Epilog

82 14 16
                                    

Kochani!

Jak widzicie po tytule, to już koniec naszej wspólnej przygody. Dziękuję Wam wszystkim z osobna za każdą gwiazdkę i komentarz. Ogromną radość sprawiało mi obserwowanie, jak wzrasta liczba wyświetleń i jak jakaś nowa osoba zaczyna gwiazdkować moją historię.

Pisanie tej książki zajęło mi więcej czasu niż się spodziewałam... Ba! Jestem zaskoczona, że nie zniechęciłam się do pisania po kilku publikacjach. Wasze głosy i komentarze były bardzo motywujące. Mam nadzieję, że ta historia się Wam podobała.

Dziękuję Wam bardzo, że byliście ze mną przez ten cały czas. Jesteście niesamowici. Jejku... Już tęsknię za Wami i tą książką. Mam nadzieję, że wszyscy będziemy ją miło wspominać. Teraz zapraszam na Epilog.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

Prima Aprilis!

Hahahaha! Tak łatwo się mnie nie pozbędziecie!  



Rozdział 25

Sam


Kilka godzin później miałem już dostęp do historii połączeń denata. Niesamowite, jak szybko można otrzymać to, co się chce, jeśli pokaże się odpowiedni świstek papieru. Usiadłem przy stoliku w naszym tymczasowym pokoju i otworzyłem plik. Po chwili przed moimi oczami zaczęła przewijać się lista jego ostatnich telefonów. Zjechałem na sam jej dół, szukając numeru ostatniej osoby, z którą miał kontakt.

- Dean, chodź tutaj. - Poczekałem, aż mój starszy brat odłoży czyszczoną przed chwilą broń i się przybliży. - Mam już tą listę. Zobacz, na krótko przed śmiercią chłopak wysłał wiadomość na ten numer.

Otworzyłem nowe okno, żeby dostać się do treści sms-a. Poczekaliśmy, aż całość się załaduje.

- Pożałujesz tego, cioto. - Dean przeczytał wiadomość na głos. - Wychodzi na to, że mieli ze sobą na pieńku. Wiesz, kto jest adresatem?

- Niejaki Matthew Wheeler. Zaraz sprawdzę, czy ma jakieś powiązanie z innymi ofiarami. Daj mi chwilę.

Zajęło mi to więcej czasu, niż się spodziewałem. Dean, znudzony pochylaniem się nade mną, wrócił do poprzedniej czynności. W końcu coś znalazłem.

- Matt i Mark chodzili razem do tego samego liceum, a poprzednia ofiara, ten emeryt, uczył plastyki w podstawówce, do której chodził Matt.

- Czyli ofiary są powiązane z tym chłopakiem, a nie między sobą? Myślisz, że to on stoi za tymi atakami?

- Nie wiem. - odpowiedziałem, przecierając zmęczone od wgapiania się w ekran komputera oczy. Żadna poprzednia ofiara nie ma z nim nic wspólnego. Sprawdzę resztę jego rodziny.

Tym razem poszło o wiele szybciej. Po wpisaniu jego nazwiska w wyszukiwarkę i zawężeniu wyników do osób z okolicy szybko natknąłem się na coś ciekawego. Przywołałem z powrotem Deana.

- Jego ojciec ma dużą firmę o pobliskim mieście. Stworzył ją praktycznie z niczego dwanaście lat temu. Kilka lat temu była na skraju bankructwa, ale jakoś powoli wychodzą na prostą.

Pieskie ŻycieWhere stories live. Discover now