powrót do życia

554 45 20
                                    

• • •






Czarodziej otworzył drzwi do gospody. Kakofonia dźwięków przywitała towarzyszy i dwa płomyki, które widząc tańce i swawole uśmiechnęły się od ucha do ucha. Yamiss spojrzała na swego pana ukadkiem, jakby obawiając się swej reakcji. Cadis skinął głową, dając jej sygnał, który był niczym umówiony znak.

Yamiss chwyciła Fenissa za rękę i oboje unieśli się w górę nieopodal stropu, aby razem zatańczyć. Pokonali wspólnie długą drogę, lecz jeśli w grę wchodziła zabawa w gronie tańczących ludzi zmęczenie odchodziło w zapomnienie.

Cadis przeszedł kilka kroków i usiadł za małym stolikiem stojącym w rogu. Z przyciemnionej części gospody wyraźnie można było zobaczyć niewielki podest, na którym brylowała jedna z chłopek. Kobieta w białej, falowanej sukience śpiewała jednocześnie unosząc rękami materiał odzienia szarpiąc go na boki w rytm skocznej muzyki. Trójka grajków z pełną pasją wygrywała kolejne dźwięki zachowując się tak, jakby nie mieli pojęcia o wywołanej kilka tygodni temu wojnie.

Rilan stał oniemiały nadal przy drzwiach, które zamknął za nim jeden z tancerzy. Starszy mężczyzna z wąsami i czarnym kapeluszu z jastrzębim piórem wrócił na parkiet łapiąc za biodra dwie kobiety. Obrócił je w kierunku wampira, który speszył się widząc ich poluzowane sznurowania przy piersiach i szybko ruszył do Cadisa, który zdążył wyjąć już swoją fajkę. Odpalił ją i zaczął delektować się smakiem ziołowego dymu, do którego właściciel podał na stół dwa kufle najlepszego wina widząc nietutejszego przybysza wyglądającego na bogatego panicza. Z początku liczył na zysk, oskubanie dostojnego panicza, lecz gdy przyjrzał się z bliska jego wysadzanemu drogocennymi kamieniami kaftanie oraz pelerynie nie miał cienia wątpliwości, że do jego gospody przyszedł wędrowny czarodziej z Vesos.

Białowłosy wypuścił dym z ust i starał się zrelaksować po przejściu portalu oraz kilkunastu kilometrów. Najchętniej wziąłby teraz gorącą kąpiel; w takiej w której trudno byłoby mu wytrzymać. Chciał, aby ciepło wypełniło jego ciało, roztopiło ból przemęczonych kończyn i rozluźniło spięte mięśnie.

— Nie wiedziałem, że palisz.

Cadis przeniósł wzrok na Rilana, który siedział w gospodzie jak na szpilkach. Napięte mięśnie zmieniły się w twarde węzły, a to wszystko spowodowało nowe otoczenie.

— Coś w tym złego? — spytał i nie odrywając wzroku od oczu Rilana znów zaciągnął się używką.

Rilan zmieszał się.

— Nie, nie w tym rzecz. Zwyczajnie jestem zaskoczony. Nie widziałem wcześniej, żebyś palił, a spędziliśmy razem już trochę czasu.

— Nie jestem uzależniony — czarodziej położył łokieć na blacie drewnianego stołu wciąż przyglądając się wampirowi.

— Jaki on jest słodki! — do uszu towarzyszy dobiegły kobiece głosy.

Rilan przełknął ślinę i z lekką obawą przyjrzał się trzem kobietom, które były różowe na twarzy od tańca oraz wypitych trunków.

— Mogę cię zabrać na jeden taniec, cukiereczku? — kobieta o bujnych lokach chwyciła Rilana za rękę. — Masz lodowate dłonie! — powiedziała w głos, na co jej dwie koleżanki przybliżyły się do młodzieńca i zaczęły go dotykać.

Cadis upił wino z kufla i zaciągnął się papierosem odwracając wzrok od całej czwórki.

— Przed chwilą ci dwaj podróżnicy przybyli do naszej gospody. Na dworze jest już zimno — dodała druga z kobiet o zapachu piwonii.

Wampir&Czarodziej (bxb)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora