Rozdział 36

20.2K 571 131
                                    


- Z dnia na dzień przestaje wierzyć w pogodę.- powiedział oburzony, zajadając się pączkiem.

- Czemu? Jest przyjemnie.

- Właśnie miało padać, a co jest kurde słońce świeci. Lukier z pączka zaraz mi się rozpuści.- cały on.

- Jesteś śmieszny.- powiedziałam i się zaśmiałam. 

- Pff, co w tym jest śmiesznego co? Jak bym wiedział, że będzie słońce świecić, to bym wziął słodką bułkę, a nie pączusia.- teraz to już całkiem się z niego śmiała. Jest niemożliwy. 

- Oj Dante.

- Co tam u was?- podeszła do nas brunetka na, którą czekaliśmy przed szkołą. 

- Jak widzisz źle.- mówiąc to, patrzał wprost na pączka. Zaśmiałyśmy się na ten widok.

- No, a u mnie dobrze. 

- Mamy coś dzisiaj?- skierowała to pytanie do mnie. 

- Ymm chyba nic.

- Boże, a ja mam jeszcze dzisiaj sprawdzian z biologii. Życie jest niesprawiedliwe dla mnie.- strasznie jest dzisiaj marudny. 

- Biologia nie jest nawet trudna.- powiedziała Clara, w jego stronę.

- Ta weź mów za siebie. Ja to wiem tylko te podstawowe rzeczy, czyli gdzie są nogi, ręce no i oczy. Po co mi wiedzieć jak wyglądam w środku mojego ciała, lub jak powstał świat?- Nie ma gorszej osoby od niego, która nie kuma w ogóle biologii. Ja się tam nie wypowiadam, jakoś sobie radzę, ale on to tragedia. 

- Przecież miał ciebie ktoś uczyć z tej biologii.- powiedziałam do niego.- A przypadkiem Zoe nie jest geniuszem z biologii i chemii?- podniósł głowę na mnie, spoglądając w moje oczy. 

- No jest, ale głupio mi się jej zapytać o pomoc.- spuścił wzrok w dół na swoje buty.

- To ja się spytam.- powiedziałam i zaczęłam się rozglądać za brunetką.- Zoe hej.- krzyknęłam i machnęłam ręką żeby do nas podeszłą. 

- Hej. Co tam?

- Pomogłabyś temu burakowi z biologią?

- Jasne z miłą chęcią.- chyba oboje się zaczerwienili, ale pociągnęłam Clarę za rękę i ruszyłyśmy w kierunku mojego auta. 

Był piątek, piąteczek, piątunio. Po ostatniej lekcji i do tego weekendzik. Jest coś piękniejszego? Chyba nie. 

- Jedziemy na pizze?- zapytała trochę zmęczona brunetka po mojej lewej stronie.

- Okej.

- Ale ty stawiasz.

- Ejj ja ostatnio płaciłam.

- Ploseee.

- No dobra. 

Nawet nie zdążyłyśmy dojść do mojego auta, a ktoś zamknął mnie w uścisku od tyłu. Po zapachu poznałam kto to. Obróciłam się w jego stronę z uśmiechem. Na jego ustach widniał łobuziarski uśmieszek. Pocałował mnie, oddałam pocałunek.

Łobuz kocha najbardziej ♡♡♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz