Ginny patrzyła na Remusa w osłupieniu. Kręciła z niedowierzaniem głową i co jakiś czas otwierała usta, aby coś powiedzieć, jednak nie wychodziły z nich żadne dźwięki. W końcu zakryła je dłonią i zacisnęła powieki, czując, jak łzy zbierają się w oczach. Grunt osuwał się spod stóp, a ciało spadał w ciemną otchłań.
Lucjusz Malfoy nie żyje – powtarzała sobie w myślach. – Boże, zabiłam Lucjusza Malfoya...
– Ginny? – Usłyszała głos, a potem ktoś chwycił ją za ramię i delikatnie wstrząsnął. – Ginny? Spójrz na mnie.
Wykonała polecenie. Jej wzrok napotkał ciepłe, miodowe oczy. Zadrżała i pokręciła głową. Wiedziała, że Remus jej nie odpuści, że nie spocznie, dopóki nie pozna prawdy. Ale co będzie dalej? Zawiadomi Zakon, aurorów? Nie będzie krył morderczyni!
– Kiedy widziałaś się z Lucjuszem? – zapytał, a kiedy chciała odwrócić wzrok, chwycił ją za podbródek.
– Dwa dni temu, przed południem – szepnęła.
Widziała, jak mięśnie jego twarzy się napinają, jak spuszcza wzrok i zaciska wargi w wąską linię, a potem kręci delikatnie głową.
– Właśnie wtedy znaleziono go martwego – oświadczył cierpko. – Ginny, możesz opowiedzieć mi wszystko od początku?
Kiwnęła głową. Jaki miała teraz wybór?
– Kiedy byliśmy u Snape'a, to powiedział, że to, co stało się Harry'emu jest w pewien sposób powiązane z czarną magią – zaczęła, a głos drżał jej tak bardzo, że Remus z trudem mógł ją zrozumieć. – Pomyślałam więc, że może uda mi się czegoś dowiedzieć na Nokturnie.
– Poszłaś tam sama? Gdzie miałaś głowę?
– Myślałam, że w dzień nic mi nie grozi, że w razie czego się obronię. Ale tam nagle wszyscy zaczęli zwracać na mnie uwagę. Otoczyli mnie i wtedy pojawił się Lucjusz Malfoy. Rozpoznał mnie i...
Lupin jej nie przerywał, czekał aż sama weźmie kilka głębokich oddechów i zacznie mówić dalej. Dziewczyna musiała policzyć do pięciu, aby trochę się uspokoić. Jej głos nadal drżał, ale nie dławiła się już słowami.
– On wiedział – rzekła. – Wiedział o tym, co się stało, choć ponoć Ministerstwo Magii chce to na razie utrzymać w sekrecie. Powiedział, że mam za nim iść, że pokaże mi sposób, aby pomóc Harry'emu. I ja mu uwierzyłam. Prowadził mnie jakimiś dziwnymi, wąskimi uliczkami, aż doszliśmy do włazu, za którym był dość długi korytarz, prowadzący do okrągłego pomieszczenia. To chyba w nim śmierciożercy składują wszystkie przedmioty, które mógłyby ich jeszcze bardziej pogrążyć. Tam była też ta książka – rzekła, wskazując stary wolumin.
Zamilkła. Myślenie o dalszej części historii nie było przyjemne, a co dopiero mówienie o niej. Przełknęła głośno ślinę, a w jej oczach pojawiły się łzy. Ból i upokorzenie, którego doświadczyła nadal było realnym, namacalnym uczuciem.
– Byłam tak strasznie głupia – jęknęła, uderzając pięścią w stół.
– Ginny, posłuchaj. – Remus zbliżył się do niej i podał jej chusteczkę, aby mogła wytrzeć łzy. Chwycił mocno jej dłonie. – Jeśli mi powiesz, to łatwiej mi będzie ci pomóc.
– A jak pan w ogóle chce mi pomóc? – spytała, drżącym głosem. – Wydawało mi się, że jak będę z nim sam na sam, to będę mieć jakąś szansę w walce. Niestety. Odwrócił moją uwagę i rozbroił mnie. Nie miałam nawet siły stawiać oporu, kiedy rzucił mnie na stół i...
Zasłoniła usta dłonią i poczuła, jak cała zawartość żołądka podchodzi jej do gardła. Kiedy myślała o tym, co było dalej z trudem powstrzymywała wymioty. Remus też zbladł i wpatrywał się w nią szeroko otwartymi oczami. Ginny dostrzegła współczucie, malujące się na jego twarzy.
CZYTASZ
Zakończony || Serce Wybrańca || Ginny Weasley & Remus Lupin
FanfictionNa początku była wielka radość, bo Harry Potter pokonał Voldemorta. Zabił go, uwalniając tym samym świat czarodziejów od terroru. Ale potem zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Wybraniec padł na ziemię. Wielu myślało, że to z powodu wycieńczenia, ale ki...