- 24 -

2.1K 262 127
                                    

       

Proszę, niech ziemia mnie pochłonie.

Jestem przeklęta. Nie istnieje żadna inna możliwość. Po prostu rzucono na mnie klątwę przy narodzinach. Bo w jaki sposób wyjaśnić wszystko, co się dzieje?

Pieprzony Kayden naprawdę stoi przede mną.

- Dawno się nie widzieliśmy.

Patrzę na niego wielkimi oczami. Mam wrażenie, że coś niedobrego dzieje się z moimi płucami, bo nie jestem w stanie brać pełnych oddechów. Chcę zapytać, jak mnie znalazł, kto mu powiedział, gdzie jestem, jakim cudem dotarł, aż pod same drzwi, ale nie potrafię wykrztusić nawet jednego słowa. Żaden dźwięk nie chce przejść przez moje gardło.

Moja dolna warga drży, a oczy ponownie zachodzą łzami. Justin stoi obok i wiem, że ciągle spogląda to na mnie, to na niego.

- Znasz go? Nellie? - pyta szatyn. Ma lekko zachrypnięty głos od całego tego krzyczenia.

Cofam się o pół kroku i natychmiast czuję jak silna ręka Kaydena, ląduje na moim przedramieniu. Jego palce zaciskają się tak mocno, że nie jestem w stanie ukryć głośnego jęknięcia. Strach zaczyna mnie paraliżować, gapię się w ziemię, w miejsce tuż obok stóp Kaydena, bojąc się spojrzeć na jego twarz.

- To moja dziewczyna.

Justin chwyta moje przedramię, tuż nad ręką Kaydena, ale nie zaciska palców i nie robi mi w żaden sposób krzywdy. Pomimo tego, że dopiero co się kłóciliśmy, jest bardzo delikatny, jakby doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że coś jest nie tak. Przynajmniej tak próbuję to sobie tłumaczyć.

- N-ni-nie jestem twoją dziewczyną.

Głos drży mi tak bardzo, jąkam się i nie jestem pewna, czy którykolwiek mnie zrozumiał. Wciąż nie patrzę na Kaydena, ale znam to na tyle, by wiedzieć, że właśnie marszczy swoje grube brwi i zaciska mocno zęby w przypływie złości. Mocniej szarpie za moją rękę, a ja tracąc równowagę lecę do przodu, w jego kierunku. Justin nie reaguje w porę, a ja uderzam ramieniem we framugę drzwi.

Doskonale wiem, że dla innych może to wyglądać jak przypadek. Chłopak przychodzi do swojej dziewczyny, by ją odzyskać i przypadkiem decyduje się na głupi ruch. Tylko to nie był przypadek. Ja i Kayden doskonale wiemy, że zrobił to specjalnie. Zdawał sobie sprawę z tego, że się uderzę, więc zrobił to specjalnie.

Zamiast się rozpłakać, po prostu wykorzystuję tę chwilę. Cofam się korzystając z tego, że jego ręka zniknęła.

- Nie wygłupiaj się, chodź ze mną.

Nie jest miły. Podnosi ton głosu, a ja czuję się malutka. Tak maleńka i bezwartościowa, jakby mógł mnie zdeptać. Wgnieść w ziemię. Wiem, że byłby w stanie to zrobić. Podnoszę spojrzenie na jego twarz, już lekko zaczerwienioną od złości i z trudem przełykam ślinę. Może naprawdę powinnam wrócić do Kaydena?

- Nie wydaje mi się, by Nellie chciała gdziekolwiek z tobą pójść.

Justin sprawia, że czuję się trochę lepiej, ale trwa to zaledwie kilka sekund. Złowieszczy śmiech Kaydena sprawia, że wszystko znowu znika. Całe poczucie bezpieczeństwa rozpływa się w powietrzu.

- Nie chcesz jej - mówi do Justina, tak jakbym była jakimś przedmiotem. Używaną rzeczą, którą dostał przypadkiem. - Jest stuknięta.

- Doskonale o tym wiem. Mieszkam z nią, do czego zmierzasz?

- Czego nie potrafisz zrozumieć? To moja dziewczyna! - Kayden znowu podnosi głos. - Po prostu daj nam spokój i nie wtrącaj się, co? Chcę ją zabrać ze sobą.

LEFT BEHINDWhere stories live. Discover now