13 Rozdział 1.13

79 11 8
                                    

~ * ~

Do uszu dwóch oczekujących wojskowych doszedł stłumiony krzyk, chwilę po nim trzask drzwi. Sierżant Murry odwrócił gwałtownie głowę w kierunku hałasu. Niemalże natychmiast opuścił wzrok wbijając go we własne buty. Widok wściekłej panienki kroczącej z rozmachem w ich kierunku go przeraził. Poczuł jak robi mu się gorąco, co było wręcz absurdalne, i miękną mu kolana. Ostatnio czuł się tak tuż przed wyruszeniem na wroga na granicy z Megrez. Wraz z innym sierżantem mieli pod sobą dwa niepełne oddziały. Ich zadaniem było patrolowanie okolicy, w której wykryto ruchy megrezejczyków. W momencie kiedy zobaczył jeźdźców na koniach zamarł. Dokładnie tak, jak w tym momencie. Widział raz na co stać panienkę w boju. Cieszył się, że nie ma przy sobie miecza, ani nie jest jej celem, a co ważniejsze, że są po tej samej stronie. Mimo tego, że stanął na baczność, w środku skulił się w sobie kiedy przechodziła obok nich. Poczuł jedynie zapach jej perfum, nie odważył się podnieść głowy. Zerknął jedynie ukradkiem, kiedy była już spory kawałek od nich.

Porucznik Finn, który obserwował panienkę cały czas, wziął spokojny wdech i zwrócił się do podwładnego.

– Sierżancie – zaczął spokojnie. – Chciałbym, żebyś zachował to w tajemnicy.

– Poruczniku...

– Zachowanie panienki. Postaraj się by jej wizerunek nie został naruszony – mówił spokojnie z lekkim uśmiechem na ustach.

W głowie lekko zdezorientowanego mężczyzny ukazał się obraz panienki Alicji jadącej na swym wierzchowcu przez miasto. Uśmiechała się do podwładnych, a oni machali do niej i witali z radością. Zawsze kiedy panienka przechadzała się głównymi ulicami zagadywała niektórych i prowadziła z nimi krótką pogawędkę. Sierżantowi wydawało się, że panienka znała każdego mieszkańca stolicy Muscida, ale to przecież niemożliwe. W takich chwilach twarz panienki zawsze była rozpromieniona spokojnym uśmiechem, a z oczu biło ciepłe światło, niemalże samych Gwiazd. Zrozumiał o co poprosił go porucznik.

– Rozkaz! – wykrzyczał porucznik, prężąc się jak struna. Wziął sobie te słowa prosto do serca, jak najważniejszy w jego życiu rozkaz do wypełnienia. W dalszym ciągu go nie rozumiał do końca, pochodził z prostej rodziny, jednak mina jego przełożonego mówiła wszystko. To było ważniejsze niż jego własne życie.

Finn spojrzał za odchodzącą panienką. Miał wobec niej mocno mieszane uczucia. Jednak wiedział co jest najważniejsze. Wiedział, co do niego należy i jaką ma pełnić rolę jako jeden z głównodowodzących w wojsku Muscida. Tylko że... Od strony prywatnej, jako człowiek znający to dziecko od wielu cykli, wiedział, że cierpi i co ważniejsze - wiedział, że nie podda się łatwo. Była niczym matka. Zawzięta. Tę cechę zdecydowanie odziedziczyła po niej. Będzie walczyć mimo wszystko. Nawet jakby same Gwiazdy stanęły przed nią, ona wierząc w swoje racje, będzie parła do przodu.

Kiedy panienka zniknęła za rogiem obrócił głowę w kierunku biura. Spojrzał na drzwi, którymi przed chwilą trzasnęła panienka. Znał również aktualnego władcę. Jako młodzieniec już miał styczność z poprzednim, ojcem Orrina. Edan był silnym i rozsądnym człowiekiem. Dbał o swoich ludzi, a co ważniejsze - dbał o swoją rodzinę. Niestety, jak większość rodu Muscida, zginął honorową śmiercią na polu bitwy. Ojciec Alicji miał nie lada wyzwanie. Odziedziczył władzę po niemalże idealnym człowieku. Jak niby miał mu dorównać? W życiu młodego Orina pojawiło się coś, co wskazało mu kierunek, okazało wsparcie, pomoc i siłę. Ktoś. Cairenn – zbuntowana kobieta, mająca nowatorskie pomysły, pełna energii i charyzmy. Była burzą w życiu mężczyzny. Wichurą. Gwałtownym deszczem podczas suszy. Była niczym cud zesłanym przez Gwiazdy. Byli niesamowitą i dość niecodzienną parą władców. Co prawda przypadł im bardzo trudny okres do władania na Wega, mimo to byli na dobrej drodze. Wierzono w nich, wierzono, że znajdą rozwiązanie z tej trudnej sytuacji i uda im się ocalić ich lud od wojny. Stało się najgorsze, co mogło się stać. Orrin stracił oparcie, swe światło. Od śmierci żony władca się pogubił. Dalej jest silnym i dobrym dowódcą swoich ludzi, jednak... coraz częściej wątpi i błądzi. Zwłaszcza jeśli chodzi o jego córkę. Powoli ogarnia go strach. Lęk przed utratą rodziny zaślepił go.

Wega. Zakończmy wojnę.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz