Bal uzurpatora

28 3 21
                                    


Kiedy dwa tygodnie później siedziałam przed toaletką i krytycznie wpatrywałam się w swoje odbicie, po raz kolejny pomyślałam, że od dzisiejszego wieczoru może tak wiele zależeć! Z nieomal obsesyjną starannością sprawdziłam – piąty raz w ciągu ostatniego kwadransa – czy na pewno równo rozprowadziłam amarantową szminkę. Musnęłam policzki subtelnym rozświetlaczem, użyłam perfum i wstałam.

Spojrzałam w lustro i dostrzegłam w nim osobę, która nie wyglądała jak ja. Nieznajoma miała na sobie skandalicznie wydekoltowaną kreację w kolorze fuksji. Suknia balowa była przepiękna, choć bardzo wyzywająca – sama nigdy bym takiej dla siebie nie wybrała. Opinała tułów i biodra, a następnie rozszerzała się absurdalnie aż do ziemi. Zakręciłam się powoli i poczułam się niczym Katniss w ognistej sukni.

Przeniosłam wzrok na twarz, którą częściowo skrywała czarna, błyszcząca maska. Jeszcze wczoraj doklejałam do niej czarne piórka i kryształki odbijające światło. Przed założeniem sukni użyłam farby w spreju, dzięki czemu udało mi się zmienić kolor włosów na nieco jaśniejszy. Upięłam je wysoko, pozostawiając na wolności tylko kilka pasemek, by nadały fryzurze subtelności. Uzupełniłam stylizację naszyjnikiem mamy – pięknym, wysadzanym kamieniami szlachetnymi, acz niezbyt ostentacyjnym. Mam nadzieję, że po powrocie z Hiszpanii mama nie zauważy, że go pożyczyłam, bo zamierzałam odstawić go na miejsce, jak tylko wrócimy z Eregii.

Jeśli uda nam się wrócić.

Poczułam, że ręce mi się trzęsą. Miałam problem, by założyć długie, satynowe rękawiczki. Przełknęłam ślinę. Oddech mi przyspieszył.

– Do licha ciężkiego, weź się w garść! – powiedziałam sama do siebie.

Po moim ciele przebiegł impuls znajomej Mocy.

Nie mogłam pokazać, jak wiele kosztuje mnie ta wyprawa. Inaczej zaraz usłyszę, że odwołujemy całą akcję. Zmusiłam się więc do wzięcia kilku powolnych, głębokich oddechów. Przywołałam kilka miłych wspomnień, by zająć głowę czymś innym niż prawdopodobieństwem rychłej śmierci lub pojmania. Kiedy poczułam, że dam radę zagrać swą rolę, powiedziałam:

– Wejdź.

Usłyszałam odgłos otwieranych i zamykanych drzwi, jednak nadal nie odwróciłam spojrzenia od postaci w lustrze.

– Wyglądasz... – zaczął mężczyzna, lecz zamilkł.

– Jak nie ja – dokończyłam.

– Jak nie ty – przyznał Daniel, stając obok. – Nie będzie mógł oderwać od ciebie wzroku.

– Czy nie o to właśnie chodzi?

Chwila ciszy.

– Czuję się okropnie z tym, że nie będzie mnie tam przy tobie.

– Będzie ze mną Gerard.

Przeniosłam wzrok na jego odbicie. Daniel patrzył na mnie oczyma pozbawionymi wyrazu. Może uwierzyłabym w tę obojętność, gdybym nie znała go już na tyle, by umieć przeniknąć jego maskę.

Wiedziałam, co go martwi i złości: to, że tę noc spędzę w towarzystwie Gerarda – a nie jego – w rezydencji Celtibera. Samozwańczy król wydawał bal z okazji urodzin, a Parze Lenfel udało się zdobyć zaproszenia, dzięki czemu będziemy mogli pojawić się na przyjęciu uzurpatora słynącego ze słabości do kobiet. Podczas gdy Petri będzie szukać popleczników, ja odciągnę uwagę króla od zadzierzgiwanych stronnictw – stąd wybór tak krzykliwej kreacji. Poza tym mieliśmy dziś wybadać słabe punkty Celtibera... niewierną służbę, nieprzychylnych arystokratów, ludzi, których da się przekupić. Cokolwiek. Każda informacja mogąca zaszkodzić wrogowi była na wagę złota. Nie mieliśmy jednak na miejscu nikogo zaufanego, więc jeśli cokolwiek pójdzie nie tak...

Tron Pierwszego ŚwiataWhere stories live. Discover now