Rozdział 29

21.1K 676 115
                                    


Alan's Pov

Nie przyszła, ani na pierwszą walkę, ani na drugą. Stałem właśnie  przed lustrem i o tym wszystkim myślałem. Myślałem cały czas o niej, nie dawała mi spokoju. Chciałbym przy niej być w każdej chwili jej życia, ale jestem cholernym tchórzem, bo nie potrafię powiedzieć jej co do niej czuję. Namieszała mi w głowie. Nawet jak bym chciał o niej zapomnieć, to nie potrafię. 

- To czas przestać, być tchórzem Alan - powiedziałem do siebie w lustrze. 

Muszę ja zobaczyć powiedzieć jej to co czuję. Tylko jak, skoro na pewno nie będzie się chciała ze mną spotkać. Dante. 

Pobiegłem szybko, po telefon do mojego pokoju i wybrałem numer  chłopaka.

- Siema stary, mam sprawę - powiedziałem. 

-Siema, co jest takiego ważnego, żeby mnie budzić?- powiedział w pół zaspanym tonem. 

- Chciałbym pogadać z Amber, a sam wiesz, że jeśli do niej podejdę to ucieknie. 

- Taa i co ja mam w tym wspólnego. Mam ją do ciebie na siłę przyprowadzić. Czy co?-  zapytał.

- Nie na siłę, ale jutro o szesnastej mógłbyś ją przywieźć do parku obok tego jeziora?- zapytałem.

-  A co w zamian za to dostanę?- zapytał nakierowując mnie na prawidłową odpowiedź.

- Czekoladę.- odpowiedziałem.

- Duża z orzechami?

- Tak dużą z orzechami.- odpowiedziałem i się zaśmiałem z tonu jego głosu.

- Okej, zgadzam się. Jutro szesnsta park obok jeziora. Narka - jest zgodził się. Będę mu dziękował do śmierci. 

Jutro mam zamiar jej wszystko wyjaśnić. Nie wiem czy jej kupić kwiaty. wspominała, że ich nie lubi. 

Co ja jej powiem, gdy zobaczy moje siniaki. Wie, że brałem udział w walkach. Dante napewno jej powiedział

Ambers' Pov

Siedziałam u Clary w pokoju. Rozmawiałyśmy o  świętach. Gdy nagle brunetka zadała inne pytanie kompletnie odbiegające od teraźniejszego tematu:

- Wysłałaś to zgłoszenie?- zapytała. 

- Tak wysłałam - uśmiechnęłam się do niej, gdy brunetka zaczęła piszczeć ze szczęścia. 

- Jestem z ciebie taka dumna - powiedziała.

- Ale jeszcze się nie dostałam, e-mail ma przyjść w przeciągu dwóch tygodni.-powiedziałam sprawdzając godzinę na telefonie. Była czternasta. O szesnastej mam się spotkać z Dante w parku. Ma mi ponoć coś ważnego do przekazania. 

- Ty na pewno się dostaniesz,  jesteś najlepsza.

- Schlebiasz mi - powiedziałam z zachwytem i chwyciłam różową poduszkę, którą po chwili w nią rzuciłam.

A jeśli chodzi o Clarę, to chyba ma się nawet dobrze. Może jeszcze w niektórych sytuacjach, jak np. widzi zakochane pary, to widzę w jej oczach smutek. Ale to tak szybko nie mija... Nie tak z dnia na dzień

Łobuz kocha najbardziej ♡♡♡Where stories live. Discover now