27.Więzień

172 15 18
                                    

Strażnicy co chwilę mnie popychali, żebym szedł szybciej. Powoli traciłem cierpliwość. Związali mi ręce! Jakbym był przestępcą! W pewnym momencie żołnierz popchał mnie mocniej i straciłem równowagę. Nie mogąc uchronić się przed upadkiem, uderzyłem się w twarz. Z mojego nosa ciekła krew. Strażnicy podnieśli mnie i nie zważając na czerwoną ciecz poprowadzili mnie dalej. Kiedy maszerowałem obok nich, zorientowałem się, gdzie trafiłem. Było to więzienie w Sektorze 2 - trzecie co do wielkości w całym kraju. Mijałem wiele celi, a w każdej były co najmniej dwie osoby. Ciężko było mi uwierzyć, że wszyscy byli bandytami. Idąc długim korytarzem doszliśmy do schodów. Liczyłem dokładnie piętra. Pierwsze, drugie, dziewiąte... Naliczyłem osiemnaście pięter. Miałem niemiłe przeczucie, że wszystkie były zapełnione. Na ostatnim znajdowała się sala sądowa, do której miałem trafić. Chwilę później byłem przesłuchiwany.

-Czy uważasz się za winnego? - spytał mnie pucołowaty sędzia. Miał krótkie, brązowe włosy, a garnitur wyglądał tak, jakby zaraz miał eksplodować od środka. Projektant zdecydowanie nie zdawał sobie sprawy, jakich rozmiarów będzie osoba, która go ubierze.

-Nie - z moich ust padła szybko odpowiedź. Sędzia się jej raczej nie spodziewał, ponieważ na jego twarzy pojawiło się zdziwienie. Ogarnął się jednak i zignorował moją odpowiedź.

-Czy uważasz się za winnego, Benie Gharl?

-NIE - powiedziałem bardziej stanowczo.Twarz sędziego oblała się purpurą. Był zły. Ciekawe, czy chce mnie pobić? Wyglądałoby by to komicznie, zastanawiam się czy w ogóle jest w stanie unieść swoje sadło. O! Wstaje! Eh, spadł na krzesło.

-Sadło opadło, hehe. - Zaśmiałem się pod nosem, jednak trochę zbyt głośno.

-CZEGO RŻYSZ?! Ty.. ty... - Sadło, bo takie nadałem mu przezwisko, próbował znaleźć odpowiednie słowo. - Ty gruba cipo! - Zakryłem twarz dłońmi. Widać że mężczyzna nie był polskiej krwi.

***Perspektywa Luke'a***

Wbił nóż w mój brzuch... A to świnia! Ale bym mu przy*ierdolił! Kur*a! Pie*rzony ch*j!!! Co za ku*as! Dobrze, że tak przypier*oliłem tej żmii! Niech to zasrane ciało tam leży i zastrasza pierdol*nych Pesatów!

***Perspektywa Papcia***

Polacy kłócą się zdecydowanie lepiej. Swoją drogą - mam taki dobry humor, bo już na niczym mi nie zależy. Już nawet moje życie nie jest ważne. Mój ojciec pewnie został rozstrzelany, otruty lub zabity w inny sposób. Ze mną pewnie zrobią to samo... Chociaż... gdybym miał szansę opuścić ten zasrany Sektor 1 i 2, to opłacałoby się jeszcze chwilę pożyć. Eh... Zerknąłem jeszcze raz na Sadło, któremu złość trochę zeszła z twarzy. W sumie można było dostrzec dumę w jego oczach. Był dumny ze swojego udanego kontrataku. Czemu by się z nim w takim razie nie podroczyć...

-Co się tak cieszysz? - spytałem nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Sadło jednak miało inną reakcję.

-Słucham?

-Gruba cipa to kiepskie przezwisko. - Dla podkreślenia swojej racji wzruszyłem ramionami. - Gruby to może być sędz... - Papcio, jedną z opcji było przeżycie, nie przesadzaj. - Sędzimir. Mój znajomy - dodałem, gdy zobaczyłem zdziwioną minę sędziego.

-Straże! - Ops, chyba naruszyłem czyjąś dumę. A więc opcja opuszczenia Sektora wypada. No może jako trup.

Moje rozmyślania przerwał silny uchwyt strażników. Nie szarpałem się. Byłem w jednym z największych więzień na świecie!

-Skazuję cię na dożywocie! - Powolna śmierć w nieludzkich warunkach... Brzmi kusząco. Mężczyźni szarpnęli mnie za ramiona i zaczęli wyprowadzać z sali. Wtedy stało się to, czego ABSOLUTNIE NIKT, dosłownie NIKT się nie spodziewał.

Piorun (1&2)Where stories live. Discover now