Hurt

2.8K 188 26
                                    

Zwycięski one shot autorstwa Marvalove.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Weszłam do warsztatu.
Usiadłam na marmurowy blat.
Odwrócił się, odskoczył od zbroi i powoli do mnie podszedł.
Wyciszył utwór ,,Back in Black'', chociaż mi nie przeszkadzał.
Chwycił w brudne od smaru dłonie moje blade, lekko zaróżowione policzki, gładził je kciukami, przesuwał je w prawo i w lewo, w lewo i w prawo.
Spuściłam wzrok na ziemię.
Pod moją brodę włożył płace i uniósł ją do góry tak, że rozkazał moim oczom patrzeć na niego.
Płakać, aż się chciało, jak widziało się te podkrążone oczy i całokształt parudniowej pracy bez przerwy – wyglądał jak wrak człowieka.
Jego ręka wróciła na mój policzek i chciał mnie chyba pocałować.
Położyłam koniuszki moich delikatnych palców na jego spierzchnięte usta i odsunęłam.
Popatrzył na mnie swoimi kasztanowymi, ciemnymi oczami, tak jakby chciał przeprosić, że nie ma dla mnie czasu.
Chwilę się w siebie wpatrywaliśmy, po czym spokojnie, powoli powiedziałam:

Nie biegaj za każdą.
Jednej siebie przyrzeknij.

Po czym wbiłam nóż w jego brzuch. Idealnie trafiłam.
Otworzył usta, lecz nic nie rzekł.
Jego oczy straciły ten blask.
Białka zrobiły się lekko ciemniejsze, bardziej szare, złote iskierki zgasły.
Skóra straciła kolor.
Usta zbladły.
Ręce jego już teraz zimne, spoczywające na moich policzkach zaczęły zjeżdżać w dół, a kolana powoli uginały się.
Ręce najpierw zjechały na szyję.
Zeszły na piersi, powoli objęły moją talię, po czym zatrzymały się na biodrach.
Kolana dotykały mokrej od krwi podłogi.
Głowa jego spoczywała na moich udach.
Wyrzucił z siebie ostatnie tchnienie.
Szkarłatna krew z rany kapała na podłogę, bawełniana koszulka zmieniła kolor na ciemną czerwień.
Podniosłam jego głowę, wstałam z blatu, ciągle ją trzymając.
Gdy postawiłam nogi na ziemi, ostrożnie, żeby się nie poślizgnąć w kałuży szkarłatnej krwi, odstawiłam jego głowę na blat.
Upewniłam się, że F.R.I.D.A.Y. i inne sprzęty są wyłączone, położyłam go na ziemi, i włożyłam mu ów nóż między palce.
Nawet nie wiem po co, skoro i tak wyjdzie, kim był zabójca.

Po wszystkim wyszłam z domu, a zamykając drzwi zostawiłam w środku:
Każde uczucie i każdą emocje.
Każde szczęście i każdą złość.
Każdy uśmiech i każdy grymas.
Każdą troskę i każde zbliżenie.
Każde domowe ciepło i każdy wieczór przy kominku.
Każdą radość i każdy smutek.
Każdy sen w ciepłym łóżku i każdy pocałunek.
Każdy uścisk i każdą kłótnie.
Każdy ból i każdą wściekłość.
Każdy pracowity i każdy leniwy dzień.
Każdą dobrą i złą myśl.
Zostawiłam całe serce i całą duszę w teraz już nic nieznaczącym budynku.

Może i mnie kochał, ale zdradził. Czy ktoś, kto naprawdę kocha, potrafi zdradzić? Rozumiem, gdyby było to przypadkiem na imprezie z dużą ilością alkoholu, ale tak w biały dzień? Powinnam go po prostu zostawić, sprawiając mu większy ból psychiczny, ale on i tak miał go pod dostatkiem. Odbierając jego życie, pomogłam mu uporać się z każdym problemem. Myślę, że trafi tam. Do nieba, gdzie nie będzie musiał nic udawać. Że się nie boi; że nie interesuje się problemami innych, a tak naprawdę chce pomóc wszystkim; że ma serce z kamienia; że liczą się dla niego tylko imprezy, dziewczyny i kasa; że jest odporny na ból, a w przeciwieństwie jest to najmocniejsze uczucie, jakie odczuwa całe życie. Od dawna wiedziałam, że nie jestem jedyną kobietą w jego życiu. Mówił: ,,Ty jesteś najważniejsza''. Pewnie najważniejsza, ale nie jedyna ważna – to boli najbardziej. Gubił się w swoich kłamstwach. Nie potrafił dać normalnej odpowiedzi na pytanie ,,Co dziś robiłeś?''. Ciężko było mu z tymi kłamstwami. Widziałam, jak źle się czuje, ciągle mnie okłamując. Nie jestem jasnowidzem, nie wiem, jak dojść do tego, co mu siedziało w głowie.

Nie obchodzi mnie, czy znajdą moje odciski palców, czy nie. Wydaje mi się, że mój czas również nadchodzi i jest coraz bliżej.

,,Tony Stark zamordowany przez swoją narzeczoną Alice R. Cały kraj poszukuje kobiety'' – czyli to już pora. Założyłam kaptur i oddaliłam się od wielkiego wieżowca z ekranem wiadomości.

Wpadam z pluskiem do wody. Nie krzyczę, nie wiercę się, jedynie leżę i wypuszczam powietrze. Powoli uderzam plecami o dno. Powietrze się kończy, kończy jak mój żywot.  

Avengers Preferences PLWhere stories live. Discover now