14: List z Hogwartu

316 44 10
                                    

Dwa dni później obudziło go ciche brzęczenie. Sen Remusa był tej nocy bardzo niespokojny, więc bez problemu wybudził się i zdał sobie sprawę, co się dzieje. Dzień wcześniej rzucił na pokój Ginny zaklęcie, które miało go informować, kiedy dziewczyna opuszczała pomieszczenie. Zrobił to co prawda bez jej zgody, ale uznał, że w ten sposób obydwoje będą bezpieczniejsi. Wolał nie myśleć, co się stanie, kiedy panna Weasley opuści bez słowa dom.

Mężczyzna wstał z łóżka i podszedł do drzwi. Uchylił je cicho i wyjrzał na pogrążony w mroku korytarz. Dopiero po dłuższej chwili w ciemnościach dostrzegł zarys sylwetki Ginny.

– Ginny?

Nie odpowiedziała.

Szła pomału i bezszelestnie. Nie oświetlała sobie drogi różdżką. Remus zauważył, że nadal lekko utyka na prawą nogę. Miała na sobie krótkie spodenki, które odsłaniały opatrunek na udzie, a dodatkowo prezentowały silne i ładnie zarysowane mięśnie nóg.

Mężczyzna chciał ją zawołać, zapytać, czy wszystko w porządku, ale zrezygnował, kiedy zaczęła powoli schodzić po schodach. Nie trzymała się poręczy, po prostu szła pewnym krokiem. Remus ruszył za nią.

Kiedy kroczył po jej śladach, zdał sobie sprawę, że Ginny lunatykuje. W innym wypadku usłyszałaby jego ciężkie kroki i obróciła się. Wstrzymał oddech, kiedy przeszli przez salon i doszli aż do drzwi wyjściowych.

Dziewczyna najpierw nacisnęła na klamkę, a potem zaczęła majstrować przy zamku. Remus obserwował ją w skupianiu. Wrota były dobrze zabezpieczone zaklęciami, których ona raczej nie znała. A nawet jakby, to i tak nie wyciągała różdżki.

Po dłuższej chwili Ginny cofnęła się o krok i odwróciła. Dopiero w tym momencie Remus zdał sobie sprawę, że ma otwarte szeroko oczy i wpatruje się w otaczającą ją ciemność. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji, kiedy skierowała swoje kroki do salonu, a potem powoli weszła po schodach i bez problemu doszła do swojego pokoju. Zamknęła nawet za sobą drzwi.

Lupin przez chwilę stał na korytarzu i nasłuchiwał. Wolał się upewnić, czy aby na pewno nie dzieje się nic niepokojącego i uchylił lekko drzwi. Zajrzał do środka i z ulgą stwierdził, że Ginny wróciła do łóżka.

Bezszelestnie podszedł do niej i przyjrzał się jej pogrążanej we śnie twarzy. Oddychała spokojnie, a jej piersi unosiły się delikatnie. Wydawało mu się, że byłoby łatwiej, gdyby tylko wiedział, co siedzi w jej głowie.

* * *

Remus Lupin sączył herbatę małymi łykami. Napój był gorzki i gorący, zupełnie niepodobny do tego, który zawsze parzył. Torebka stanowczo zbyt długo moczyła się w gorącej wodzie. Przez chwilę pomyślał, że będzie musiał dać Ginny porządną lekcję parzenia herbaty.

Jego wzrok mechanicznie powędrował w jej kierunku. Stała przy jednym z blatów i roztrzepywała kurze jajko. Mieszkała u niego od tygodnia i dziś uparła się, że sama przygotuje śniadanie. Według mężczyzny to było dosyć dziwne. Ciągle nie mógł się do końca przyzwyczaić, że ma pod swoim dachem młodą dziewczynę zamiast ukochanej żony.

Ginny różniła się od Tonks. Była zaradna i samodzielna, nie robiła tyle hałasu i miała lepszą koordynację ruchową. Ale miały też jedną wspólną cechę – uwielbiały gadać. Ich buzie mogły się w ogóle nie zamakać. Lupin nieświadomie poznał wszystkie jej koleżanki, wiedział, która w kim się kochała i jaki przedmiot lubiła najbardziej. Oczywiście niektóre z owych panien pamiętał z czasów, kiedy uczył w Hogwarcie, ale nadal nie mógł się nadziwić, że tamte małe dziewczynki tak szybko wyrosły.

Zakończony || Serce Wybrańca || Ginny Weasley & Remus LupinWhere stories live. Discover now