Baby!Avengers cz. III (Avengers x Reader)

5.4K 419 310
                                    

Steve był rannym ptaszkiem, więc to on obudził się jako pierwszy wśród wszystkich domowników. Ziewnął sobie, a następnie chciał się przeciągnąć, lecz było mu bardzo ciasno. Otworzył oczy i zobaczył, że wszyscy śpią w jednym łóżku. Nie przypominał sobie, żeby zasypiał obok ich wszystkich, ale uznał, że byli zazdrośni, że kochasz go najbardziej, więc musieli wam przeszkodzić w wspólnym spaniu... jakkolwiek to brzmi. Wygramolił się spod kołdry i starając się nikogo nie skrzywdzić, wyszedł z łóżka, przy okazji poprawiając Bucky'emu włosy, które wchodziły mu do buzi; podsuwając Wandę trochę do góry, aby nie spadła z łóżka; nasuwając piżamkę Tony'ego na brzuch, ponieważ był cały odsłonięty. Nie zapomniał także o tobie i próbował cię okryć choćby skrawkiem kołdry, którą oddałaś małym superbohaterom. Kiedy upewnił się, że wszystko jest w porządku, podreptał cichutko do kuchni. Z czasem zaczęła budzić się reszta, a ty nic nie słyszałaś, ponieważ byłaś tak bardzo wykończona wczorajszym dniem, że spałaś jak kamień.

Zaczęłaś się budzić, słysząc uradowane głosy dzieci, które zbliżały się do pokoju. Byłaś jeszcze zaspana, więc zorientowałaś się, że coś się dzieje, kiedy Tony wskoczył ci na brzuch i zaczął cię budzić.

- Ciociu, obudź się!

- Co? - zapytałaś zachrypniętym głosem i otworzyłaś oczy. Uradowana buźka Starka, a za nią Thor i Clint, unosili się nad tobą.

- Wstawaj, mamy dla ciebie śniadanie! - oznajmił Barton.

- Jak miło - zaśmiałaś się. Nagle coś do ciebie dotarło. - Jakie śniadanie?! Dotykaliście się do kuchenki?! Nikt się nie poparzył?! Każdy jest cały?! - poderwałaś się do pozycji siedzącej i spojrzałaś na wszystkich.

- Wszystko dobrze. Zrobiliśmy ci naleśniki - uspokajała Wanda. Steve podstawił ci pod nos talerz z jedzeniem. Sama nie wiedziałaś, czy były to wspomniane naleśniki, czy może już węgiel.

- Bardzo wam dziękuję - uśmiechnęłaś się. Nie pozostawało ci nic innego, jak zjeść śniadanie, ponieważ wszystkim bardzo zależało, abyś ich pochwaliła. Od nieudanej próby zrobienia paprykarzu przez Visiona, przez który ty i Wanda miałyście kłopoty żołądkowe, już nie mogło ci się trafić nic gorszego do zjedzenia.

Dzieci zjadły najważniejszy posiłek, umyłaś je, ubrałaś, a kiedy siedziały sobie w salonie, a ty sprzątałaś kuchnię, Friday oznajmiła, że wczoraj zamówione rzeczy zostały dostarczone. Kiedy zabawki pojawiły się na waszym piętrze, wszyscy jak dzicz rzucili się do nich.

- Hej! Uspokójcie się! - próbowałaś ich przekrzyczeć. - Słyszycie?!

- Aaaaa! To moje! Ej! - w każdym z dzieci włączył się syndrom zabójcy.

- Spokój albo zabiorę wszystko i zwrócę! - wykrzyczałaś. Wszyscy od razu spojrzeli na ciebie ze strachem w oczach. - Odsuńcie się od zabawek - powiedziałaś groźnie. Każdy cię posłuchał, choć niektórym przyszło to z trudem. - Wszystko sprawiedliwie rozdzielimy - usiadłaś po turecku na podłodze i zaczęłaś podawać każdemu jego zabawki.

Kiedy pomogłaś każdemu w rozpakowaniu zawartości pudełek, nastał spokój. Steve nucił sobie cicho pod nosem i robił ciasto z modeliny, Vision przeglądał książki, Tony próbował złożyć zabawkowy samochód, a ty pomagałaś Pietrowi włożyć klocki o różnych kształtach w odpowiedni otwór pudełeczka. Nagle do pomieszczenia wpadł Bucky trzymający tarczę Kapitana, a za nim Natasha i Clint, którzy strzelali do niego strzałami i pociskami.

- To moja tarcza! - oburzył się Rogers i wstał, aby odebrać ją Barnesowi, ale zaszedł mu drogę Loki na plecach Thora.

- Jestem królem! - krzyknął mały Asgardczyk.

Avengers Preferences PLWhere stories live. Discover now