Jeszcze raz

41 3 35
                                    

Encore une fois!

Nie zdążyłabym postawić bariery, więc rzuciłam się w bok, próbując tym samym uniknąć kolejnego zmierzającego ku mnie uderzenia Mocy. Nie zdołałam nawet dotknąć ziemi, gdy coś musnęło moje ramię i rozcięło skórę.

Znowu nie zdążyłam zareagować.

Przewróciłam się na wysypaną białymi kamykami ścieżkę w ogrodzie. Zostawiłam kolejne krwawe ślady na kamieniach. Warknęłam pod nosem, a potem zaczęłam gramolić się, by wstać.

Słońce zachodziło, co oznaczało, że znów spędziliśmy na ćwiczeniach większość dnia. Aktualnie bolało mnie wszystko - mięśnie, przecięta w wielu miejscach skóra, pokaleczone na kamieniach dłonie i kolana. Byłam zmęczona i sfrustrowana, ale cierpienie wzmagało moją determinację. Wiedziałam, że im prędzej opanuję podstawy panowania nad Mocą i będę umiała samodzielnie obronić się przed atakiem, tym szybciej Daniel zgodzi się na podróż do Pierwszego Świata.

A ja, czy tego chciałam, czy nie, wprost umierałam z ciekawości, jak on naprawdę wygląda. Wciąż nie zdecydowałam, czy będę potrafiła porzucić dotychczasowe życie - rodzinę, przyjaciółkę, studia, moją codzienność - aby zawalczyć o tron. W przeciwieństwie do Gerarda i Daniela nie odzyskałam wspomnień, więc poza mglistą świadomością, że moja dawna ojczyzna mnie potrzebuje, nic tak naprawdę mnie z nią nie łączyło.

Miałam wybór.

Mogłam zostać tutaj i dalej wieść swoje komfortowe życie.

Mogłam zostać władczynią i odpowiadać za życie innych osób.

Druga możliwość mnie przerażała.

Encore une fois!

Ponownie warknęłam ze złością i powróciłam do pozycji wyjściowej. Tym razem błyskawicznie stworzyłam barierę, więc lecący w moim kierunku pocisk czystej Mocy rozbił się o tarczę, nie robiąc mi krzywdy. Nim osłona opadła, prowadzona moją nieregularną, niewyszkoloną Mocą, zdążyłam nawet odskoczyć, by zwiększyć odległość od napastnika. Od razu też opadłam nisko, uderzając mocno płaską dłonią w mięsień uda atakującego mężczyzny.

W odpowiedzi usłyszałam syk i śmiech.

Byłam z siebie odrobinę dumna. Pierwszy raz udało mi się uderzyć Daniela. Jednak poczucie tryumfu opuściło mnie natychmiast, gdy na niego spojrzałam. Wstałam, by nasze oczy znajdowały się na podobnym poziomie.

— Spodziewałem się użycia Mocy — skomentował kwaśno Chevalier, rozmasowując nogę. — Jeśli ciągle będziesz myślała jak osoba, która jej nie posiada, do niczego nie dojdziemy. W Eregii Mocy używa się na okrągło, więc jeśli mimo aury nie będziesz tego robić, możesz wzbudzić niepotrzebne podejrzenia. A już na pewno zaprzepaścisz przewagę, którą ona ci daje.

Pokiwałam głową, jedocześnie starając się ukryć zniechęcenie.

Encore une fois — powiedziałam, ustawiając się w odpowiedniej pozycji.

— Grunt to właściwe nastawienie — powiedział Gerard, który jak zwykle zjawił się bez zapowiedzi. Już nawet mnie to nie dziwiło. To on zaśmiał się, gdy udało mi się uderzyć Daniela. — Nie myśl, że musisz używać Mocy, ale raczej ciesz się, że w każdej chwili możesz to zrobić.

Ponownie skinęłam głową.

Skupiłam się na tej myśli. Kiedy rozległ się sygnalizujący rozpoczęcie ataku okrzyk Daniela, zdążyłam wznieść barierę, by odbić jego pierwszy atak, uchyliłam się przed drugim, ale kiedy sama chciałam podjąć ofensywę, poczułam, jak moja Moc staje się niestabilna i ucieka przed moją wolą.

Tron Pierwszego ŚwiataTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon