mówiłeś, że jest zestresowany. Może dlatego ma jakąś blokadę twórczą.

Ignoruję to, w jaki sposób zerka na mnie Aiden. Serce podjeżdża mi do gardła, bo zaczynam myśleć, że to ja powoduję blokadę w umyśle Justina. Sam powiedział, już po paru dniach odkąd z nimi zamieszkałam, że nie potrafi się skupić. Dusiła go moja obecność, a ja nie mogłam nic na to poradzić. To pewnie dlatego pojechał do domu. By odpocząć i zebrać myśli. Cholera, naprawdę psuję ich przyszłą karierę muzyczną.

Może naprawdę powinnam zniknąć z ich życia?

LEFT BEHINDWhere stories live. Discover now