Rozdział 1 Historia o Świetle

135 13 4
                                    

Dwa statki sunęły wolno po wodzie, napędzane siłą mechanicznych wioseł.

Pierwsze gwiazdy zerkały w dół swoimi jasnymi obliczami, migały jakby z uśmiechem. Gdzieś w oddali, na niebie jeszcze widać było jasność dnia, która chowała się za horyzontem. Szum morza zapełniał ciszę, która zalegała od samego ranka.

  Violetta podniosła się z desek, przed chwilą ocknęła się z krótkiej, lecz niespokojnej drzemki. Potarła senne oczy, rozejrzała się w około z westchnieniem. Wszyscy dalej trwali przy swoich przemyśleniach, nikt nie kwapił się do rozmowy. Stawało się to coraz bardziej uporczywe.

  Wczoraj życie ich wszystkich odwróciło się do góry nogami, dziś mieli po zdarzeniowego kaca. 

Pokład kołysał się spokojnie razem z falami, toteż nastolatka mogła spokojnie podejść do burty i spojrzeć w dół, na granatowe odzwierciedlenie nieba. 

Kilka godzin dopiero płynęli, jednak jej zdawało się, że ta podróż trwa od wieków, a pociągnąć się musi jeszcze dłużej. Mieli przed sobą długa drogę, a stali na jej początku. Ścieżka ku Zaświatom zapowiadała się naprawdę wyboista.

 Dziewczyna myślami wróciła do snu, który był zaledwie retrospekcja minionych chwil. Po raz kolejny zobaczyła stygnące ciało Mary, znowu usłyszała szlochy wszystkich z Ruchu Oporu, by potem dowiedzieć się, że jest szansa.

 Chłodny wiatr owinął jej ramiona. Spojrzała na czerwonowłosego Antoniego, Airin oraz Philipa. Przedwieczni zdawali się pogrążeni w dziwnych transach, jakby duszami byli gdzieś naprawdę daleko. W swoich własnych światach. Koło nich zobaczyła kilku ochotników z armii, oraz cały Ruch Oporu. Nikt nie odezwał się choćby słowem, gdy do nich podeszła, jednak spojrzenia zdawały się wyrażać więcej niż tysiąc słów. Violetta zgarnęła z czoła poskręcane kosmyki, usiadła i objęła rękoma kolana. Equus spojrzała na nią, a potem delikatnie się uśmiechnęła. Szum wiatru znowu przerwał ciszę, kilka osób równocześnie spojrzało w dal. Dziewczyna powiodła spojrzeniem z nimi, na horyzoncie zobaczyła majaczący gdzieś daleko, stały ląd.

Wtedy dotarło do niej, że miniona bitwa na Otynlionie była zaledwie początkiem wielkiej wojny, w której umrze jeszcze wiele istnień.

To zaledwie początek...

Antonio pierwszy postanowił przerwać trwające milczenie. Najpierw zerknął na swoje zziębnięte dłonie, potem otwarł usta i wydobył z siebie zachrypnięty głos.

- Może to nie najlepszy moment.- westchnął i usiadł nico wygodniej. Dźwięk tych słów na moment osłupił wszystkich milczących, którzy od razu skierowali na niego głowy. Przedwieczny poczuł się trochę zawstydzony tym faktem.

-Może to nie najlepszy moment.- powtórzył.- Ale z racji tego, że płyniemy ku Zaświatom, chciałbym wam opowiedzieć... historię świata od samych początków.

- Dlaczego..?-spytała otępiale Airin.

-Ponieważ to może rozjaśnić wam wiele spraw, oraz możliwe, że choć trochę rozwieje wasze obawy co do Edenu.

Przez chwilę cisza znowu zapanowała, jednak potem Philip skinął głową lekko.

-Opowiedz nam.- powiedział wręcz szeptem. Wtedy przedwieczny zamknął na moment oczy.

- Długo przed powstaniem wszelkiego istnienia, na świecie panował Chaos, mieszanina pyłów i gazów, nie opisana gęstwina ciemnych materii. Upłynęły tysiąclecia, zanim wydarzyło się cokolwiek, a mianowicie Chaos zaczął przybierać kształty. Na początku stał się kulą, później emanującą ciemność gwiazdą, a później jego kształty nabrały ludzkich form. Chaos stał się kobietą, a zrodziła z siebie cztery moce, równe jej. Był to Ziemia, Powietrze, Woda, Ogień.

Miasto Skazańców: Piaski NadzieiWhere stories live. Discover now