Anabell POV 1/3 maraton
Obudziły mnie ciche rozmowy moich współlokatorek . Powoli otworzyłam oczy. W pokoju było już jasno .
-O Anabell . -Odezwała się Lily -Właśnie miałam się obudzić . My już idziemy na śniadanie .
Popatrzyłam na łóżko Mary . Zasłonka była nadal zasłonięta. Dziwne.
-To my wychodzimy -Powiedziała Marlena i razem z rudą wyszły z pokoju.Postanowiłam wziąć prysznic.Zebrałam wszystkie potrzebne rzeczy i ruszyłam do łazienki . Gdy skończyłam uczesałam włosy w luźnego koka ubrałam tym razem niebieski sweterek i szare dżinsy . Do tego czarne trampki. Weszłam do pokoju . Mary siedziała na swoim łóżku z podkrążonymi oczami i wypalała we mnie dziurę swym spojrzeniem.
-Mary ! Coś się stało? Spytałam zaskoczona, podchodząc do niej .
-Nie udawaj niewiniątka. -Odburknęła w moją stronę .
-Przepraszam ale nie rozumiem o co ci chodzi-Powiedziałam zdezorientowana.
-Myślisz że jak jesteś nowa to możesz wszystko??? Nie masz prawa zabierać mi przyjaciół!!-wykrzyknęła mi prosto w twarz.
-Ale o co ci chodzi . Przecież nie zabieram ci przyjaciół. Jestem tu dopiero drugi dzień.
-No właśnie jesteś tu dopiero drugi dzień a już uganiasz się za MOIM Remusem !!-Krzyknęła.Popatrzyłam na nią zaskoczona i lekko zła
-Słuchaj nie wiem o co ci chodzi. Ja poznałam Remusa jeszcze przed rozpoczęciem roku, na pokątnej . Nie zabronisz mi przyjaźnienia się z nim !- Powiedziałam podirytowana.
-Lepiej będzie jak się od niego odczepisz raz na zawsze !Rozumiesz !!! Inaczej zobaczysz jak potrafię się zemścić . -Wykrzyczała mi prosto w twarz po czym weszła do łazienki trzaskając drzwiami.
''Okej to było trochę dziwne'' pomyślałam .Człowiek przychodzi do nowej szkoły . Szuka znajomych, a tu nagle ktoś mu wyskakuje z pretensjami że mu zabiera przyjaciół! Potrząsnęłam głową , wzięłam swoją torbę i ruszyłam na śniadanie . Zatrzymałam się przy moich współlokatorkach i opowiedziałam im całe zdarzenie z przed chwili. Były bardzo zdziwione zachowaniem Mary. Powiedziały mi że dziewczyna podkochuje się w Remusie już od pierwszej klasy . Nagle zobaczyłam JĄ. Właśnie wchodziła do wielkiej sali . Postanowiłam trochę ją wkurzyć .
-Przepraszam dziewczyny-Zwróciłam się do Lily i Marleny -Skoro Mary chce wojny , to będzie ją miała...
Ruszyłam w stronę Huncwotów i zajęłam miejsce obok Remusa .
-Cześć Luniaczku! Jak leci ?-Spytałam
-Cześć Ann , całkiem dobrze a tobie?-Spytał
-Wyśmienicie-Odpowiedziałam spoglądając na Mary która spoglądała na mnie . Gdyby jej spojrzenie mogło zabijać już leżałabym martwa .
-Heeej ! My też tu jesteśmy !-Oburzył się James .
- No tak przepraszam cześć!-Powiedziałam zmieszana. James przewrócił oczami
-Co mamy pierwsze?-Spytał nagle Peter.
-Transmutację -Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Peter wybałuszył oczy i zaczął uciekać z wielkiej sali.
-A jemu co ?-Popatrzyłam zdezorientowana na chłopaków
-Wczoraj miał mała wpadkę przy McGonagall.-Powiedział James.
-Co się stało- Spytałam zaciekawiona
-Aaaa nic takiego.. Dolaliśmy mu trochę eliksiru prawdy do kielicha...-Zaczął Syriusz
-Ale nalaliśmy go trochę za dużo.... I zaczął tak trochę... majaczyć...-Przerwał mu James
-I powiedział McGonagall że jest bardzo.. pociągająca...-Dokończył Syriusz parskając śmiechem .
-Jesteście okrutni..-Powiedziałam próbując ukryć chichot (z marnym skutkiem)
-Ale ja chciałem tylko dowiedzieć się czy to on zjadł wszystkie moje czekoladowa żaby. -Wytłumaczył James
-I po co wam do tego eliksir prawdy przecież wiadomi że to Peter .... A kto by inny ...-Powiedziałam z kpiną
-Yyy dobra to ja już spadam ... -Powiedział Remus jąkając się . Wypadł z wielkiej sali jak torpeda .
- A temu co ?-Spytałam
-Może to przeczyszczenie ...-Zasugerował Syriusz
-Tak jest jak się zje za dużo czekoladowych żab....-Powiedziałam niepewnie.
-Idę przeprosić Petera!-Powiedział nagle James .
-A ja zabić Remusa -Wyskoczył Syriusz . Parsknęłam śmiechem i zaczęłam spożywać swoje śniadanie.
***************************************
CDN....
W mediach piosenka której słuchałam przy pisaniu tej części. POLECAM
YOU ARE READING
Wśród Huncwotów
FanfictionJestem Ann, Bella ,Any, Ana. Czyli mówiąc prościej Anabell. Możecie mnie nazywać jak wam się podoba. W wieku 11 lat zostałam przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Beauxbatons. Dlatego mieszkałam razem z moją matką we Francji. Było tam cudownie m...