Rozdział 12

127 18 3
                                    


Will


Alkohol nieco mnie ośmielił. W innej sytuacji w życiu nie zniżyłbym się do tak niskiego poziomu. Właśnie myślałem, że upałem na samo dno i straciłem swoją dumę, kiedy to ruda laska zaczęła wpychać mi język do ust. Zrobiło mi się niedobrze. Cała śmierdziała alkoholem i tytoniem, ubrana była nie lepiej od kobiet "pracujących" pod latarniami przy drodze. Żeby wszystko wyglądało bardziej realnie, zacząłem gładzić ją dłonią po nagim boku, co jakiś czas najeżdżając na udo czy pośladek. Zamruczała mi w usta. Skrzywiłem się. Jak łatwo jest manipulować pijanymi ludźmi. Ta laska w ogóle nie wiedziała, co się dzieje wokół niej. Zrobiło mi się jej żal. Jak można doprowadzić się do takiego stanu? Przecież każdy mógłby zrobić z nią, co tylko by chciał, a ona nic by nie pamiętała. Po jakimś czasie poczułem, że jej dłoń zbliża się niebezpiecznie blisko mojego rozporka. Gwałtownym ruchem ścisnąłem jej nadgarstek i uniosłem w górę. Położyłem jej dłoń na swoim ramieniu. Tego mi jeszcze brakowało, żeby zaczęła rozbierać mnie przy tych wszystkich ludziach. Co z tego, że nikt już i tak nie kontaktował?

Nagle muzyka ucichła i po krótkiej chwili zabrzmiał nam w uszach jakiś spokojny, romantyczny kawałek. Większość ludzi zeszło z parkietu i zaczęło się macać po kątach. Ci, dla których chodzenie okazało się być zbyt zaawansowanym wyczynem, zostali na swoich miejscach , podpierając się wzajemnie o siebie. Wśród ludzi o najmniejszej zawartości alkoholu we krwi okazali się być Matt i Megan. Tańczyli do powolnego, lekko okręcając się wokół własnej osi. Chłopak niepewnie trzymał ręce na talii szatynki. Wydawał się być zagubiony. Ledwo słyszałem muzykę, przyglądając się jemu poczynaniom. Ta cała Megan strasznie mnie irytuje. Chciała, żeby Matt przyszedł na imprezę, a teraz nawet nie potrafi spojrzeć mu w oczy. Niby dlaczego Matt miałby się nią zainteresować? Wcześniej nie rozmawiali na żadne tematy oprócz zadania z angielskiego. Dziś spędzili ze sobą tylko kilka godzin. Właśnie, mieliśmy wyjść wcześniej, ale Matt mnie nie szukał, więc uznałem, że się dobrze bawi. Obserwowałem go przez ten wieczór, dobrze dogadywał się z dziewczyną i jej znajomymi, ale nie wyglądało na to, żeby mieli wejść a jakieś głębsze relacje.

Kiedy melodia dobiegała końca, Matt w końcu odszukał mnie wzrokiem. Szybko skupiłem swoje spojrzenie na dziewczynie, która wciąż stała przyssana do mojej twarzy. Jeszcze chwila i nastąpi koniec tego absurdalnego przedstawienia. I dobrze. Mam już dosyć tej laski, która nie potrafi utrzymać rąk przy sobie. Kątem oka obserwowałem zachowanie Matta. Chłopak stanął jak wryty patrząc się wprost na mnie. Z szoku aż otworzył usta. Stał tak przez chwilę, póki Megan nie zwróciła mu uwagi. Ocknął się, posłał jej krótkie spojrzenie i wyszedł przez taras. Zniknął mi z oczu. Od razu oderwałem od siebie tą przylepę, która rzuciła się na pierwszego wolnego gościa.

Nagle poczułem w środku pustkę. Udało się. Matt zobaczył mnie z dziewczyną. Powinienem się cieszyć, teraz nie będzie myślał o mnie jako o kandydacie na chłopaka. Więc dlaczego czuję się tak podle? Przesadziłem, dotarło to do mnie niestety za późno. Skrzywdziłem go, i to bardzo. Nie myślałem, że zareaguje tak emocjonalnie. Uważałem, że to zwykłe zauroczenie, które lepiej zdusić w zarodku, by nie narazić go na większe cierpienie. Cholera. Czemu zawsze muszę spieprzyć?! Nie mogę tak teraz do niego pójść, muszę dać mu czas na przemyślenie tego wszystkiego. Podszedłem do dziewczyny, która właśnie chciała podążyć za Mattem. Teraz muzyka znowu grała głośno, więc musiałem krzyczeć, żeby mnie usłyszała.

-Pewnie źle się poczuł! Strasznie tu duszno! Daj mu chwilę, wróci jak dojdzie do siebie!- kiwnęła głową i ruszyła w drugim kierunku.

Nie wiedziałem, co mam teraz ze sobą zrobić. Obaj piliśmy, więc i tak nie wrócimy dziś samochodem. W takim razie nic się nie stanie, jeśli jeszcze trochę się napiję. Chciałem zagłuszyć jakoś to okropne poczucie winy. Poszedłem szukać jakiegoś alkoholu. Udało mi się znaleźć kilka piw i trochę wódki. Mogłem sobie na to pozwolić. Rano i tak nie będę mieć kaca. Jeden z niewielu plusów mojej sytuacji. Dom był w fatalnym stanie. Na podłodze walały się rozrzucone owoce i ozdoby. Ktoś rozlał mleko i zostawił otwartą lodówkę, która pikała od dobrych trzydziestu minut, ale nikt tego nie słyszał z powodu muzyki. Inny geniusz myślał, że jest szefem kuchni i przygotowywał jakieś danie, którego nawet nie potrafię nazwać. Wystarczy,że dopowiem, że jeszcze chwila i samo wyszłoby z garnka. Gdzieś w rogu znalazłem wymiociny, których właściciel leżał bezwładnie na ziemi kilka metrów dalej.

Pieskie ŻycieWhere stories live. Discover now