~* ~
Alicja z niesmakiem spojrzała na rycinę miecza leżącą przed nią. To nawet nie był prawdziwy miecz. To był obrazek! Przeniosła wzrok na mistrza Feandana, który z ogromnym zaangażowaniem tłumaczył panience proces przygotowania stali do stopienia. Był akurat w pobliżu, więc zamiast treningu albo chociaż podstaw władania mieczem, którą miała z mistrzem Tromodem, skończyła z nauczycielem od wczesnych czasów i arytmetyki. Nawet nie wiedziała, że pała taką fascynacją do budowy miecza. Krew ją zalewała myśląc że, właśnie w tym momencie mogła trenować z wujem Teresem. Założyłaby się o garść czerwonych lidii, że nauczyłaby się czegoś ciekawego. Zamiast tego siedzi na dupie i słucha bredzenia starego pryka. Westchnęła. Ależ będzie ciekawie, kiedy dojdą do ozdabiania klingi.
– Mistrzu, jak już musisz mi tłumaczyć budowę miecza, niczym chłopu budowę cepa, to może już porozmawiajmy o mieczach wrogów! – Wyprostowała się na krześle.
– Panienko... – próbował oponować mistrz.
– Megrezyjskich! Zakrzywione takie skurw.... Czybyki. Jak się wbiją w bebechy to...
– Panienko! – Gdyby nie obfita broda mistrza, która obrastała niemal całe policzki, byłoby widać jego zaczerwienioną ze złości twarz. – To nie przystoi. – Podniósł głos, ale zaraz doprowadził się do porządku. Nie wypada krzyczeć na córkę władcy. – Panienka powinna się skupić na tym na czym panienka powinna się skupiać. A nie na jakiś fanaberiach.
– To nie fanaberie, trzeba znać wroga lepiej niż własnego przyjaciela – mamrotała pod nosem, wiedząc, że tym razem nic nie utarguje.
– Panienko! – mistrz tracił nerwy.
Alicja skrzyżowała ręce na piersi i nadąsana słuchała kontynuacji lekcji mistrza. Nie wybaczy ojcu, że pozbawił ją możliwości treningu z wujem. Zamiast uczyć się przydatnych rzeczy, musi słuchać tych farmazonów. Musi z nim poważnie porozmawiać. Od jakiegoś czasu odnosiła wrażenie, że mistrzowi padło na głowę. Może to z powodu wieku? Kiedyś nie zamęczał jej takimi nonsensami. Zdecydowanie powinien iść na emeryturę albo zmienić naukę. Może na sztukę, skoro tak bardzo lubi szkicować?
– Mistrzu z całym szacunkiem – wtrąciła po raz kolejny – rozumiem, że... to, jest ważne, jednak miałam mieć trening.
– Jestem tego świadom, panienko. – Pogładził swoją brodę. – Jednakowoż pan Teres, wyjechał na misję i...
– Wiem, że wyjechał. – Przewróciła oczami. – Czemu nie posłano po mistrza Tromoda? Nie to, że nie lubię z mistrzem spędzać czasu – wymusiła uśmiech – ale wolałabym się poruszać, niżeli siedzieć za biurkiem i oglądać obrazki.
– Panienko. – Mistrz próbował nie dać po sobie poznać, że poczuł się urażony. – Władca wczoraj wysłał po mnie chłopca Devina, by przekazać wiadomość. Niestety Tromod prowadzi zajęcia w akademii i nie mógł...
– Wolałabym jechać do akademii – mruknęła. Po czym otworzyła szerzej oczy, tylko po to by zaraz je zmrużyć. – Wczoraj?
– Tak, panienko, wczoraj. Zajęcia w akademii są planowane ze sporym wyprzedzeniem, dobrze o tym wiesz, mistrz nie mógł tak nagle...
Nie było mu dane skończyć. Al z impetem wstała od biurka, niemalże wywracając fotel. Minęła błyskawicznie mistrza, nim ten zdążył cokolwiek powiedzieć. Otworzyła drzwi z takim rozmachem, że z hukiem uderzyły o ścianę, robiąc w niej dziurę. Szła po korytarzach niczym tajfun. Złość w niej buzowała. Loki falowały w powietrzu, a twarz zaszła różem. Była wściekła. Ostatni dzielący ją odcinek od drzwi biura ojca podbiegła. Nie pukała. Otworzyła drzwi, aż zawiasy w futrynie zatrzeszczały.
CZYTASZ
Wega. Zakończmy wojnę.
FantasyNa wyspie, położonej wśród Nieprzebytych Wód, pozostawionej łaskawie przez same Gwiazdy, dwie dusze, nieświadome swojego istnienia, zmierzą ku sobie. Cel jednej stanie się celem drugiej. Przed nimi pojawią się przeszkody, z którymi do tej pory nie m...