22: Wolność

444 46 18
                                    

Korytarze w Ministerstwie Magii były obłożone ciemnymi, gładkimi kafelkami. Choć były szerokie, to owa faktura sprawiała, że wydawały się jeszcze bardziej przestronne. Tego dnia, w tym miejscu kręciło się wielu czarodziejów i czarownic. Wszyscy dyskutowali, przekrzykując się wzajemnie. Niemal każdy miał coś do powiedzenia, próbował podważyć wyrok Wizengamotu lub zapewnić, że się z nim zgadza.

Ginny nie miała siły tego słuchać. Oparła się plecami o ścianę i przymknęła oczy. Czekała. Oddałaby wszystko, aby w tamtej chwili zniknąć i pojawić się w zupełnie innym, bezpieczniejszym miejscu. W miejscu, w którym nie będzie czuła tej narastającej pustki i niedających spokoju myśli.

Może nie powinna była tego robić? Może jej matka miała rację, kiedy wczoraj długie godziny rozmawiały o tym procesie. Tylko że Molly też nie była pewna, co jest dobre. Czy powinny oskarżyć Hermionę, czy jednak potraktować to w sposób łaskawy?

– Ginny – znajomy głos wyrwał ją z zamyślenia. Otworzyła oczy i popatrzyła na Harry'ego. – Dziękuję za to, co zrobiłaś.

– Przecież tak się umawialiśmy – odpowiedziała cierpko. – Myślałeś, że nie dotrzymam słowa?

– Sam nie wiem, czego się spodziewałem – rzekł.

Dziewczyna poczuła, że na korytarzu zrobiło się cicho. Zgromadzony tłum stracił zainteresowanie minionym procesem i nagle wszyscy skupili się na Harrym Potterze, Wybrańcu, który ocalił ich świat.

W tamtej chwili Ginny poczuła, że coś jest nie tak. Jej wzrok napotkał Remusa, wychodzącego z sali wraz z Kingsleyem. Nie zauważył jej, nie wiedział, że jej serce mocniej zabiło.

– Ginny? – Harry powtórzył jej imię, aby zwrócić na siebie uwagę. – Co do nas...

Dziewczyna uniosła rękę i położyła palec na jego ustach. Atmosfera zgęstniałą, a otaczający ich czarodzieje wstrzymali oddech. Ginny uśmiechnęła się delikatnie. Doskonale wiedziała, czego się spodziewali, ale ona nie umiała tego zrobić. Jej wzrok znów napotkał Remusa i Kingsleya. Oni też się przyglądali.

– Przepraszam, Harry – wyszeptała. – Nie ma już nas.

Dziewczyna wyminęła chłopaka i przepchnęła się przez tłum gapiów. Dopiero wtedy tak naprawdę poczuła się wolna i czuła, że oddała serce Harry'ego prawowitemu właścicielowi. Nie była godna, aby zatrzymywać je na dłużej. I choć świat próbował jej wmówić, że trzeba płakać, kiedy coś się kończy, to ona wiedziała, że w tym przypadku będą to łzy szczęścia.


Z daleka widać, że Harry ci się podoba – rzekł Syriusz, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.

Ginny najpierw się zaczerwieniła, a potem znalazła w sobie odwagę, aby odpowiedzieć:

Ja zawsze go kochałam, nawet wtedy, kiedy nie byłam pewna, czym jest miłość.

Mężczyzna zaśmiał się głośno, ale kiedy zauważył jej obrażoną minę, dołożył wszelkich starań, aby się uspokoić.

Przepraszam – powiedział. – Ale chyba właśnie w tym jest problem.

Problem? – powtórzyła, splatając ręce na piersiach.

Tak, bo jako mała dziewczynka próbowałaś wmówić sobie, że go kochasz. Otoczyłaś się ulotną i nieprawdziwą wizją jego osoby. Nie można zakochać się w kimś, kogo się nie zna. Najpierw trzeba poznać jego wady, zalety, to, co cię denerwuje i to, co cię śmieszy. Trzeba wiedzieć, czy na daną osobę można liczyć i czy ta osoba może liczyć na ciebie. Miłość to ciężka sprawa...

Zakończony || Serce Wybrańca || Ginny Weasley & Remus LupinWhere stories live. Discover now