Rozdział 20

25.2K 707 254
                                    

Pierwsza i druga lekcja, minęła mi bardzo szybko. Na drugiej przerwie zauważyłam Dante'go. Nie podszedł, nawet się przywitać. Czy ma coś wspólnego Clara, która nie odstępuje mnie tego dnia na krok. Spróbuję z nim porozmawiać po treningu. Dzisiaj mamy skrócone lekcje, nawet nie wiem dlaczego. Ale to lepiej dla mni, więc skoro są skrócone lekcje, to zostały mi tylko dwie lekcje do końca, no i trening.

***

Po następnych dwóch lekcjach. Skierowałam się do szatni żeby przebrać się w strój cheerleaderek na próby. Składał się on z wygodnej pomarańczowej koszulki z logiem szkoły oraz czarnych krótkich spodenek. Przebrałam się szybko w strój i z Clarą oraz Alexandrą czekałyśmy na resztę dziewczyn. Alexandra to bardzo miła osoba, ma fioletowe włosy sięgające do piersi. A także brązowe duże oczy. Pochodzi z Korei Północnej. Gdy nadszedł czas treningu weszły dziewczyny z uśmiechami na twarzach i zaczęły się przebierać. Clara odciągnęła mnie na bok...

- I co rozmawiałaś z nim wczoraj?

- Nie, nie było go w domu.Byłam nawet w naszym ulubionym miejscu zobaczyć, ale i tam go nie było.- odpowiedziałam również szeptem.

- Nie wiem, Amber co ja takiego złego zrobiłam?- zadała kolejne pytanie i przytuliła się do mnie.

- Na pewno nie chodzi o ciebie.- odpowiedziałam i odepchnęłam ją lekko, by móc spojrzeć w jej oczy. Widziałam w nich niepokój, naprawdę się o niego martwiła. Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, przez co odruchowo obróciłam się w stronę mojej ławki. Wzięłam telefon i przeczytała wiadomość.

Od Dante
Przepraszam. Porozmawiasz dzisiaj ze mną. W parku o 16.

Do Dante
Jasne Dante.

Spojrzałam na brunetkę. Nie wiedziałam czy mam jej powiedzieć. Stwierdziłam, że powiem jej dopiero jak się dowiem o co chodzi.

Cały trening minął mi szybko. Dziewczyny były na maksa gotowe. Byłam z nich bardzo dumna. Spakowałam wszystkie moje rzeczy i wyszłam ze szkoły. Gdy byłam już na zewnątrz, ktoś przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Po perfumach rozpoznałam kto to jest.

- Tęskniłem Kicia.- spojrzał mi prosto w oczy.

- A ja nie.- pokazałam mu języka i zaczęłam uciekać w stronę mojego auta.

Chłopak dopiero co się otrząsnął i zaczął mnie gonić. Ze śmiechu prawie padłam, jak chłopak wleciał w śmietnik. Jak można nie zauważyć tak wielkiego śmietnika. Podeszłam do niego powolnym krokiem, śmiejąc się jeszcze bardziej niż przedtem.

- Pomóc ci?- gdy to wypowiedziałam, prawie padłam ze śmiechu na ziemię.

- Nie dzięki, sam sobie poradzę.- prychnął niezadowolony.

- Czyżby łobuz się obraził.- powiedziałam klękając, bo od tego śmiechu strasznie się zmęczyłam. Nie mogłam się na niego patrzeć, bo znów bym wybuchła niekontrolowanym śmiechem.

- Ciekawe, kurwa od kiedy śmietniki są na środku drogi.- powiedział, powoli wychodząc ze śmietnika. Znowu zaczęłam się śmiać.

- Patrzy się głąbie na drogę.

- Taa, tego śmietnika tydzień temu tu nie było.- powiedział oburzony.

Chłopak stojąc już nademną, podał mi rękę. Chwyciłam ją i wstałam na równe nogi.

- Wiesz co, nie śmierdzisz, aż tak źle.- powiedziałam i znów wy buchnęłam śmiechem.

Chłopak już nic nie wspominając, o tym incydencie, podszedł do mojego auta. O dziwo nie zauważyłam obok mojego auta, jego.

- Idziesz na pieszo?- spytałam się i podniosłam jedną brew do góry.

- Nie jadę z tobą.- powiedział bardzo poważnie.

- Coo!?

- No, zamknij tą buzię, bo ci mucha wleci.- odpowiedział i się zaśmiał. Zmróżyłam oczy i odblokowałam auto. Wsiedliśmy i ruszyliśmy.

- Gdzie mieszkasz?- spytałam się, bo nie wiedziałam gdzie mam jechać.

- Na bloggersteet 6.- odpowiedział. Kłania się nam druga bogata ulica. Uhuhu...

***

15:30

Czas wychodzić.

Gdy doszłam już do parku zauważyłam bruneta siedzącego na naszej ulubionej ławce z naszymi podpisami. Z tej ławki, był najpiękniejszy widok na wschód i zachód słońca. Dosiadłam się do bruneta i patrzałam przez chwilę na swoje czarne buty.

- Cześć.- powiedziałam pierwsza.

- Hej.- odpowiedział i zaśmiała się po cichu.

- To, co się dzieje Dante?- zapytałam się ze zmartwieniem.

- Moja mama....- zaczął

- Co twoja mama?

- Powiedziała, że rozwodzi się z moim tatą, bo ten ponoć znalazł sobie inną.- powiedział na jednym wdechu.- Wczoraj mnie nigdzie nie było, bo siedziałem w barze u Boba. Byłem najebany w trzy dupy.- westchnęłam. Znowu coś się psuję.

- Dante...- zaczęłam i spojrzałam w jego smutne oczy. Wiedziałam, że płakał. Rodzina była dla niego wszystkim co ważne.- Nie powiem ci, że jest mi przykro, bo wiem że to nie pomaga. Chcę, żebyś wiedział, że zawsze będziemy przy tobie. Wczoraj trzeba było zadzwonić, pomogłabym ci w inny sposób. Clara się o ciebie strasznie martwiła.

- Wiem.-odpowiedział krótko.

- Chcesz dzisiaj u mnie spać. Obejrzymy Harrego Pottera i po drodze zajdziemy po czekolady.- powiedziałam, uśmiechnęłam się do niego.

- Tak.- odpowiedział i uśmiechnął się lekko.

Po pięciu minutach ciszy chłopak powiedział:

- Najgorsze to jest to, że was wszystkich stracę.- zamurowało mnie.

- Ale w jakim sensie?- zapytałam.

- Moja mama chce zapomnieć o tym miejscu, więc stwierdziła, że wyjedzie do Nowego Yorku. a mój tata, też stąd wyjeżdża do Sydney. Mam wybrać z kim chcę mieszkać.- gdy to wszystko powiedział, dopiero na mnie spojrzał. TO nie może być prawda. Zaczęły mi łzy lecieć po policzkach.

- Jak to.- powiedziałam i złapałam się za głowę.- Kiedy?

- Moja mama zostaje tu do moich urodzin. A mój tata do końca tego półrocza.

- To tak mało czasu.- westchnęłam.- Twoje urodziny są pod koniec roku szkolnego - powiedziałam. Wiem, że brunet zawsze marzył o najlepszej szkole. Więc na pewno będzie się tym sugerował.

- No tak.- powiedział i podniósł mój podbródek.- Nie mów nic Clarze proszę.- powiedział, a ja nie wiem czy ukrywanie tego przed nią będzie dobrym pomysłem.

- To chyba zły pomysł ukrywać to przed nią.- powiedziałam.

- Obiecaj mi. Proszę.- powiedział.

- Nie wiem, sam wiesz, że ona chyba coś do ciebie czuje.- powiedziałam

- Ja też coś do niej czuję, ale najlepiej będzie jeśli nic jej nie powiesz.- powiedział i spojrzał mi w oczy.

- To co ja mam jej powiedzieć.

- Że po prostu papuga mi zdechła.- powiedział, a ja się zaśmiałam.

- Ale ty nie masz papugi.- powiedziałam.

Następne kilka godzin spędziliśmy u mnie w domu, oglądając Harrego Pottera. I tak zleciał nam wieczór.

***

Czwartek

W ten dzień musiałam. Wstać wcześniej, bo musiałam odwieźć bruneta do domu, musiał się ogarnąć. Po szkole napisał do mnie Fabio, że przyjedzie do mnie ze swoim kolegą, pod pretekstem, że boi się latać sam samolotem. Fabio w sam raz przyleci na mecz. Dante go zna, ale Clara go ani razu nie widziała.

Z okazji, że jutro jest mecz, jutrzejsze lekcje zostały odwołane. Jeśli wygramy, będzie impreza u Lorenza.

Łobuz kocha najbardziej ♡♡♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz