Korytarze w Ministerstwie Magii były obłożone ciemnymi, gładkimi kafelkami. Choć były szerokie, to owa faktura sprawiała, że wydawały się jeszcze bardziej przestronne. Tego dnia, w tym miejscu kręciło się wielu czarodziejów i czarownic. Wszyscy dyskutowali, przekrzykując się wzajemnie. Niemal każdy miał coś do powiedzenia, próbował podważyć wyrok Wizengamotu lub zapewnić, że się z nim zgadza.
Ginny nie miała siły tego słuchać. Oparła się plecami o ścianę i przymknęła oczy. Czekała. Oddałaby wszystko, aby w tamtej chwili zniknąć i pojawić się w zupełnie innym, bezpieczniejszym miejscu. W miejscu, w którym nie będzie czuła tej narastającej pustki i niedających spokoju myśli.
Może nie powinna była tego robić? Może jej matka miała rację, kiedy wczoraj długie godziny rozmawiały o tym procesie. Tylko że Molly też nie była pewna, co jest dobre. Czy powinny oskarżyć Hermionę, czy jednak potraktować to w sposób łaskawy?
– Ginny – znajomy głos wyrwał ją z zamyślenia. Otworzyła oczy i popatrzyła na Harry'ego. – Dziękuję za to, co zrobiłaś.
– Przecież tak się umawialiśmy – odpowiedziała cierpko. – Myślałeś, że nie dotrzymam słowa?
– Sam nie wiem, czego się spodziewałem – rzekł.
Dziewczyna poczuła, że na korytarzu zrobiło się cicho. Zgromadzony tłum stracił zainteresowanie minionym procesem i nagle wszyscy skupili się na Harrym Potterze, Wybrańcu, który ocalił ich świat.
W tamtej chwili Ginny poczuła, że coś jest nie tak. Jej wzrok napotkał Remusa, wychodzącego z sali wraz z Kingsleyem. Nie zauważył jej, nie wiedział, że jej serce mocniej zabiło.
– Ginny? – Harry powtórzył jej imię, aby zwrócić na siebie uwagę. – Co do nas...
Dziewczyna uniosła rękę i położyła palec na jego ustach. Atmosfera zgęstniałą, a otaczający ich czarodzieje wstrzymali oddech. Ginny uśmiechnęła się delikatnie. Doskonale wiedziała, czego się spodziewali, ale ona nie umiała tego zrobić. Jej wzrok znów napotkał Remusa i Kingsleya. Oni też się przyglądali.
– Przepraszam, Harry – wyszeptała. – Nie ma już nas.
Dziewczyna wyminęła chłopaka i przepchnęła się przez tłum gapiów. Dopiero wtedy tak naprawdę poczuła się wolna i czuła, że oddała serce Harry'ego prawowitemu właścicielowi. Nie była godna, aby zatrzymywać je na dłużej. I choć świat próbował jej wmówić, że trzeba płakać, kiedy coś się kończy, to ona wiedziała, że w tym przypadku będą to łzy szczęścia.
– Z daleka widać, że Harry ci się podoba – rzekł Syriusz, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
Ginny najpierw się zaczerwieniła, a potem znalazła w sobie odwagę, aby odpowiedzieć:
– Ja zawsze go kochałam, nawet wtedy, kiedy nie byłam pewna, czym jest miłość.
Mężczyzna zaśmiał się głośno, ale kiedy zauważył jej obrażoną minę, dołożył wszelkich starań, aby się uspokoić.
– Przepraszam – powiedział. – Ale chyba właśnie w tym jest problem.
– Problem? – powtórzyła, splatając ręce na piersiach.
– Tak, bo jako mała dziewczynka próbowałaś wmówić sobie, że go kochasz. Otoczyłaś się ulotną i nieprawdziwą wizją jego osoby. Nie można zakochać się w kimś, kogo się nie zna. Najpierw trzeba poznać jego wady, zalety, to, co cię denerwuje i to, co cię śmieszy. Trzeba wiedzieć, czy na daną osobę można liczyć i czy ta osoba może liczyć na ciebie. Miłość to ciężka sprawa...
YOU ARE READING
Zakończony || Serce Wybrańca || Ginny Weasley & Remus Lupin
FanfictionNa początku była wielka radość, bo Harry Potter pokonał Voldemorta. Zabił go, uwalniając tym samym świat czarodziejów od terroru. Ale potem zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Wybraniec padł na ziemię. Wielu myślało, że to z powodu wycieńczenia, ale ki...