21. Rozdział 2.7

283 4 5
                                    

~ * ~

W posiadłości panowała względna cisza. Większość jej mieszkańców spała albo właśnie kładła się spać. Pojedynczy służący kończyli swoje obowiązki. Ahen zamkną za sobą drzwi do swojej sypialni. Był wykończony. Z samego rana spędzał zachciankę Alicji i pojechał na przedmieścia Muscida, do dziewczyny, która jeszcze nie zdradziła mu swojego imienia. Po powrocie czekało na niego dwoje nowych, którzy szkolili się na posłańców i kompletnie nie potrafili jeździć konno. Jedna z nich konia widziała pierwszy raz na oczy. Powiedzieć, że panicznie się bała to mało... Zaraz po nich miał wizytę u znajomego władcy, którego koń chorował. Okazało się, że się zatruł. Co za kretyn, pozwala zjeść koniu takie ilości karmelu... Dziękował Gwiazdą, że zdążył, bo koń by zdechł. Później miał zajęcia z nowymi rekrutami, co prawda tu już było łatwiej, to była ich kolejna lekcja i akurat ta jednostka szybko się uczy. Po powrocie miał dopilnować panienki, żeby zjawiła się na zajęcia u mistrza Feandana, ale ponownie gdzieś przepadła, jak kamień w wodę. Szukał jej, Gwiazdy wiedzą ile. Daremnie. Nie znalazł jej, a mistrz musiał wracać.

Otworzył okno i pozwolił by chłodny wiatr, choć odrobinę ulżył jego zmęczeniu. Odpiął pas z mieczem i położył go na specjalnym stojaku. Zdjął buty i ustawił je na ich miejsce. Ściągnął koszulę i rozwiesił ją na oparciu krzesła. Przeciągnął się, próbując rozluźnić mięśnie. Stanął przed misą na wodę i spojrzał w lustro. Przejechał dłonią po twarzy. Chyba powinien się ogolić. Nagle przypomniał mu się błysk zielonych oczu i zirytowany wyraz twarzy. Lekko się uśmiechnął. Sięgnął po kruże z wodą i wlał ją do misy. Zanurzył w niej obie dłonie i obmył sobie twarz. Zanurzył je ponownie i tym razem woda wylądowała na głowie, mocząc włosy i przejechał dłońmi na kark. Delektował się chłodną wodą ściekającą po jego twarzy, karku i nagim torsie. Zanurzył je po raz trzeci...

– Ahen!

Drzwi otworzyły się z rozmachem. Chłopak krzyknął, woda chlapnęła po sam sufit. Sięgnął po ręcznik i zasłonił się nim, odwracając w kierunku huraganu, który wpadł mu do pokoju.

– No, nieźle... – Alicja spojrzała na klatkę piersiową chłopaka i uniosła jedną brew.

– Skretyniałaś do końca?! ­– Zwinął ręcznik w kulkę i rzucił nim w twarz dziewczyny. Ta zaniosła się głośnym śmiechem. – Zawału kiedyś przez ciebie dostanę. – Kręcił wściekły głową.

– Czułam, jak przechodziłeś obok moich drzwi. Ty mnie nie wyczułeś? – Zdjęła sobie z głowy ręcznik i go odrzuciła.

– Jestem zmęczony, nie skupiałem się na twoim świetle. – Złapał ręcznik jedną ręką w powietrzu i zaczął wycierać sobie głowę.

– Słabo jak na mojego Sui. Co, jeśli byłabym mordercą? – podniosła głos i wzbiła ręce ku sufitowi, żeby zaraz jedna z nich przejechała jej po szyi. – Który właśnie mnie zabił i teraz przyszedł po ciebie, najgorszego Sui na całej Wega. – Udała, że umiera, zakręciła się wokół własnej osi i padła na łóżko chłopaka, lekko się od niego odbijając.

– Miałbym święty spokój. – Westchnął. Przejechał ręcznikiem po karku. – Gdzieś znowu była? Ponownie opuściłaś lekcje mistrza Feandana.

– Och, nie... – teatralnie udała rozpacz. – Ominęła mnie zajebiście nudna arytmetyka, starego pierdziela. Jak ja to przeżyje? – Gestykulowała przesadnie dłonią, wyginając nadgarstek pod nieludzkim kontem.

– Język – zganił ją.

Wystawiła mu swój, jakby się nim chwaliła. Chłopak patrzył na nią w milczeniu, zastanawiając się za, co Gwiazdy skazały go na tak okrutny los. Spojrzał na jej ubiór. Była jedynie w halce i cieniutkiej bluzeczce, które nosi pod sukniami do jazdy konnej.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 19, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Wega. Zakończmy wojnę.Where stories live. Discover now