Rozdział 19

26.6K 751 267
                                    

Wtorek niby zwyczajny dzień, ale tak daleki od piątku. Wczoraj nie wydarzyło się nic ciekawego. Z cheerleaderkami mami już gotowe układy, wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Teraz tylko wszyscy odliczają godziny do meczu. Liczę na to, że nasza drużyna wygra to, tak jak w tamtym roku.

Moje rozmyślenia przerwało piszczenie budzika. Wow to  cud, że obudziłam się przed budzikiem. Chyba za szybko poszłam wczoraj spać.

Wstałam z łóżka i zaczęłam się rozciągać. Chyba pierwszy raz się tak wyspałam. Wzięłam z wieszaka wcześniej uszykowane ciuchy i poszłam do łazienki. Umyłam zęby, przebrałam się i lekko pomalowałam, no i oczywiście musiałam rozczesać moje włosy. Zeszłam na dół do kuchni. Miałam zamiar zrobić sobie kanapki z ogórkiem.

Gdy je robiłam, przypomniała mi się okropna historia z pomidorem, która wydarzyła się rok temu. Pamiętam, że kupiłam sobie w kiosku szkolnym bułkę z serem i pomidorem. Ten pomidor, był tak ohydny, że prawie bym zwymiotowała przy wszystkich. Od tamtej pory stwierdziłam, że pomidory to totalnie zło.

Gdy zjadłam kanapkę, poszłam na górę po moją torebkę i wyszłam z domu wcześniej nakładając buty  na moje nogi. Wsiadłam do mojego auta i ruszyłam do szkoły.

Gdy byłam już pod szkołą. Poszłam szybkim krokiem do mojej szawki. Muszę w niej w końcu posprzątać. Po drodze doszła do mnie Clara.

- Hej, co tam u ciebie?- zapytałam się.

- Hej, wiesz nie jest dobrze.- odpowiedziała ze smutkiem, przez co stałam koło niej trochę zakłopotana.

- Clara co się stało?- zadałam kolejne pytanie.

- Nie wiem, tak jakoś.- odpowiedziała za szybko, przez co wiedziałam, że mnie okłamuje.

- Chodzi o Dante'go?- następne pytanie, które padło z moich ust.

- Wiesz od wczoraj on się strasznie dziwnie zachowuję.- powiedziała patrząc mi prosto w oczy. Wiem, że musiało coś się stać poważnego z Dante, bo on nigdy nie ma złego humoru.

- Ale w jakim sensie się dziwnie zachowuje?

- Po prostu mało rozmawia jak na niego, unika mnie. Pogadasz z nim? - spytała wiedziała, że nie potrafiłabym jej odmówić.

- Jasne porozmawiam z nim.- odpowiedziałam i zadzwonił dzwonek. Obie skierowałyśmy się do naszej klasy, w której mieliśmy mieć teraz lekcje.

- Ej mamy teraz Hiszpański?- zadałam pytanie, spoglądając na brunetkę.

- Tak. W końcu pan Joshua wrócił.- Zaśmiałam się z reakcji dziewczyny. Odkąd pamiętam uwielbiała język hiszpański, a jeszcze bardziej lubiła lekcję z Panem Joshu'om. Ten pan prowadzi najlepsze lekcje w naszej szkole. Nikt inny nie potrafi dorównać temu nauczycielowi.

***

Po następnych dwóch godzinach lekcyjnych, był czas na luch. Usiadłyśmy obie przy naszym stoliku i czekałyśmy na Dantego. Nigdzie go nie widziałam.

- Chyba nie ma go dzisiaj w szkole.- powiedziałam patrząc na brunetkę.

- Chyba tak.- odpowiedziała.

- Pójdę dzisiaj do niego do domu.- powiedziałam, a dziewczyna jedynie przytaknęła i jadła dalej swoje kanapki z szynką.

Moje jedzenie przerwał, kogoś głos przy moim uchu. Rozpoznałam go. Czułam jego perfumy.

- Hej kicia.-powiedział z chrypką w głosie.

- Witam.- powiedziałam i obróciłam się w jego stronę. Znowu widziałam te jego ciemne jak węgiel, tajemnicze oczy. On nie spuszczał ani razu wzroku  od moich oczów.

- Co tak oficjalnie się witasz ze mną .- powiedział, ze śmiechem w głosie. Dosiadł się do naszego  stolika. Zabrał mi widelec i zaczął jeść moją  sałatkę.

- Ejj.- powiedziałam oburzona.

- Chyba muszę cię zabrać na porządny obiad.- powiedział. Wziął kawałek sałaty i się skrzywił.

- Coś ci nie smakuję?

- Fuuu.- skrzywił się, a  ja wybuchnęłam śmiechem.

- Dlatego ja, nigdy nie biorę od niej jedzenia.- powiedziała Clara śmiejąc się pod nosem.

- Co to było?- spytał się i spojrzał na mnie.

- Sałata z dużą ilością pieprzu.- powiedziałam dalej się śmiejąc.

- Naprawdę zabieram cię dzisiaj na dobry obiad.- powiedział na co ja pokręciłam przecząco głową.

- Ona nie je mięsa.- powiedziała brunetka, po mojej lewej stronie. Blondyn jedynie spojrzał na mnie i się uśmiechnął.

- Nie będzie musiała jeść mięsa.- powiedział.

- Nigdzie nie idę.- powiedziałam. Odblokowałam mój telefon, bo poczułam wibrację, ktoś do mnie napisał.

Od Fabio
Szykuj łóżko.

Do Fabio
Co?

Od Fabio
Przyjeżdżam do ciebie Ami!!!

Do Fabio
Jezu na serio?!?!

Od Fabio
Tak nie mogę się doczekać, aż cię znowu uściskam.

Nie mogłam nic więcej odpisać, bo blondyn siedzący po mojej prawej stronie zabrał mi telefon.

- Ej.- powiedział i próbowałam zabrać mu mój telefon.

- Co.- powiedział i zaczął się uśmiechać, w ten swój wnerwiający sposób.

- Oddasz mi mój telefon.- powiedziałam proszącym głosem. Nie miałam ochoty się z nim kłócić

- A po co ci?- spytał się, denerwując mnie jeszcze bardziej.

- Muszę do kogoś napisać.- powiedziałam. Nie rozumiałam dlaczego ja mu się tłumacze. Nie jest moją matką.- Oddasz mi czy nie?

- A do kogo chcesz napisać?- zadał kolejne pytanie wkurzając mnie do maksimum.

- Co cię to obchodzi?- ominęłam jego pytanie.

Pochylił się nad moim uchem i powiedział szeptem:

-Bo jestem o ciebie cholernie zazdrosny skarbie.

Odsunął się ode mnie z tym  łobuzowym uśmieszkiem. Położył mój telefon na stoliku i wstał zostawiając mnie w osłupieniu. Awww on jest o mnie zazdrosny. To takie urocze. Cała złość na niego zeszła ze mnie, wraz z jego odejściem.

Patrzałam się pusto w niebieski stolik. Uśmiechnęłam się i spojrzałam teraz na brunetkę. Patrzała na mnie z uśmiechem, dziwnie poruszała brwiami, przez co zaczęłam się śmiać.

- On jest o ciebie zazdrosny.- powiedziała, a ja jedynie przytaknęłam głową.- Podobasz się mu i to bardzo.- mówiła.- Coś czuję, że wy do siebie coś czujecie.

- Nie. Clara wiesz, że nie może nic się takiego wydarzyć.- mówiłam do niej szeptem, żeby nikt nie usłyszał. Wstałam z miejsca i poszłam pod klasę.

***

Środa

W piątek mecz..

Tak jak wczoraj chciało mi się wstać, to dzisiaj nie chce mi się nawet podnieść.  Byłam wczoraj u Dantego w domu. Jego mama otworzyła mi drzwi, ale bruneta nie było w domu. Napisałam do niego jeszcze wieczorem, ale brunet mi nie odpisał. Nie wiem co mam o tym myśleć. Czy stało się coś złego w poniedziałek. Naprawdę nie wiem. Nawet jego mama się niepokoi. Oby był dzisiaj w szkole, powinien być, bo wiem jak mu zależy na frekfencji. Zawsze marzył o najlepszej szkole.

Dzisiaj odbędzie się ostatnia próba Cheerleaderek. Mamy zamiar dać takie show, jakiego nikt jeszcze w naszej szkole nie widział. Ten mecz, będzie pierwszym otwarciem sezonu. Dlatego wszystko musi być dopięte na ostatni guzik.

Łobuz kocha najbardziej ♡♡♡Where stories live. Discover now