Rozdział 11

31.3K 866 177
                                    

Sobota niby normalny dzień, ale nie dzisiaj. Moje urodziny w Halloween są wspaniałe. Pamiętam jak byłam mała zawsze spędzałam ten ważny dla mnie dzień we Włoszech. Babcia zawsze robiła mi wspaniałe ciasta. Dziadek grał na gitarze, a ja z babcią śpiewałyśmy. Pamiętam te czasy najlepiej. Każde wakacje i ferie spędzałam z nimi. Uczyłam się tam poznawać nowych ludzi.

Otworzyłam oczy i zaczęłam patrzeć w mój biały sufit. Wzięłam mojego iphona z mojej poduszki. Zaczęłam sprawdzać wszystkie social media zaczynając od Facebooka. Od samego rana dostawałam powiadomienia. Wszyscy moi znajomi z Facebooka składali mi życzenia urodzinowe. Weszłam potem na snapa i wysłałam zdjęcie mojej twarzy z filtrem pieska, napisałam na nim ,,Wszystkiego najlepszego dla mnie" i wstawiłam na moje story. Po sprawdzeniu reszty social mediów wstałam z łóżka. Poszłam na początku do toalety. Wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby. Nałożyła na siebie szlafrok i poszłam do garderoby. Wieczorem mam zamiar ubrać moją nową sukienkę, a teraz ubiore szary crop-top i szare rurki z dziurami. Nie miałam zamiaru jak na razie się malować. Włosy rozczesałam i związałam je w kucyk.

Wyszłam z garderoby i chwyciłam znowu telefon do ręki żeby spojrzeć, która godzina. Była dziesiąta zostało jeszcze dziewięć godzin do imprezy. Wczoraj wróciłam późnym wieczorem i nie miałam czasu żeby zadzwonić po sprzątaczki, więc będę musiała jutro sama wstać żeby posprzątać.

Zeszłam na dół. Mój brzuch był wygłodzony. Na stole zobaczyłam mnóstwo alkoholu. Widząc różne przekąski zaburczało mi w brzuchu. Ruszyłam pędem do lodówki. Zjadłam pożądane śniadanie. Gdy chciałam pozmywać naczynia, usłyszałam dźwięk, który znaczył, że ktoś do mnie napisał. Spojrzałam na telefon. Miałam wiele wiadomości od znajomych, ale ta była wyjątkowa :

Od Nieznany

Cento anni Amber Fabio.*

Skąd Fabio miałby mój numer? Mówiłam babci żeby nikomu mu go nie dawała, a dziadek... Ohhh. Mimo wszystko zrobiło mi się ciepło na serduszku, że pamiętał o mnie.

Do Fabio

Grazie Fabio*

Fabio znam od maluszka. We Włoszech był moim najlepszym przyjacielem z sąsiedztwa. Jest on starszym od mnie o rok brunetem z ciemno-brązowymi oczami. Clara nigdy go nie poznała, ale Dante miał zaszczyt go poznać. Oboje dogadywali się jak bracia.

Umyłam naczynia i usiadłam na kanapie. Do imprezy wszystko jest już było uszykowane, więc miałam zamiar obejrzeć mój ulubiony serial z kochanym i niezastąpionym Jughedem.

Dring Dring

Jezu kto zakłóca moją ciszę serialową. Podeszłam do drzwi i je lekko uchyliałam. W drzwiach stała piegowata brunetka, uśmiechnięta od ucha do ucha. Na sam jej widok miałam banana na twarzy.

- Hejo blondi. - przywitała się.

- Cześć - powiedziałam przytulając dziewczynę.

- Jak tam przygotowywania do największego wydarzenia roku? - zaczęła swoją coroczną gadke.

- A dobrze będziesz mogła u mnie nocować? - spytałam się.

- No jasne. Tu masz prezent od moich rodziców chcą żebyś otworzyła go jutro rano. - podała mi fioletowe opakowanie z wielką białą kokardą. A chwilę później dodała. -Wszystkiego najlepszego kochana. -wypowiedziała te słowa już wolniej przytulając mnie.

- Dzięki. W końcu to już osiemnastka. Jestem taka stara. -powiedziałam, śmiejąc się z wyrazu twarzy dziewczyny. Zmrużyła oczy, a potem wzięła moją rękę i ruszyła w stronę pokoju.

- Musimy zacząć się szykować. Leć się myć. -powiedziała to szybko wpychając mnie do łazienki i rzucając mi ręcznik na głowę.

Za poleceniem dziewczyny wzięłam gorącą kąpiel i założyłam świeżą bieliznę. Wyszłam z łazienki w szlafroku, a następnie poszłam do brunetki, która była w mojej garderobie.

- Teraz twoja kolej. Ja sukienkę mam wybraną, twoim zadaniem będzie mnie tylko pomalować. -powiedziałam. Teraz to ja wypchałam ją z garderoby rzucając jej czysty ręcznik i szlafrok, który kiedyś u mnie zostawiła.

Założyłam na siebie szarą sukienkę *zdjęcie w mediach* i usiadłam przed lustrem. Wzięłam mój telefon do ręki i zaczęłam odpisywać na masę wiadomości. Po trzydziestu minutach brunetka weszła w różowym szlafroku do garderoby.

- Nie mam się w co ubrać. - Powiedziała podchodząc do mnie. Spojrzałam na jej odbicie w lustrze i wybuchnęłam śmiechem.

Podeszłam do wielkiej szafy i wyjęłam dla niej specjalną bordową obcisłą sukienkę. Jej oczy na ten gest wyszły z orbit.

- Napewno chcesz mi ją dać? Twoja mama ci ją dała na twoje tegoroczne urodziny. - powiedziała, patrząc mi prosto w oczy.

- Wiesz, że to nie jest mój styl. -odpowiedziałam krótko.

Dziewczyna jedynie przytaknęła i wyszła z garderoby żeby się przebrać. Po pięciu minutach wróciła już praktycznie gotowa.

- Teraz czas się zająć twoim makijażem. -powiedziała i chwyciła jeden spośród wielu pędzli.

***

Po dwóch godzinach byłyśmy gotowe na imprezę. Zeszłyśmy na dół bo pierwsi goście zaczęli przychodzić. Przywitałam didżeja i pokazałam mu jego stanowisko pracy.

Była dwudziesta pierwsza. Gości było pełno. Ja właśnie siedziałam z Dante przy barku i jadłam z nim czekoladę popijając naszym ulubionym drinkiem.

- Halo halo! Witam wszystkich. Chciała bym przekazać prezent, który zrobiłam wraz z Dante dla naszej najlepszej przyjaciółki Amber.- Powiedziała przez mikrofon zwracając uwagę wszystkich gości. - Na tej ścianie będzie zaraz wyświetlony filmik zrobiony ze zdjęć, na którym może ktoś z was będzie. - gdy skończyła swoją wypowiedź zeszła z podestu didżeja i ruszyła w naszą stronę.

Na całą ścianę miałam świetny widok. Nagranie się zaczęło. Na pierwszym zdjęciu byłam ja i cheerleaderki z naszą drużyną footballu. Następne dziesięć zdjęć było z różnych wydarzeń szkolnych, w których ja byłam. Było również zdjęcie moje i Dante jak staliśmy przy szafkach cali brudni w czekoladzie. Większego uśmiechu na ustach nigdy nie miałam. Wszyscy patrzyli na te zdjęcia z uśmiechem. Na jednym z ostatnich zdjęć byłam ja na scenie trzymająca mikrofon, moje blond włosy wtedy były strasznie rozstrzepane. Wtedy byłam szczęśliwa, bo nie wiedziałam co miało się później stać. Na ścianie pojawiło się przed ostatnie zdjęcie na którym byłam ja i Mike serce wtedy mi chyba stanęło gdy zobaczyłam jego trzymającego mnie za rękę, niby byliśmy w sobie tak zakochani... Na ostatnim zdjęciu byłam znowu ja i ... Alan cali w farbach. Wszyscy się zaśmiali. Alan na tym zdjęciu był wpatrzony jak zawsze prosto w moje oczy, a ja w jego.

Gdy filmik się skończył wszyscy krzyknęli ,,Wszystkiego najlepszego Amber"...


Łobuz kocha najbardziej ♡♡♡Место, где живут истории. Откройте их для себя