uczę się żyć bez niego

336 29 12
                                    

• • •







Kiedy Cadis zasnął Rilan miał szansę, aby wymknąć się z chatki i porozmawiać z jasnowłosą, która nie stanowiła dla niego już zagadki. Młodzieniec wyszedł na zewnątrz, gdzie deszcz już dawno przestał padać i spotkał kobietę, która stała przy strumyku patrząc w dal. Misa obok niej leżała pusta, a ona pogrążyła się we wspomnieniach, z którymi nie zamierzała walczyć. Żyła nimi, choć była świadoma, że nie mogła. Piękne chwile, miłość, która ją spotkała nie miała prawa do niej wrócić, lecz najgorsza była prawda. Wiedza, że jej ukochany już nigdy do niej nie wróci.

— Moja pani — Rilan podszedł do kobiety, która nawet nie zauważyła, że nie była sama.

Kobietę zaskoczyła obecność młodzieńca, a gdy na niego spojrzała uśmiechnęła się do własnych myśli, ponieważ gdyby był to Selene, ona wyczułaby go bez trudu. Zawsze tak było, lecz nie w tym przypadku. Do jasnowłosej zaczęło dochodzić, że czas przemijał zbyt szybko.

— Nie należą mi się tytuły, panie. Jestem zwyczajną dziewczyną z tej doliny.

— Mnie tym bardziej nie powinnaś tytułować, pani. Dla mnie to obowiązek, jesteś wybranką mega króla.

Rilan uklęknął przed kobietą oddając jej należyty szacunek, lecz ona z zażenowania ujęła zimne dłonie czarnowłosego i zrobiła dokładnie to samo. Jej kolana znalazły się na przemokniętej ziemi i ubrudziła sukienkę, w którą była odziana.

— Jestem Este. Proszę mnie nie tytułować — wyznała, a na gest ze strony wysoko urodzonej wampir był naprawdę zadziwiony.

Spojrzał w jasne oczy kobiety i już zrozumiał, dlaczego Selene tak bardzo zatracił się w pozornie zwyczajnej dziewczynie.

— Rilan — wyznał swe imię.

— Wiem — uśmiechnęła się do młodzieńca. — Selene mi o tobie wiele opowiadał, zatem gdy usłyszałam twe imię moje serce się uradowało. Jednak... po chwili ogarnęła je także tęsknota, której nie potrafiłam powstrzymać. Dlatego opuściłam chatkę. Wybacz mi moje maniery. Czy panicz dobrze się czuje?

— Tak, Cadis zasnął. Dziękuję ci za twą troskę i pomoc. Bez ciebie... nie wiem co bym zrobił.

— Przemieniłbyś go w wampira, gdyby to było konieczne?

— Nigdy. Wiem, że Cadis by tego nie chciał — powiedział ze smutkiem, ponieważ choć bardzo chciał, aby czarodziej żył z nim u boku nie bacząc na przemijalność tak wiedział, że nie przemieniłby go. Młodzieniec spojrzał znów w oczy kobiety. — Ty, moja pa... ty też byś tego nie chciała.

Este spuściła na moment wzrok i po chwili oboje podnieśli się z ziemi dalej rozmawiając przy strumyku, w którym woda po tak obfitej ulewie była wzburzona.

— To wybór między prawdziwą miłością a życiem. Obie te rzeczy mogą się zarówno wykluczać, jak i łączyć — wyznała.

— Mój pan... Tchnęłaś w nim życie na nowo, Este. Odkąd cię spotkał wydawał się być szczęśliwy. W końcu mogłem ujrzeć na jego twarzy uśmiech, szczęście, przyłapać go na chwilach, gdy się zamyślał i unosił kąciki ust. Dałaś mu wszystko czego tak naprawdę pragnął. Ukojenie po wszystkich stuleciach walki i obrony ludu.

Wampir&Czarodziej (bxb)Where stories live. Discover now